wiadomo że film jest za za często puszczany na polsacie lecz jakby nie było jest to klasyka
kina, jak dla mnie 9/10 bez żadnych wyrzutów :) widzę że dzieci i sweet nastolatki i lumpy
potrafią każdy film obsrać bo nie potrafię inaczej nazwać takiej średniej ;)
Dobrze, że nie potrafisz inaczej tego nazwac bo dokładnie tak jest. Chwilę pogrzebałem i 13.08.2009 r. ten film miał średnią 8.11 i już wówczas ludzie zakładali tematy bardzo zbliżone do Twojego. Ciężko jest znaleźc jakieś minusy tego filmu, klasyka i i film wybitny zapisujący się na stałe w kinematografii.
Najważniejsze, że Avatar jest wyżej. Teraz możecie mnie zjeśc ;]
Słuszna racja . I ja dołączam się do waszych opinii - Titanic to klasyk nad klasykami , jedyny w swoim rodzaju . Oglądałam go już tyle razy a mimo to jest jak zawsze wspaniały i wzruszający. Wszystko w tym filmie jest na wysokim poziomie, więc uważam iż ocena w rankingu jest dużo zaniżona. Ale może z czasem ludzie zmądrzeją i zaczną doceniać filmy zasługujące na uznanie a odrzucać wszelkie chały ,które teraz mają wysokie oceny.
Jest tak jak napisałeś. Na tym portalu coraz więcej nastolatków, którym brak jakichkolwiek wartości estetycznych i uczuciowych. Nie potrafią dostrzec piękna i przesłania w prawdziwej sztuce bo zatrzymali się w epoce debilizmu. Dla nich wyżynami są takie filmy jak Zmierzch, a za najciekawszych artystów uważają np. Rihanne czy Jystina Bibera. Zarzuć takimi nazwiskami jak Meryl Streep, Elizabeth Taylor czy Claudia Cardinale to się patrzą jakbyś mówił o wyimaginowanych postaciach. A o muzyce już nie wspominając ponieważ Christiny Aguilery czy Celine Dion uważają za puste, płaskie i bezbarwne mimo tego, że utwory takie jak Bount To You czy My Heart WIll Go On to klasyki, które miłości nadają takie wydźwięku, że po latach człowiek czuje się tak jakby słyszał te utwory pierwszy raz.
W zupełności się z wami zgadzam. Ten film powstał w 1997 a i tak efekty są lepsze niż w niejednym filmie nakręconym obecnie. Czysta klasyka i ocena jest w zupełności nieadekwatna,powinna być wyższa.
Osobiście uwielbiam ten film. Macie racje to jest klasyka, za kilkanaście lat będzie się go plasować na pierwszych miejscach rankingów na najbardziej kultowe filmy. Rozmawiając z różnymi ludźmi dowiedziałam się, że wielu z nich wstydzi się powiedzieć, iż ten film jest bardzo dobry. Myślą tak, ale jakoś się niesłusznie utarło, że Titanic jest płytką komedią romantyczną. Tłumaczyłam, że to zupełne inny gatunek i historia nie jest wcale taka banalna, a poza tym te detale, nie ma drugiego tak dopieszczonego filmu, ale wiecie jak "grochem o ścianę".
Za głęboko jest to zakorzenione w mentalności (niektórych) Polaków :D
Jestem ciekaw skąd to się wzięło. Czy to te częste emisje? Czy po prostu tak ukazane uczucie musi równać się z banałem? Czy młodsza częśc społeczeństwa nie dorosła jeszcze do tego?
Częste emisje na pewno mają na to wpływ. Wydaję mi się, że w dzisiejszych czasach nie wypada powiedzieć, że coś bardzo mi się podoba zwłaszcza, gdy w grę wchodzą uczucia takie jak miłość. Mam koleżankę, która kilka lat temu uwielbiała ten film, teraz to się zmieniło, gdyż porusza się w innym kręgu znajomych tzw. pseudointelektualistów. Oni wszystko negują, nic nie ma prawa się podobać. Ja nie wstydzę się powiedzieć, że Titanic mi się podoba. Uwielbiam wszystkie gatunki filmowe, najwięcej widziałam dramatów, bo ten gatunek najbardziej do mnie przemawia, ale nie zamykam się na inne. Na takie filmy jak Titanic, który wbija w fotel może nie historią, ale pięknymi zdjęciami, montażem, wciąż czekam. Mój zmysł estetyczny po tym filmie został zaspokojony. To po prostu pięknie wykonany film z niegłupią historią miłosną w tle.
Jak można się wstydzić tak rewelacyjnego pod każdym względem filmu? No dajcie spokój. Ja tam się nigdy z tym nie kryłem. Mają ochotę, niech się śmieją. To nie ja jestem płytki w tym momencie. Ludzie są strasznie ograniczeni.
