Jak w temacie, chciałbym poznać wasze opinie.
Ja to widzę tak
Jack jak sam powiedział..."mam 10 dolarów w kieszeni, nie mam nic do zaoferowania" no ale
zakochał się i walczył o tą miłość i udało mu się, wygrał, zdobył serce ukochanej. No ale nic nie
ryzykował.
Rose postawiła na szali przyszłe małżeństwo, matkę, luksus. Co więcej kilka razy ryzykowała
życie dla Jacka ( tzn więcej razy niż Jack dla niej).
Ale w sumie to Jack był w wodzie a Rose dzięki temu przeżyła.
Ja uważam, że to jednak Rose się bardziej zadłużyła, że jej uczucie przeszło większą próbę,
zrezygnowała z wszystkiego dla Jacka, chociaż po jego stracie potrafiła żyć dalej.......
Chyba masz rację, chociaż nigdy tak na to nie patrzyłam, jestem raczej zdania, że Jack kochał bardziej, skoro był w stanie oddać za nią życie. Rose chyba po prostu nie jest moją ulubioną postacią i nigdy nie byłam za nią, ale po prostu nie przekonuje mnie jej "uczucie". Jasne, że też wiele ryzykowała, ale wydaje mi się, że była rozpuszczoną panienką szukającą nowych wrażeń. Chciała się wyrwać z życia, które miała.
Film widziałem kilka/naście razy, ale ostatni raz dopiero otworzył mi oczy. Wcześniej miałem identyczne wrażenie jak Twoje.
Widać, że Jack kocha Rose, ale sam chyba w to nie wierzy. że to może się udać. Gdy Rose mówi że wysiądzie razem z nim, Jack stwierdza że to szaleństwo...oczywiście w pozytywnym sensie.
Tak Jack oddał za nią życie, ale ile razy zrobiła to Rose ?najpierw wyrzekła się ,,szaroburej luksusowej" przyszłości, potem zrezygnowała z szalupy żeby go odnaleźć i uwolnić, a potem znowu wyskoczyła z szalupy żeby być z nim.
Jedynie psuje trochę obraz to, że potrafiła żyć dalej bez niego...
No ale w każdym bądź razie film polecam, z każdym kolejnym razem dostrzega się inne rzeczy ;)
Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie masz rację, ale naprawdę nie potrafię na to spojrzeć w ten sposób. To by znaczyło, że Rose jest dobra, szlachetna, czy jak to jeszcze inaczej nazwiemy, a ja nie potrafię tego zaakceptować, bo nie przepadam za nią ;d Ale, mimo wszystko, jak mówiłam - to co mówisz ma sens i chciałabym się z tym zgodzić, no ale nie umiem ;) (serce silniejsze, niż rozum)
widzę jakieś głębsze uprzedzenie ? do Pani Kate WInslet czy Rose DeWitt Bukater ?
Rose. Nie wiem, to zupełnie irracjonalne i nieuzasadnione, ale po prostu jej nie lubię.
ten twój obraz ,,że potrafiła żyć dalej bez niego'' obale tym , że obiecała to Jackowi. Kazała obiecać , że przetrwa to, że będzie żyć dalej oraz , że umrze jako staruszka.
Rose i Jack kochali równie mocno moim zdaniem. Bo jestem pewna , że gdyby Jack coś posiadał to rzucił by to wszystko tak jak zrobiła to Rose. Sam reżyser powiedział , że to historia jak z Romea i Julii czyli jednym słowem wielką obustronnie mocną miłość.
coś mi tu nie pasuje....
Wielka obustronna miłość, rodem z Romea i Julii.
Tylko Romeo i Julia odebrali sobie życie wiedząc, że druga połówka nie żyje.
Tak Rose obiecała, ale co...wtedy wiedziała że Jack umrze ?
Nie, nie brała tego pod uwagę, no chyba że uważasz że w chwili wypowiadania tych słów pogodziła się ze śmiercią Jacka.
tak. uważasz , że Rose była tak głupia i nie wiedziała , że on zginie? Moim zdaniem wiedziała , jednak gdy Jack przestał się ruszać to wtedy dopiero to do niej dotarło. Z reszta jak ona powiedziała do Jacka , że go kocha to wtedy sobie to uświadomiła bo co on jej odpowiedział? - Nie rób tego, nie żegnaj się.
no dobra
to jest Twoje zdanie, nie będziemy się przekomarzać w nieskończoność
jak dla mnie, ich uczucie, to co czuli do siebie, tak pokazano, że nie pozostawia wiele do domysłów.
Jedno nie potrafiło żyć bez drugiego. Dla tego Rose ciągle wracała do Jacka, choć miała kilka okazji uratować siebie. Wtedy nie potrafiła go zostawić, a później już tak ?
Tak, to jest film, tak go nakręcono, taki jest scenariusz. I bardzo dobrze że tak zrobiono bo układa się to w całość.
Chodzi mi tylko, że potrafię sobie wyobrazić że taka ,,Rose" bez Jacka nie potrafi żyć dalej i nie chce.
Nie potrafię sobie wyobrazić, że żyje dalej bez niego.