PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=723372}

Terminator: Mroczne przeznaczenie

Terminator: Dark Fate
6,0 31 167
ocen
6,0 10 1 31167
5,0 13
ocen krytyków
Terminator: Mroczne przeznaczenie
powrót do forum filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie

Pierwszy terminator to jak wiele innych klasyków kina film fabularnie prosty, ale nie głupi.
Tworzymy sztuczną inteligencję, przerażają nas jej rosnące możliwości, próbujemy ją wyłączyć, ona się broni - armageddon, ludzkość na krawędzi zagłady. Wiele lat później jeden człowiek zrywa niedobitków ludzkości do buntu przeciw Skynetowi (nazwa sztucznej inteligencji od której wszystko się zaczęło) i daje ludziom szansę na przetrwanie. Gdy ostateczne zwycięstwo wymyka się z rąk Skynetu wysyła on w przeszłość cyborga który ma zabić człowieka który stanął na czele resztek ludzkości zanim ten się urodzi.
Czy to brzmi jak materiał na oskara za scenariusz? Jak fabuła dobrej książki?
Niekoniecznie. Ale Terminator miał być po prostu Slasherem z robotem jako zabójcą. Tylko tyle. A jak na to fabuła była aż nadto rozbudowana.
Zresztą jak pokazały liczne przykłady w historii kina (zwłaszcza ostatnio - choćby nowy predator czy sam Dark Fap) kiedy historia jest skomplikowana niekoniecznie czyni ją to mądrzejszą i głębszą. Zwłaszcza gdy piszą ją debile. Czyni ją bardziej podatną na błędy i luki. O tych więcej gdy skupię się na tym filmie, ale wracając do T1 - to jeden z tych filmów który udowadnia, że prosta fabuła nie oznacza głupiej fabuły.

Celem Terminatora jest Sarah Connor, kelnerka w podrzędnej knajpie i matka Johna Connora przyszłego przywódcy ludzi. Kobieta totalnie nie radząca sobie z życiem nawet zanim pojawił się cybernetyczny zabójca z przyszłości by ją rozwalić. By ją chronić jej syn wysyła w przeszłość swojego najbardziej zaufanego podwładnego - Kyla Reesa.Pomimo początkowej nieufności (kto by uwierzył, że zachowujący się jak obłąkany facet z bronią podający się za przyjaciela twojego nienarodzonego syna przybył z przyszłości by Cię chronić?) Kyle zdobywa zaufanie Sary i za cenę własnego życia ratuje jej życie, ale nie przed spędzeniem z nią jednej jedynej wspólnej nocy (ona zakochała się w nim w trakcie ich wspólnych zmagań, on jak się okazało kochał ją jeszcze zanim ją poznał na podstawie zdjęcia jakie kiedyś dostał od Johna). Ważne w tym filmie jest to, że początkowo bezradna Sara pod koniec nie jest zwykłą damą w opałach a powoli zmienia się w twardą niczym diament Sarę z drugiej części.

Terminator 2 - do którego widziałem, że porównywany w komentarzach jest ten gniot (prawie puściłem pawia) to świetne kino jeżli zapomnimy o scenariuszu a skupimy się tylko na akcji i efektach. Ale jeśli mamy mózg i o scenariuszu nie zapomnimy to okazuje się, że to film praktycznie idealny. I zanim mi tu ktoś wyskoczy z jakimiś nudnymi oskarbaitowymi dziełami - nie każdy film reprezentuje ten sam gatunek. Siła Terminatora 2 to jak doskonałym dziełem jest w obrębie swojego.