Nie przesadzajmy. Jest to film, który napewno na stałe zapisał się pod względem efektów w kinomatografii, ale niczego innego szczególnego w tym nie widziałem. Nudny durny wątek miłosny, drętwa gra Kate Winslet, jedyna DiCaprio się broni. Gdyby był to film typowo historyczno - katastroficzny to jeszcze jednak na prawdę nie wiem czemu wprowadzono wątek DiCaprio - Winslet.
Może dlatego, że wątki miłosne częściej trafiają do ludzi, zwłaszcza tych romantyczek i romantyków, a bez wątku miłosnego sama katastrofa nie byłaby już taka ciekawa, zapewne. I mniej ludzi płakałoby za samym statkiem a tak płaczą jeszcze przynajmniej za Jackiem :)
No nie przesadzajmy z drętwą grą aktorską, którą to akurat nie było. Akurat aktorskie umiejętności były bardzo dobre i doceniono je nominacją do Oscara, a jak wiadomo jeszcze w tamtych latach Akademia miała równo pod sufitem i sprawiedliwie przyznawała nagrody. Co do wątku miłosnego. On wcale nie był nudny oraz głupi. Nie bez powodu krytykanci uważają go za najlepsze ukazanie miłości w filmie. Poza tym w tamtych latach takie coś było na porządku dziennym i ludzie wręcz domagali się obecności tego aspektu w produkcjach. Do Titanica pasuje idealnie, a do tego dodaj sobie katastrofę statku. Bez niego nie było by już takiego efektu. PS. nie rozumiem takiej awersji do miłości między głównymi bohaterami. Ludzie opanujcie się. To uczucie jest jak najbardziej na miejscu.
Dokładnie! Bardzo sie zdziwiłam że ten film nie znalazł sie w rankingu światowym. To jest przecież klasyka, wspaniały film!
571. pozycja to nie brzmi zachęcająco. Za kilka lat będzie lepiej, zobaczycie. Przeważnie docenia się wielkie dzieła po kilkudziesięciu latach. Pozdrawiam!
Może byc ciężko bo od kilku lat spada. Jak pisałem wyżej 13.08.2009 r. ten film miał średnią 8.11. Więc za kilka raczej nie, prędzej kilkanaście.
Pozdrawiam.
Miło,że nie jestem sama. Historia nie jest płytka ani banalna trzeba ją tylko zrozumieć. Jak to powiedziała sama Kate Winslet jest to ponad czasowa historia,której w tych czasach już brak. :) Również pozdrawiam wszystkich tutaj wypowiadających się. :)
ta ocena pewnie będzie z roku na rok maleć, jeśli na tym portalu nadal będzie głosować dzisiejsza młodzież. Ja tak mówię, choć sama mam 18 lat, ale ja jestem tym wyjątkiem od reguły ;) Ja czuję się bardzo dojrzała psychicznie. I potrafię docenić takie dzieło. A dzisiejszej młodzieży wbija się do głowy że im więcej seksu tym lepiej, im więcej krwi tym lepiej, a jak dorzucą do tego różne nowe technologie, maszyny itp. to dzieci najbardziej będą się cieszyć i zwykłe filmy jak Titanic odejdą w zapomnienie. Niestety tak jest, że dziś młodzież ma wszystko co zechce, nie wiedzą jak żyło się wcześniej, kiedy nie było tego co jest teraz, więc nie docenią filmu w którym wszystko jest "stare". Moja znajoma raz powiedziała że Titanic jej się nie podoba bo jest stary, druga wtedy powiedziała że jak stary to go nie będzie oglądać... No to już brak słów..
Ja oceniłem ten film na 7 gdyż nie gustuję w tego typu filmach, chociaż nie powiem, że mi się nie podobał. Spotkałem się na forach na filmwebie z głupim zjawiskiem. Dla przykładu "Dlaczego Avatar jest wyżej od Titanica, czy ludzie nie znają się już na kinie?". Nie można zestawiać filmów o różnych gatunkach, tak odbiegając od tematu. Wg mnie 7,5 jest wysoką oceną i nie powinno się narzekać ;)
Bo na ocenianie na tego typu portalach powinno być zezwolenie wydawane przez ministra Kultury po kilkuetapowych testach psychologicznych i IQ.
Średnią zaniżają być może osoby, które z zasady melodramatów miłosnych nie lubią, a na rozmach i efekty nie patrzą w ten sposób, może dlatego, że teraz łatwiej zrobić efektowny film niż głęboki. A może chcą iść pod prąd i snobistycznie lubią się poczuć lepiej, że nie padają na kolana przed "klasykami". Filmowi może też zaszkodzić wydanie 3D.
Nie wiem, ręce opadają przy próbie zrozumienia psychiki takich ludzi. Tajniki ich umysłów mogłyby chyba stanowić temat na thriller psychologiczny ;) Wszak temu filmowi nic nie brakuje w swojej kategorii - technicznie, muzycznie, scenograficznie, kostiumowo, aktorsko, wzruszająco, melodramatycznie (i nie chodzi mi bynajmniej o tę miłość, bo mnie to mniej rusza nić tragedia pozostałych osób). Na minusie pozostaje tylko kwestia "dlaczego Jack nie wszedł na te cholerne drzwi".
