Nie wiem jak Wy ale ja uważam, że chyba największą wadą tego filmu był brak Kayako, ona po prostu jest tym filmem, bez niej zostaje tylko ramka bez obrazu. Przecież Ci ludzie w ogóle nie byli straszni, przypominali chodzące zombie, nawet ta imitacja krzyku Kayako to było jakieś nieporozumienie. Bardziej wprawiał mnie w śmiech niż strach, o którym w tym filmie nie ma mowy. Jedyne co może lekko wystraszyć to dynamiczne ujęcie, co nie jest zasługą tych pokrak...

Zestawmy taką Kayako: blada jak śnieg dziewczyna z długimi czarnymi włosami, jej sposób poruszania się, lekko urwany sprawiający wrażenie powolnego teleportowania się do ofiary w celu zastraszenia i sparaliżowania ofiary strachem VS stojące, wykrzywiające mordę zombie?
To się nie mogło udać! Ja rozumiem, że nie chcieli odgrzewać kotleta ale szczerze wolałbym żeby ten film nie powstał jeżeli zabrakło im pomysłu.

Nie było w tym filmie praktycznie nic pozytywnego. 0 emocji, 0 strachu, 0 przywiązania do głównej postaci. Finał również porażka: "Dobra trzeba spalić dom" - poszła spaliła, koniec filmu. Żadnej konfrontacji? I końcówka z dupy bo nie łapię jaki jest przekaz.