Sara próbowała przygotować Johna do roli bohatera ludzkości. Poznawała różnych podejrzanych typów i sypiała z nimi bo dawało to okazję by mogła się przy nich nauczyć walki a potem przekazać co potrafiła Johnowi. Obawiając się Dnia Sądu (armagedon ze wstępu do fabuły T1) próbowała do niego niedopuścić dokonując ataków terrorystycznych na firmy komputerowe. Została schwytana przez policję i zamknięta w wariatkowie a John u rodziny zastępczej. I pomimo wspomnianych okoliczności widziałem tu komentarze idiotów broniących tego filmu a krytykujących T2 bo "john był tam zwykłym bandziorem". Młodzież lubi się buntować, a kto miał więcej powodów do buntu niż on po takim dzieciństwie? Matka zapewne nigdy nie okazała mu czułości. Dla niej był celem który ma chronić a nie dzieckiem. To co przeszła spaprało trochę ją a potem ona spaprała trochę jego. Ale wiecie co? Tym lepiej dla filmu. T2 nie popełnił błędu pewnego innego filmu próbując nam na siłę wciskać, że zbawiciel ludzkości był świętym ideałem i urodzonym przywódcą od dziecka. Był samolubnym palantem - jak wielu innych ludzi. I nie przeszkodziło mu to w zostaniu tym kim zostanie było mu przeznaczone.

Wracając do filmu - do dziś nie znalazłem w nim słabego punktu. Sara zmieniła się w kobietę ze stali, gotową walczyć z całym światem by świat uratować. Jej zaradność widzimy w scenie ucieczki z wariatkowa. Arni gra terminatora który ma chronić Johna, ich wzajemna relacja i ich relacje z Sarą są fascynujące. John który ojca nigdy nie miał (miał tylko impulsywnych, skłonnych do agresji partnerów Sary) zaczął traktować Arniego jak tatę. Sarę z Johnem łączą skomplikowane relacje - dowodzi tego scena w radiowozie po ucieczce z wariatkowa gdy ona pochyla się w jego stronę, on rzuca się w jej ramiona spragniony czułości ze strony matki a ona tylko sprawdza czy nie został ranny. Sara początkowo była wobec Arniego nieufna (ciężko się dziwić po tym co przeszła) a w wersji rozszerzonej omal go nie zabiła (uratowała go interwencja Johna) z czasem dostrzega, że ta maszyna to naprawdę najlepszy ojciec, opiekun i ochroniarz jakiego mogła wymarzyć dla swojego syna. Ich pożegnanie łamie serce - zakończenie T2 to jeden z najbardziej wzruszających momentów jakie kiedykolwiek w jakimkolwiek filmie widziałem. Nim skończę chwalić T2 i przejdę do tego kinematograficznego stolca na którego forum jesteśmy nie wspomniałem o jednej ważnej rzeczy - Robert Patrick jako T1000 jest niesamowity. To jak biegnie, to jak patrzy, jak przechyla głowę gdy kogoś zabija (jakby analizował proces umierania swoich ofiar) wszystko to czyni go antagonistą budzącym grozę nawet wyłączywszy jego niezwykłe możliwości (ciekły metal).

O zaletach pierwszych dwóch terminatorów mógłbym pisać godzinami. Tutaj troszkę się ograniczyłem bo musiałem zostawić miejsce na opisanie dlaczego DF to g*wno. Ale uznałem, że nie osiągnę odpowiedniego efektu nie pokazawszy przykładu jak to co ten szajs próbował zrobić i zawiódł ktoś inny zrobił idealnie.

