Racja. Poważnie, co Terminator Genisys poza pomarszczonym Arnoldem ma do zaoferowania? Czym w ogóle się wybija na tle konkurencji? Fabuła- kopia 1 i 2, plus masa dziur fabularnych. Humor- monotonny (kilka razy powtarzają gag dotyczący uśmiechu Popsa i jego wieku) i ugrzeczniony (Popsa zamiast "F*ck you as*hole" mówi "Bite me"). Aktorstwo- słabe (Jai Courtney to mój kandydat do Złotej Maliny). Sceny akcji- chaotyczne, kiepsko zmontowane, mało spektakularne, chwilami idiotyczne i kiczowate. Efekty specjalne- najwyżej okej, CGI rzuca się w oczy, poprzednie części miały lepsze. Klimat- zamiast mrocznego i brutalnego thrillera sf, mamy lekkie i ugrzecznione fajerwerki, bez krwi, prawie zero trupów (w całym filmie ginie 6 statystów, żadna ważna postać pozytywna). Niektórzy fani spekulują, że wątek Popsa T-1000 został wprowadzony po to, aby w następnych częściach zaangażować aktorów, którzy zastąpili by starego Arnolda (w końcu T-1000 potrafi zmieniać wygląd), a to już będzie gwóźdź do trumny serii.
Brak Arnolda oznacza śmierć tej serii. Jest niezastąpiony, podobnie jak Matt Damon aka Jason Bourne.
Pops hmm ocieplenie wizerunku Terminatora nawet kupilem, ale zepchnięcie go na drugi plan to wywrocenie serii.
Zgadzam się co do żartów pierwszy grymas Popsa mnie smieszyl, trzeci ten sam gag i wymieklem. Obejrzalem z ciekawości i niestety rozczarowanie, wolę film z 1984 roku pamiętam byłem malolatem i siedziałem z wypiekami w kinie.