Wyglądający jak te gówna hurtowo nagrywane w Europie Wschodniej przez Seagala. Kilku zapomnianych weteranów z lat 80tych, scenariusz spisany na kolanie w 10 minut, zdjęcia jak kolejny odcinek Klanu. Tragedia.
Dokładnie wyszło z tego bardziej kino familijne z dziadkami w rolach głównych niż porządny film tak jak pierwowzór. Nawet próby stylizacji na tamte lata kiepsko wyszły. Podobnie zresztą jest z "Niezniszczalnymi", przy czym tamci dziadkowie wyszli dużo lepiej, może poza Lundgrenem, który starzeję się koszmarnie. Na pewno jedni i drudzy mieli niezłą bekę kręcąc ten szajs, a przy tym też zarobili. W sumie zważywszy na te wszystkie "powroty po latach" nie spodziewałem się jakiegoś mego kina ale nie aż takiego rozczarowania.