jak yin i yang wespół w zespół i pospołu z Zapaśnikiem darrena - tam męska powłoka cielesna, tu żeńska, w dziewięćdziesięciu procentach czasu ekranowego wygrana na samych tylko zbliżeniach, zmuszona jest się godzić z nieuchronnością bolesnego przeznaczenia, płacić srogi trybut i zbierać co zasiała.
(smutne, acz prawdziwe, bo każdemu jego niebo jak powiada poeta)
z pełną wewnętrznego a rozdzierającego bólu pamelą, która obnaża się tutaj jak nigdy dotąd i na pewno jest sobą bardziej niż inni, choćby jamie lee..
co z kolei łatwo będzie zapokumać na przykładzie na przykład podejścia do charakteryzacji - podczas gdy jamie lee upozowano na zmęczoną, umarszczoną, zasolariumifikowaną i cokolwiek podtłuściałą, pamela po prostu jest sobą
(to jest ze zmęczeniem, umarszczeniem, podtłuścieniem i zasolariumifikowaniem, które nie wymagają korekt)
by the way:
dziadek francis w procesie umierania, wnuczka gia w procesie narodzin.
sprawiedliwa wymiana pod koncepcję tak zwanych międzypokoleniowych naczynek połączonych.
gia wygrywa, ponieważ ma umiarkowane apetyty.
w jej Minimalopolis to wielkie przegląda się w małym.