Muzykę Micheala Jacksona zawsze darzyłam sentymentem, od małego towarzyszyły mi jakieś jego piosenki. Mimo wszystko nie byłam i nie jestem jego wielką fanką. This is it, obejrzałam właściwie przypadkiem, ale bardzo pozytywnie się zaskoczyłam!
Nie jest to dokument o Michealu, tylko same kulisy przygotowań trasy koncertowej, która niestety nie doszła do skutku.
W dokumencie widać jakim świetnym i oddanym artystą był Jackson. Kiedy odnosił się do innych był bardzo uprzejmy, można wręcz powiedzieć, że nieśmiały. Dobrze widać to w scenie, kiedy zwrócił uwagę na słuchawkę w uchu, do której jak to sam powiedział nie był przyzwyczajony.
Natomiast kiedy zaczął śpiewać czy pracować nad choreografią, gdzieś znikał ten nieśmiały człowiek i wstępował w niego pewny siebie artysta, który wie czego chce i sam decyduje o tym jak ma brzmieć jego muzyka, czy jak ma wyglądać występ.
Współcześni muzycy, a w szczególności wykonawcy popu pojawiającego się w mainstreamowych mediach, mogli by się wiele od niego uczyć.
Nowa trasa koncertowa zapowiadała sie jako spektakularne i ciekawe widowisko.
W czasie oglądania dokumentu po raz pierwszy, już ponad 4 i pół roku po śmierci Micheala Jacksona, NAPRAWDĘ POCZUŁAM jaką wielką stratą dla muzyki było odejście tak wspaniałego artysty.
Ja po obejrzeniu tego filmu cały czas praktycznie miałam przed oczami ten moment ze słuchawką, powiedział coś w stylu "muszę wam to powiedzieć, robię to z miłości ale nie mogę się przyzwyczaić do słuchawki" choć na początku utworu próbował śpiewać... rozwaliło mnie to totalnie. Jego dobór słów żeby nikogo nie urazić, nie zrobić przykrości. Był wspaniałym człowiekiem