Właśnie wróciłem z kina. Jestem fanem Terminatorów Camerona. Cóż mam mieszane uczucia. Pierwsze 40 minut filmu wywołało u mnie gęsią skórkę później film skręcił w złym kierunku...
UWAGA SPOILER!!!!
Początek niczym z T2, niczego sobie. Wysłanie Terminatora i Kylee do 1984 roku pokazane fajnie i przekonująco. Następnie cała akcja w 1984r jest ok. Zwłaszcza walka arniego z arnim. Klimat T1 i T2 wyczuwam w powietrzu i chcę więcej! :) Czar pryska w momencie gdy Sarah i Arni pokazują Kylee'owi maszyne do podróży w czasie zbudowaną przez nich w piwnicy... Sarah i Kylee skaczą do roku 2017 by zniszczyć cyberdyne i powstrzymać dzień sądu. Arni zostaję ponieważ po walkach z młodym arnim i T-1000 jest zbyt obdarty z ludzkiej tkanki i musi czekać aż mu się ona zregeneruję. Czeka zatem sobie te 33 lata w międzyczasie jak się później dowiemy, pracując przy budowie biurowca Cyberdyne i składując broń w tajnym bunkrze...
Już w 2017 dowiemy się że John Connor w 2029 został zamieniony w cyber-mutanta, i wysłany do 2014 r żeby czuwać nad projektowaniem Skynet-Genisys.
Póżniej mamy walkę w szpitalu, krótki pościg samochodowy, następnie krótką walkę na komisariacie i pościg helikopterami. Lądujemy w cyberdyne.
Nasi bohaterowie wysadzają cały biurowiec razem z Johnem Connorem i zapobiegają dniu sądu. Przy okazji, arni podczas wybuchu kąpię się w płynnym metalu i staję się ... T-1000. Następnie Sarah, Kyle i Arni odjeżdżają ku zachodzącemu słońcu.
Courtney w roli Reesa słaby, w ogóle nie przypomina oryginału.
Clarke nawet daję radę, aczkolwiek utwierdziłem się w przekonaniu że oryginalnej Lindy Hamilton nikt nie zastąpi.
Schwarzenegger "old" w tym wydaniu tylko dla FANÓW serii, więc jak dla mnie ok
5/10 AŻ tyle za pierwsze 40 minut filmu.
Oglądałem już te filmy z planu. Nie zmienia to faktu że CGI momentami wyglądało sztucznie. Pościg helikopterami, wybuchy czy nawet efekty z T-3000. Ogólnie to film wyglądał staro, jak przeterminowany batonik. Wszystko było jakieś takie telewizyjne. Nie w sensie że tanie jak te niektóre filmy indie czy niskobudżetowe gnioty tylko że wykazujące standardy dla produkcji robionych bezpośrednio do telewizji a nie kin. Podobnie jest z aktorstwem które było od tragicznie słabego Jay po średnie, niezłe jak J Clarke. A sam Arnold wypadł staro, ktoś tu już napisał że Arnold wyglądał w tym filmie na wypalonego, bez życia i trudno się nie zgodzić. To już nie była potężna maszyna wzbudzająca respekt, bardziej taki papcio który chyba nawet był bardziej ludzki niż wszystkie postacie ludzkie w tym filmie.
Same sceny akcji rozczarowują bo po pierwsze wszystko to zostało już pokazane w większych lub mniejszych fragmentach w zwiastunach, tragiczny marketing, a po drugie sekwencje te były zdecydowanie za krótkie i za mało zaskakujące. Nawet jak zaczęło się jakieś napięcie to łapała ich policja i wszystko się urywało a można było to zrobić dużo lepiej. Ogólnie to im dłużej myślę o tym filmie to tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu jak bardzo rozczarowuje mimo że jako jakiś tam film akcji jest całkiem niezły.
Porównałbym to do Transcendence. Przyzwoity film sci-fi ale nic specjalnego, odstaje to już od współczesności. Niekoniecznie w kinie.