Trochę zakończenie mi nie pasowało. Miałam nadzieję, że Oona będzie osobą, która właśnie przeciwstawi się tej całej obsesji, przestanie zwracać uwagę na Timer, tak jak Mikey ją tego uczył. Szkoda, że nie zawarto tej przenośni, która daje nadzieję na wyswobodzenie się od techniki, która teraz stała się stałą częścią naszego życia. Film mi się podobał, ale liczyłam na inne zakończenie. Chociaż myślę, że jest to zależne od indywidualnego podejścia ;)

W pełni się zgadzam;) Właśnie jestem po seansie...
PS O.. trafiliśmy niemal na ten sam czas;D

Również zgadzam się z Werniem. Spodziewałam się zupełnie innego zakończenia. Myślałam, że Oona będzie na tyle silna, by porzucić Timera i iść za głosem serca.

Film początkowo budził ciekawość oraz zainteresowanie ,jednak po pewnym czasie fabuła zaczęła nudzić , i dopiero zakończenie było nieco inne jak można było się spodziewać. Gdyby bohaterka poszła za głosem serca a nie rozumu dyktowanego przez technologię i matkę wówczas film stałby się przewidywalny , a tak budzi pewien niesmak ,że prawdziwe uczucie nie zawsze jest tym co w danej chwili jest dla nas najwłaściwsze , wprawdzie na podstawie tego filmu bo to rodzaj lekkiej komedii nie można wyciągać poważnych wniosków jednak pierwsza miłość nie musi nam dać 100 procentowej satysfakcji , okres zauroczenia prędko mija i sądzę ,że uczucie do tego młodego chłopca także by wygasło , pamietać nalęzy że dzielila ich spora różnica wieku bodajże 8 lat , system wartośco także jest inny między 20 latkami a 30 latkami , ci pierwsi są bardziej nastawieni do życia konsumpcyjnie a starsi postępują z rozwagą i rozmysłem , liczy się dla nich jakość związku a nie szaleńcza namiętność.

Zgadza się - początkowo film mnie zaskoczył. Spodziewałam się jakiejś naiwnej kom. romantycznej a jednak film zapowiadał się ciekawie. Myślałam, że odrzuci Mikeya i fabuła będzie rozwijać się dalej i skłaniać do kolejnych refleksji. Niestety. Film toczył się standardowo. Uprzejmie ze strony twórców, że chociaż zatrudnili urokliwego chłopaka (choć z zazdrością oglądało się jak gzi się z tą starą ;p). W komentarzach (nie tu) czytałam, że zakończenie było zaskakujące itp. Jednak hmm... Na początku myślałam, że Mikey będzie ze Steph, później, że Oona (co to za imię;p) będzie z Danem a S z M. No ale mimo wszystko wyszło podobnie. Film jednakże skłania do jakiejś refleksji (wiadomo - wybaczam - kom. romantyczna nie może dawać zbyt wiele do myślenia). Mogło być ciekawiej. Ale mimo wszystko mnie zainspirował. Sprawa indywidualna.

Kijowa końcówka... co z tego, że nieprzewidywalna... ma nam uzmysłowić, że nasze życie jest z góry zaplanowane, że ludzie są na tyle słabi żeby uwierzyć we wszystko co im wskaże jakieś urządzenie...

piszecie, że film dobry bo końcówka nieprzewidywalna
a film udowadnia, że dobrze jak wszystko jest przewidziane...

podobał mi się zanim obejrzałam zakończenie. wolę przewidywalne. tak, lubię komedie romantyczne, bo pozwalają mi wierzyć, że na tym świecie oprócz pieniędzy i zawiści są jeszcze czyste emocje i uczucia.

mam bardzo podobne odczucia.
końcówka filmu na minus

Mi też nie podobała się końcówka, niektórzy piszą, że to otwarte zakończenie, ale dla mnie wyraźnie było widać, że Oona będzie z Danem. I mnie to załamało... Z drugiej strony patrząc na film z perspektywy nieudanych związków milinów ludzi można by się zastanowić czy (gdyby to było możliwe) za cenę udanego życia nie warto by było poświęcić randek, motyli w brzuchu itd.

Mnie zakończenie rozczarowało przede wszystkim dlatego, że żal mi było Steph, usunęła Timer i było widać, że to dla Dana to robi i że jej na nim zależy, a tu nagle on jest przeznaczony jej siostrze, smutne...:(