Film znacznie powyżej przeciętnej, tak jeśli idzie o filmografię Colbert, jak i film noir początku lat 50. Można nazwać ten film dramatem, jednak bez owej intrygi spajającej film wiele by stracił ze swego uroku. To właśnie cały czas trzymająca w napięciu intryga sprawia, że w pewnym momencie filmu widz zadaje sobie pytanie: "a może bohaterka kłamie i sama wymyśliła ten spisek?" Film stanowi do końca ciekawą łamigłówkę, a czarne charaktery do końca zdają się pociągać za niewidzialne sznurki, doprowadzając główną bohaterkę niemalże do krańcówego wyczerpania i obłedu. Colbert wypada turaj znakomicie, 8,5/10 za jej grę aktorską, opartą na rozpaczliwych zeznaniach w sądzie, frustracji w domu opieki, gorączkowym przypominaniu sobie przeszłości oraz uczuciach do niedoszłego męża. Drugi plan aktorsko na 7,5/10. W zasadzie oprawa typowa dla filmu noir więc specjalnie nie będę się rozwodził. Film trafia w gusta tak fanów filmografii Claudette, jak i pasjonatów kina klasycznego. Wystawiam 8/10 z czystym sumieniem.