Z konwencji i klimatu poprzednich części nie pozostało już nic, tak więc można to traktować jako zupełnie autonomiczny film akcji. Pierwsza połowa filmu to świetne kino akcji. Znakomite efekty specjalne, cała wojenna inscenizacja robi wrażenie. Druga połowa to ewidentny brak pomysłów scenarzystów. Najeżony lukami i nielogicznościami scenariusz. Najbardziej drażniła mnie nieporadność maszyn, które najwyraźniej robiły wszystko, żeby przegrać. Nigdy przedtem terminatory nie były tak mało szkodliwe. Gdy Arnie dostawał całe serie z karabinów maszynowych od całego plutonu policji nie robiło to na nim najmniejszego wrażenia. W Ocaleniu jakiś 3 metrowy robot dostaje serię od kilku komandosów i pada jak rażony piorunem. Zwykły terminator też pada po dostatecznie długiej serii. Wielki terminator - mięśniak trzyma za gardło Connora i zamiast go zabić rzuca nim po ścianach. Co za brednie. Generalnie im dalej tym gorzej, wartka akcja zamienia się w niekompletne rozwiązania fabularne i pokaz niedołęstwa maszyn. Dobrze chociaż, że film wciąga, więc końcowe rozczarowanie można jakoś przełknąć. Naciągana ocena.