Ten film zawiódł w tym co podobno miał osiągnąć już na początku. Podobno miał wymazać wszystkie poprzednie nieudane restarty serii (już ze trzy się uzbierały przed nim) i kontynuować ją na bazie pierwszych dwóch części. Gdyby rzeczywiście próbował to zrobić wiele bym mu wybaczył. Ale pierwsze dwie części to opowieść o Sarze i Johnie nawet jeśli w pierwszym filmie nie było go jeszcze na świecie. Dark Fate zaczyna się od tego jak Terminator Arni eksterminuje Johna na oczach Sary kompletnie ją ignorując (tylko ją z siebie zrzucił) choć terminatorzy nie byli specjalnie litościwi dla ludzi stojących między nimi a ich celem. Co tym osiągnięto? Oddano stolca na pierwsze dwa filmy. Cynicznie wykorzystano kultową markę i dwoje jej bohaterów by ratować ten g*wniany film nostalgią a jednocześnie nasr*no na oryginały. Przerabialiśmy to przy Ghostbusters2016, Disney SW i The Predator - więc nawet nie jestem zaskoczony. Choć zaskoczyło mnie jak bardzo i jak szybko to zrobiono. A dlaczego John zginął? Bo był białym facetem, w "woke" erze hollywood to niewybaczalny grzech. Dlatego obsada GB2016 wygląda jak wygląda, Dlatego TLJ zeszmacił Luka Skywalkera i dlatego zabito Johna, bo modniejszym liderem jest ktoś bez penisa i w ciemniejszym kolorze.

Przeskoczę kawałek tego nudnego filmu, bo nie ma sensu wytykanie mu wszystkich błędów - życia by zabrakło. Przejdźmy do starcia na moście. Nasza wojowniczka z przyszłości (bo przecież, że nie wojownik) Grace i jej podopieczna (bo przecież, że nie podopieczny) walczą z terminatorem (który jest facetem, bo z kim innym miałyby walczyć nasze bohaterki jak nie z patriarchatem). Ratuje je podstarzała Sara Connor.

Skąd wiedziała gdzie są? Tajemniczy jasnowidz wysyłał jej smsy z czasem i adresem kolejnych terminatorów jacy przybywali z przyszłości a Sara udawała się na miejsce by ich rozwalać. I w samym tym aspekcie filmu jest więcej luk niż w T1 i T2 razem wziętych.

Saro tępaku - to tłumaczy skąd wiedziałaś gdzie pojawi się Grace i ten Terminator lapsowaty. Tam powinnaś na nich czekać i tam ich weliminować? CO ROBIŁAŚ NA MOŚCIE?! Sara jak sama zapewniała poluje na terminatory (co miało sprawić, że będzie wydawała się bardziej badass, ale niestety sprawiło, że terminatory wydają się bardziej żałosne skoro wystarczy jedna zdeterminowana starsza pani by eksterminować je jak karaluchy). Więc jak powinien zacząć się film? Grace przenosi się do przeszłości i jeszcze zanim podniesie głowę zostaje skasowana z granatnika przez Sarę. Papa Grace! Ale film musi się wydarzyć więc tym razem Sara uznała, że terminator srerminator, kawa by jej wystygła jakby jej nie dopiła przed wyjściem. I skoro już jesteśmy przy nowym hobby Sary - nie miała możliwości sprawdzenia czy przenosi się w czasie terminator czy obrońca ludzkości - ilu niewinnych buntowników chcących uratować ludzkość wyeliminowała myśląc, że to terminatory?

Apropos terminatorów. Jak wiele innych nowych wersji dawnych hitów (GB2016, TFA, The predator) DF kradnie pomysły z oryginałów bo jego twórcy cierpią na kreatywną impotencję. Ale tak jak w TFA rebelię zastąpiło resistance, a imperium first order (i parę innych zmienionych nazw własnych w scenariuszu - jak nazwa pustynnej planety, czy broni rozwalającej planety) tak tutaj przyszłość której bała się Sara nie nastąpiła bo Sarah John i Arni uratowali ludzkość niedopuszczając do powstania Skynetu w T2. Hurra!(?). Niestety! Cudowną serią zbiegów okoliczności powstała inna sztuczna inteligencja - nazywająca się legion dla odmiany. I ona też wybijała ludzkość, produkowała terminatory (bardzo podobne do tych od skynetu) i postanowiła wysyłać je w przeszłość by pozbawić ludzkość przywództwa. Zaskakujące podobieństwo. Niemal kopiuj wklej scenariusza poprzednich części. Ale niee..... tam SI nazywało się skynet a tu legion, więc to żadne kopiowanie pomysłów tylko całkiem oryginalna historia. Widzicie? Tutaj zbawca nie ma penisa i jest ciemniejszego koloru. Totalnie oryginalna opowieść!

