wkurza mnie to, że po premierze film został uznany za najlepszy, a teraz wszyscy go krytykuja i nazywaja Gniotem itp... 11 Oscarów to chyba cos znacczy (oczywiście zaraz ktoś powie, że to była wielka pomyłka i takie tam, ale mimo wszystko zdobył te 11 Oscarów, bo wtedy był uznawany za najlepszy film i widocznie na nie zasługiwał)... Lubię ten film i już, bezwzględu na to czy komus się podoba czy nie.
Hehehe, tak wielka krytyka tego filmu zaczęła się właśnie wtedy gdy dostał te 11 Oscarów. A tak serio: To wcale nic nie znaczy, bo z tych 11 Oscarów 5 było za kwestie techniczne, 2 za estetyczne, 2 za muzyczne, a tylko pozostałe 2 były maprawdę ważne.
Masz recję jezeli miał 11 oscarów to znaczy że jest dobry podzielam twoje zdanie.
Też mnie to denerwuje, film jest bardzo dobrze zrobiony, statek jest super, muzyka też i wiele innych rzeczy. Moim zdaniem ten film nie jest raczej najlepszy, ale jest bardzo dobry. A na Oscary zasłużył. Świetnie pokazana katastrofa. Di Caprio(nie wiem, czy razem czy oddzielnie się to pisze:-) nie lubię za bardzo, ale w tym filmie mi nie przeszkadzał, no może w paru scenach. Za to najlepszy był Victor Garber.
Każdy film ma swoich antyfanów, którzy często ograniczają się jedynie do nazwania filmu gniotem. To się nazywa ambitna krytyka. Przed chwilą czytałam wypowiedź gościa, według którego LOTR to gniot. Bez komentarza.
Hej!
Każdy ma swoje zdanie i ma też prawo by je wypowiedzieć... Ja uważam Titanica (i uważam tak od czasu gdy go po raz 1-szy zobaczyłem) za niesamowicie nudny film, z doskonałem technicznie watkiem katastrofy. Nie podoba mi sie właśnie takie skakanie po gatunkach - tu melodramta, romas, powoli kwitnie miłość, a tu FU! I nic nie ma.
Film jest naprawdę dopracowany, reżyser miał trudne zadanie i wywiązał się z niego bardzo dobrze, ale nuda wieje z każdej sceny tego filmu.
Dla mnie 7/10, a Oscary - może i sie 11 należy za tak wielkie przedsięwzięcie. Ale w 1997 powstały lepsze filmy....