Solidny dokument o współzałożycielu najlepszej grupy wszechczasów! Może trochę za krótki (w rzeczywistości nawet krótszy niż 70 min. jak podaje Filmweb) ale warty obejrzenia. A propos Syda Barretta; szkoda, że jego losy potoczyły się tak a nie inaczej, z drugiej strony ciekawe czy z Sydem Floydzi byliby tym czym byli "pod rządami" Watersa i Gilmoura.