Do mnie takie filmy nie trafiają. Może wynika to z niezdolności do wkraczania na taki poziom abstrakcji, może z braku obycia z takim kinem by rozpoznawać jego symbolikę, a może zwyczajnie dlatego, że takie filmy raczej należy "odczuwać" niż "rozumieć", a ja jestem raczej zwolennikiem tego drugiego podejścia. Trudno mi więc o ocenę. Film jest pokręcony, psychodeliczny. Składa się ze zlepków nieuporządkowanych scen. Nie wiadomo co jest jawą, co snem, a co narkotyczną wizją. Co się wydarzyło, co nie a co dopiero się wydarzy. Język dialogów płynnie przechodzi z angielskiego na hiszpański lub z hiszpańskiego na angielski nawet w jednej scenie.
Film jest brudny, ponury, zdemoralizowany (pod warunkiem, że przyjmiemy iż jakakolwiek moralność istniała wcześniej)), pełen seksu i przemocy. Sprowadza naturę i potrzeby człowieka do dwóch sfer - seks i pożywienie. Przykra wizja.
Wrażenia potęguje (bardzo dobra) muzyka (tutaj trudno się akurat dziwić).