Chyba większość najbardziej wkurzających elementów mam z głowy nim przejdę do ostatnich dwóch - parę drobiazgów. Grace.... jest żałosna. Wzięli aktorkę na podstawie wzrostu. tak. Jest tyczką. Super. Ja też. Ale nie wygląda groźnie. Jej "twardzielskie gadki" (jak mnie wkurzysz saro to ci wyrwę krtań bom silna i szybka) wypadają żałośnie w ustach tej postaci bo gra ją aktorka taka a nie inna. Linda Hamilton nie wyglądała jak amazonka. Ale w T2 kiedy staje do walki uzbrojona po zęby (czy praktycznie bezbronna jak w scenach w szpitalu) nie ma wątpliwości, że to twarda kobieta potrafiąca walczyć i zabijać. Elen Ripley w obcym choć może nie wygląda tak groźnie to jednak uzbrojona po zęby w gnieździe obcych w Alien2 wygląda na twardzielkę a nie na ofiarę. Grace przypomina mi bohaterkę Obcego Przymierza. Obie uzbrojone i starające się wyglądać na twardzielki wyglądają jakby czekały na SMSa o treści "pomagam".
Arni żyjący w platonicznym związku jak Carl projektant firanek... Jeżeli ktoś miał wątpliwości czy twórcy tego filmu nie chcieli jego postaci wykastrować i przedstawić jednego z największych twardzieli w historii kina jako najmniej męskiego faceta (bo żyjemy w czasach gdzie męskość sama w sobie jest toksyczna, połowa ludzkości grzeszy swoją płcią, 1/3 z tego dodatkowo kolorem) - obejrzyjcie film jeszcze raz bo chyba go nie zrozumieliście.


A teraz dwa aspekty o których bym nie chciał zapomnieć bo uważam, że są bardzo ważne i należą do takich które same w sobie zaniżają bardzo mocno wartość tego filmu.

Sara dowiadując się, że latino dziunia jest celem terminatorów mówi do niej coś w stylu "jesteś nikim, nie chcą ciebie chcą cię rozwalić bo wydusiłabyś z krocza kogoś kto stanąłby im na drodze, nie jesteś bohaterką tylko macicą która wyprodukuje bohatera" (słowa może padły inne, niestety nie aż tak inne a kontekst zachowałem). Ktokolwiek tak wypowiedziałby się o tej nowej Dżon'annie bredziłby trochę. Ale to, że scenariusz WCISNĄŁ W USTA TE SŁOWA SARZE... TFU! Tymi słowami zabito Johna na nowo, w pakiecie z Sarą i obiema pierwszymi częściami tego cyklu. Sara... kto bardziej niż ona rozumiał, że nie była tylko łonem? Ona nie wydusiła z krocza zbawcy ludzkości. Walcyzła o jego życie gdy się narodził. A potem troszczyła się o jego bezpieczeństwo, uczyła go wszystkiego co potrafił i chroniła za cenę własnego życia na każdym kroku aż zmarła (a w universum tego gniota aż on zginął). Może i John miał być bohaterem ludzkości, ale ona była cichą bohaterką ludzkości i bohaterką Johna. Ku*wa jak mnie to wkurza. Jak można było tak zeszmacić moją ulubioną bohaterkę w całej chol*rnej historii kina?! Linda odmówiłaś udziału w T3 bo scenariusz Ci się nie podobał. Szanuję to. Ile Ci zapłacili, że zgodziłaś się wystąpić w filmie o wiele gorszym od trójki i powiedzieć tak okropne słowa, niszczące legendę najważniejszej roli Twojego życia?! Do licha, czemu nie powiedziałaś temu kto napisał scenariusz żeby to skreślił albo nacharasz mu na ryj przy wszystkich?! Ale skoro Arnie dla garści srebrników zgodził się zagrać kogoś kto zastrzelił Johna i został projektantem firanek....

