Film mnie rozczarował i zmęczył... Miałam wrażenie, że on nigdy nie przestanie chodzić po tej linie ( przypominało to za długą grę wstępną !), zdecydowanie za dużo gadał, no i ten gołąb. Film mógł być o jakieś 30 minut krótszy.
Dla samej historii o niebo lepszy film dokumentalny :)
Jako kot i nie kot potwierdzam: za długa gra wstępna. Ale i stosunek zbyt dziecinny. Oczywiście - stosunek realizatorów do rzeczywistości.
Gołąb?
Proszę Cię.
A w czym ci przeszkadzał "gołąb"?
Wybudził go jakby z transu; uświadomił, że może być niebezpiecznie.
Gołąb jest najmniej winny :) Ale jak się pojawił to już miałam ochotę ewakuować się z kina, jeszcze tylko brakowało tęczy spadającej gwiazdy lub wróżki. Ten film z tego co jeszcze pamiętam był jakiś taki przesłodzony...
U mnie dodatkową przeszkodą było obejrzenie filmu dokumentalnego, który wtedy zrobił na mnie duże wrażenie.
Każdemu pasuje coś innego, Tobie widzę film przypadł do gustu.
Nie było tam żadnego gołębia, ale to nie ważne. Tęcza? Gwiazda? Wróżka? O co ci biega?
Mewa była zagrożeniem. On się tej mewy bardzo wystraszył, mogła go zaatakować. I wtedy postanowił, że pora kończyć zabawę.
U mnie obejrzenie filmu dokumentalnego nie było przeszkodą, wręcz przeciwnie.
Ok, może być i mewa.
Rozumiem funkcję pojawienie się tego ptaka w filmie.
W moim pierwszym komentarzu napisałam, że w moim odczuciu w film był za długi.
On chodził po tej linie w nieskończoność, rozumiem chodziło o zbudowanie napięcia, emocji, ale no bez przesady...Dlatego tak mnie już zirytowała scena z ptaszyskiem .
Czy tak trudno przyjąć do wiadomości, że film mi się niezbyt podobał ?
Oceniłam go na 5, nie jest to strasznie niska ocena.
Arcydziełem film ten na pewno nie jest
Rozumiem, że się nie podobał, nie rozumiałem tylko o co chodzi z tym gołębiem, tęczą, gwiazdką i wróżką. Zwłaszcza, że mewa była zwiastunem końca chodzenia.
Przecież ten film jest po to aby właśnie pokazać chodzenie po linie, wykorzystując najnowszą technikę filmową. To esencja tego filmu. Nie można było tego skwitować jednym przejściem.
Idąc do kina na film o chodzeniu po linie trzeba być przygotowanym, że chodzenie po linie będzie główną atrakcją.
Film oglądałam w listopadzie, na dzień dzisiejszy już tak dobrze nie pamiętam każdej sceny. Więc trudno mi tu teraz prowadzić dyskusję i rozkładać film na kawałki. Samo chodzenie mi broń boże nie przeszkadzało, raz czy dwa jakieś tam ciarki przeszły po ciele.. Natomiast nie podobało mi się ciągłe gadanie, sposób narracji, Dodałabym trochę surowości..
Po komentarzach innych widzę, że nie tylko mi czegoś w tym filmie zabrakło.
Bez sensu. Według ciebie t powinno byc jak w cyrku- sam występ? Albo jak w przyspieszonym filmie : Hop - już są koledzy w NY, hop- lina miedzy wieżami, hop- spacer, hop- sława, wywiady, wizyty w zakładach pracy..? Skoro w rzeczywistosci chodził po tej linie w te i we wte, kładł się , pozdrawiał, to pokazac tylko jedno przejście? Zdecydowanie wolę wersję Zemckisa niż twoją
PS- to była mewa.
Drogi Roninie czy Ty w ogóle czytałeś moje komentarze ?! Napisałam np " Samo chodzenie mi broń boże nie przeszkadzało, raz czy dwa jakieś tam ciarki przeszły po ciele.. Natomiast nie podobało mi się ciągłe gadanie, sposób narracji, Dodałabym trochę surowości.."
Zemckis zrobił z tego filmu taką uroczą bajeczkę.
I nie obraź się, ale oceniłeś 50 twarzy Greya na 10....
Nie widzę szansy na jakąkolwiek dyskusję z Tobą na temat filmów, mamy zupełnie inny gust.