John Connor wysyła Kyle Reese'a w przeszłość aby uratował, a przy okazji puknął jego matkę by ten się urodził, ale coś idzie nie tak. Gdy Kyle dociera do 1984 przeszłość już dawno została zmieniona.

Terminator (1984) - 7/10
Terminator 2: Dzień sądu (1991) - 8/10
Terminator 3: Bunt maszyn (2003) - 5/10
Terminator: Ocalenie (2009) - 7/10
Terminator: Genisys (2015) - 6/10

Tasiemiec z Terminatorów uznaję za zakończony. Byłem niemalże przekonany, że Genisys pobije Ocalenie i byłem o tym przeświadczony przez pierwsze 20 minut trwania filmu. Na pewno jest lepszy niż Bunt Maszyn, ale brakuje tu czegoś co miały poprzednie filmy. Myślę, że jest to przywiązanie do bohaterów, utożsamianie się z nimi, współczucie, przeżywane wspólnie troski... tutaj mamy całkowicie nijaką Daenerys z Gry o Krzesło, cieciowatego Reese'a i zdziadziałego Terminatora. Nie spodziewałem się, że to powiem, ale nie chcę już widzieć Schwarzeneggera w filmach Elektronickym Mordulcu. Ogólnie rzecz ujmując coś tu nie halo, a mowa o doborze aktorów, którzy powinni stawać na ku**sach aby możliwie najbardziej odwzorowywać postacie z pierwszej części tym czasem robili chyba wszystko aby było na odwrót. Poza tym to żadna tajemnica jeśli powiem, że zaczynam się gubić w tym milionie różnych wszechświatów równoległych. Moim zdaniem to już się robi przekombinowane. Już bez tego chciałem napisać, że nie ma co się zabierać za nowe Terminatory jeśli nie ogląda się wszystkiego pod rząd, ale te wszystkie ramy i zależności czasowe powodują, że to szachy się robią, a nie film. Ok, jadę po bandzie, ale nie ma co gadać - tragedii jako takiej nie ma, ale przyznam, że zaczyna chodzić tylko o ciekawość i efekty. Niestety.