Zawsze mnie wręcz nudził, po prostu nie mój typ.
Historia miłosna lekko przesłodzona, to na serio wydarzyło sie naprawde? :D
Jedyne co mam po obejrzeniu, to więcej kompleksów ;cc
Takie jest moje zdanie, więc proszę- nie hejtujcie mnie xx
Aż mdli taki lukier. Fajnie ukazany charakter tamtych czasów. Super odwzorowany statek ale nawet najlepsza kawa jak wsypiesz za dużo cukru jest nie do wypicia.
Nie jestem romantykiem, ale z tego co wiem opisano już nawet strukturę chemiczną miłości :P W co tu nie wierzyć? Normalna sprawa. Ja zakochuje się średnio raz w miesiącu.
Czyli mnie równiez nienawidzisz,to bardzo miłe z twojej strony,mimo to ja tobie życzę wszystkiego najlepszego i duzo miłości w życiu,a jak najmniej nienawiści.
Pozdrawiam.
Nie martw się, w wieku młodzieńczym bardzo często ludzie nie potrafią zrozumieć własnych emocji, a winę za to wszystko wolą zwalić na innych. Taki wiek, wytrzymaj!
Ty się uśmiechasz, ale ja poczułem się strasznie staro mówiąc w myślach "Te dzieciaki...". Przyszło dawać rady młodszym... idę się napić.
Dziwnie odbierasz filmy,uśmiać sie na dramacie,albo jestes bardzo młoda osobą albo dosyc zaburzoną.
Historia miłości Jacka i Rose nie jest prawdziwa. O ile Jack prawdopodobnie żył i płynął Titaniciem (Cameron dowiedział się o tym dopiero po premierze) to Rose jest postacią fikcyjną. Pomysł zrobiony pod publikę, bo takie "przesłodzone" historyjki na tle prawdziwego wydarzenia ludzie łykają od razu. Wcześniej powstało kilka filmów o Titanicu, które nic nie wniosły, więc za olbrzymie pieniądze, zrobiono produkcję, która bądź co bądź jest legendą kina. Do dzisiejszego dnia ma ludzi ,którzy ją kochają i stawiają na filmowym piedestale i tych co jej z całego serca nienawidzą za swoją prostotę.
Po mojej ocenie tego filmu, widać że go uwielbiam, jednakże, gdybym go np. dziś po raz pierwszy obejrzał to myślę, że nie dostałby większej oceny niż 7. 10/10 otrzymał tylko ze względu na to, że od małego historia tego statku mnie interesuje i jako uczeń podstawówki na początku XXI w. go sobie obejrzałem. Wiadomo, że mam do niego sentyment. ;)
A co do Twojej wypowiedzi, odsyłam Ciebie do dokumentów, encyklopedii oraz wszelkich artykułów dotyczących tej 102 letniej tragedii. Bez tego, nie ma co oglądać filmu Camerona. Myślę, że gdybyś poznała wszystkie fakty z tego tragicznego dnia, nie przyszło by ci nawet na myśl stworzenie takiego tematu. Jedyne co możesz stracić to to, że nie będzie ci się śpieszyć do ponownego obejrzenia ostatnich ludzi na pokładzie statku - o dziwo! głównych bohaterów: Leo i Kate.
Wiem o Titanicu dużo, oglądałam wiele dokumentów o nim. Mnie nie chodzi o sam film, a o miłość. Wszystko inne było piękne.
Na ponad 2000 ludzi, którzy nim płynęli na pewno by mogła się zdarzyć nie jedna taka znajomość lub miłość. Tego się już nigdy nie dowiemy. :)
Mi się bardzo ten film podobał, ale masz trochę racji. Dwie osoby, którym się wydawało, że są w sobie zakochane, bo znały się {2/4 dni?] i nie zdążyły poznać jeszcze swoich wad. W sumie oglądając titanica nie zastanawiałam się nad tym, ale jakoś teraz przyszło mi to na myśl. Nawet nwm po co to piszę. Takie przemyślenia. Ale film bardzo fajny. Zazwyczaj nie lubię katastroficznych, bo są słabe jak np. ,,Niemożliwe". A ten był dokładnie dopracowany.
Pozdrawiam
Ja uwielbiam filmy historyczne, i spodobało mi się przedstawienie "utopienia", ale z tą miłością jest jak kocham ją/jego, ale nie znam... Jak niektórzy w mojej szkole...
Ta historia miłosna jest normalna, bo Jack I Rose znali się krótko i dlatego byli tak mocno sobą zafascynowani. Zawsze ten okres zauroczenia jest najwspanialszym, bo druga osoba jest tajemnicza i stopniowo ją odkrywamy. Nienawidzę filmów o miłości, gdyż nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia i bez przyjaźni, a taka często występuje w filmach typu historyczny- romans. A w Titanicu to było urocze, jak oni pluli razem, stepowali albo uciekali przed tym facetem. Te filmu typu historyczny- romans pokazują miłość jako cierpienie albo sam erotyzm. A tutaj było odwrotnie. Rose i Jack ,,kwitnęli" dzięki miłości. Rose poczuła się samodzielna, niezależna i szalona; a Jack znalazł kogoś, kto również interesuje się sztuką, wreszcie nie czuł się sam i miał z kim spędzać czas. Zazwyczaj w tych historycznych romansach pokazują tylko całowanie i seks. A tutaj pokazali szaleństwo, zabawę, odmienianie się itp. no i seks też xd 2 komentarze wyżej napisałam inne rzeczy, ale to dlatego, że uważam, że miłość dzieli się na 2 etapy: zauroczenie i przywiązanie. Nie wiadomo czy nie zerwaliby ze sobą po roku, jakby Jack przeżył, no nie :D. Z drugiej strony bardziej od ich wątku wzruszyły mnie inne dwie sceny: jak ci faceci grali na skrzypcach i jak pokazano babcię i dziadka na łóżku, jak czekali na śmierć Czasami nienawidzę tego filmu, wiecie czemu? Bo był tak świetnie zrobiony( świetna muzyka/ scenografia/ dialogi/ postaci/ wzruszający), że zazdroszczę reżyserowi/ aktorom/ scenarzyście, scenografom że stworzyli tak świetny film i że mnie nie stać, aby zrobić taki sam. Założę się, że nikt nie czytał mojej wypowiedzi bo jest tak długa, ale ja tam lubię pisać i się wypowiadać :D
Pozdrawiam po raz drugi