Bo to nie były drzwi tylko fragment jakieś ornamentyki z drewna, z którego były zbudowane schody :) Jak wiadomo po tym jak statek poszedł na dno całą główną klatkę schodową wywaliło ze statku ponieważ owe drewno był nad wyraz lekkie. Fragment na którym znajdowała się Rose był wąski, poza tym nie mógłby unosić się na wodze pod takim ciężarem. Kiedyś pod koniec roku szkolnego mój nauczyciel fizyki wyliczył, że ten fragment mógł by utrzymać do około 96kg po przyjęciu oczywiście w miarę zbliżonych wartości. Ciężko jest na oko obliczyć wymiary i wagę biorąc pod uwagę liczne zdobienia. Tak z ciekawości i z nudów się wzięliśmy za zadanie :)
Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie, co to było, a słyszałam różne opinie - na polskiej Wikipedii (jak i na hiszpańskiej) jest, że to były drzwi, na angielskiej zaś (i fińskiej, niemieckiej, rosyjskiej), że fragment panelu ściennego, a na francuskiej że po prostu kawałek drewna :) W każdym razie uznajemy, że było płaskie? Bo też głowy nie dam, może to była skrzynka... Dawno nie oglądałam, a i tak jest tak ciemno w tych scenach, że...
Maksymalna wagę, którą może utrzymać taka deska, zależy - o ile się nie mylę - od objętości i gęstości tego drewna. Jeśli było fest polakierowane, to może nie zamokło aż tak i nie zwiększyło swojej gęstości. Wikipedia podaje gęstość różnych rodzajów drewna w zakresie 470 - 830. Powierzchnia deski to na oko min. 2m^2, co przy grubości 10cm daje min. 0.2m^3. Przy wyidealizowanych warunkach można masę ładunku chyba obliczyć wg wzoru: V(dw-d), co przy zadanych wartościach daje nam do 106 kg dla najlżejszego drewna ;) Ale już gdyby drzwi miały grubość 15 cm, ta wielkość zwiększyłaby się 1,5 raza. Ale są to takie rozważania przy granicy. Faktem jest, że Jack próbował, a deska była niestabilna. Problem jednak w tym, że większość polskiego społeczeństwa widzi tylko to, ile jeszcze wolnego miejsca było na desce, a nie fizyczne kwestie ciężaru i wyporności ;)
Mimo wszystko uważam, że gdyby chociaż Jack i Rose spróbowali się zamieniać na tej desce, może Jack nie zamarzłby tak łatwo.
Poświęcił siebie by Ona miała większe szanse. Zamienianie się niewiele by dało, oboje byliby cały czas mokrzy i wystawieni na szybsze ochłodzenie. Nie widzę dużego sensu gdybania o tej desce ;) Byli na tyle zmęczeni, że nie byliby w stanie utrzymać się oboje i kontrolować. Należy też uwzględnić fale. Tyle w temacie ;)
Pozdrawiam.
No dobra niby mogliby się zmieniać ale byłoby wtedy ryzyko, że obydwoje umrą. Mnie inna scena przeraża. Jak "stara" Rose mogła wyrzucić serce oceanu?? -.-
Chyba głównie symboliczne ma to znaczenie, pozostawienie legendy żywej. Poza tym, zamknięcie akcji?
Jest stara i nie potrzebuję tego nie jest odpowiedzią bo przez całe życie to miała, dlatego odpowiedź jest głębsza ;)
Zauważyłem ,że rozmowa o uczuciach czy nawet samo ich odczuwanie jest dziś "obciachem",każdy zasłania się twardą i bezwzględną maską,"patrz nic mnie nie rusza, jestem jak skała".Spójrzcie na ludzi ze swojego otoczenia.KAZDY niezależnie od wieku ,sytuacji materialnej,poglądów marzy o wielkiej miłości mimo pozorów.Nawet szara sklepowa z warzywniaka myśli o swoim wyimagowanym bądż prawdziwym księciu przed snem .Titanic to to historia spontanicznej, zakazanej i tragicznej miłości .Rose została wyrwana ze swojego jakże wykwintnego ,ale i melancholijnego życia przez księcia z bajki.Jej los wydawał się przesądzony poślubi bogatego inwestora i doczeka swoich dni wiodąc nudne życie pani dworu, tu wkracza leo i owiera jej brame do nieba.To pozwala utożsamić się przeciętnej osobie z nią .Uwierzyć ,że rzeczy niemozliwe mogą się spełniać .A śmierć za ukochaną, poświęcenie ostateczne jeszcze pogłębia to wrażenie.Po prostu mem miłosny na skalę Jomeo i Julii. Efekty i klimat są oscarowe, ale ludzie nie tolerują tego filmu z powodu jego uczuciowości.Wrażliwość = słabość.