Z pozbawionej potencjału historii o statku, który wypłynął w rejs i zatoną, zdołał napisać materiał na ponad 3-godzinny film i w dodatku opowiedział to w taki sposób, że widz ani przez chwile trwania filmu nie doświadcza uczucia znudzenia.
jednak Titanic do najlepszych filmów Camerona się nie zalicza, daleko mu chociażby do takich arcydzieł jak Terminator (1,2) i Aliens.
Mi by się chciało. Wolę posiedzieć pół dnia w kinie na świetnym filmie niż półtorej godziny na jakichś bzdurach.
Szczerze powiedziawszy to się z Tobą nie zgodzę. Weźmy chociażby pod lupę premierę wersji 3D. Ludzie dosłownie szli setkami na ten seans. W pierwotnych planach Titanica mieli puszczać jedynie w 2 na 6 funkcjonujących sal. Z powodu tak dużej liczby widzów udostępnili wszystkie sale kinowe i przez około tydzień nie puszczali nic prócz dzieła Camerona. Co najważniejsze po skończonej projekcji ludzie byli w szoku jak im zleciał czas. Wiele razy słyszałem, że nawet nie zdawali sobie sprawy jak szybo poszły te 3h. Padły nawet stwierdzenia, że emocje są tak ogromne, iż nikt nie obraziłby się, gdy film trwał kolejną godzinę bądź dwie dłużej. Reasumując dobrego dzieła nigdy za wiele.
Dokładnie myślę tak samo :) I czasami godzina na jakimś filmie w kinie strasznie się dłuży, a te trzy godziny na Titanicu upłynęły za szybko. Kiedy była ostatnia scena gdzie Jack i Rose spotkali się wielkich schodach to zaczęłam płakać, ale nie tylko dlatego, że to było wzruszające, ale też dlatego, że uświadomiłam sobie, że to już koniec seansu, już więcej Titanica na wielkim ekranie nie obejrzę, i bardzo mi było smutno z tego powodu.