Sama bohaterka której imienia nie pamiętam choć film skończyłem oglądać minutę nim zacząłem pisać ten komentarz jakoś.
Jak wypada w porównaniu do Johna? Niezbyt dobrze. DLACZEGO? BO JEST KOBIETĄ CHOLERNY SEKSISTO?! Nie drodzy kretyni którzy chcieliby mnie o to posądzić. John w momencie dnia sądu był nastolatkiem który całe życie uczył się walczyć. Nim stanął na czele ludzkości prawdopodobnie był dorosłym facetem (ze scen które znamy z przyszłości był jakoś koło 50tki ale to raczej dalsza faza wojny, podejrzewam, że toczył ją ze 20-30 lat już wtedy). To miało sens. Nie od razu Rzym zbudowano, potrzeba czasu by nakłonić tłumy zrozpaczonych niedobitków do beznadziejnej walki przeciw na pozór niezwyciężonemu przeciwnikowi. To miało też sens bo jak Kyle Reese powiedział Sarze "John nauczył nas walczyć" gdyby John stanął na czele ludzkości tuż po dniu sądu to ludzkość musiałaby zaufać pyskatemu g*wniarzowi mimo, że żyło jeszcze wielu doświadczonych żołnierzy sprzed dnia sądu. Ale gdyby John stanął na czele ruchu oporu 10 czy 20 lat później - wielu dawnych weteranów zdążyłoby wyginąć w walce, z chorób, głodu, niewolniczej pracy albo w ramach czystek (maszyny mogłyby celowo eliminować ludzi z przeszłością w wojsku czy policji udowodnioną czy podejrzaną - potrzebowały niewolników a nie problemów).
Tymczasem w wizjach Grace z przyszłości nasza bohaterka porywała ludzi do walki na oko góra 2 lata starsza niż w filmie. Nadal wygląda jak dzieciak tylko uzbrojony. W tak krótkim czasie stała się żołnierzem doskonałym (sprała paru uzbrojonych facetów w scenie "ratuj grace"). Czyli tuż po dniu sądu (czy jak tam legion to nazwał oryginalnie) jakaś nastoletnia laska powiedziała "pokonamy ich tylko mnie słuchajcie" a ludzkość "no w sumie czemu nie"? Stanęli za jakąś arogancką gówniarą choć przecież nadal na świecie musiały istnieć ocalałe oddziały wojska, jacyś ludzie z doświadczeniem w policji, szlag, mając do wyboru ją i jakiegoś dorosłego harcerza ludzie poszliby za harcerzem! Za kimkolwiek byle przekonywującym a dorosłym. Tak idiotycznie nieprzemyślany jest ten film. Wmawia nam, że ta zakompleksiona laska w ciągu roku czy dwóch stała się połączeniem Johna Rambo i Georga Washingtona i ot tak stanęła na czele ludzkości bo było jej to przeznaczone i już. I ktoś kto to napisał, facet który to wyreżyserował - nikt kto odpowiada za ten film nie pojął jakie to idiotyczne!

Cieszę się, że film poniósł klęskę bo na nią zasłużył i dzięki temu oszczędzono nam ten nowej trylogii. Co do której ciekaw jestem jak niby chcieli ją nakręcić skoro trylogia to 3 filmy a oni nie mieli pomysłu nawet na jeden?! (brzmi znajomo drogie Disney SW?!)

Za stary już jestem na Terminatory!

użytkownik usunięty
atari799927176virgin

na pierwsze dwie części nie można być za starym a i one (zwłaszcza dwójka) pewnie nigdy nie będą za stare dla widzów. Zwłaszcza, że filmy takie jak ten swoją niekompetencją ukazują jak nieskończenie lepsze były te stare.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones