Nie bede mówił nic o waszych opniach..ponieważ każdy ma inny gust, ale chce powiedziec wam jedno! Ta romantyczna historia jest wklejona na tło historyczne. Wielki parowiec "Titanic", statek nazywany Rajem, płyną do Raju Ameryki. Przez ludzką glupotę zatonął..ludzie zbyt sie podniecali tym statkiem, aby zauważyc jakąs górę lodowa! LUDZIE tam UMIERALI...szlup było za mało, nikt nie pomagał im. Toneli, w zimnej wodzie atlantyku...TO JUZ JEST SMUTNE I TRAGICZNE + ta historia wymyślona przez scenarzystów i tak pięknie pokazana przez reżysera Jemsa Camerona(sory jak zle napisałem)...totalnie wzrusza miliony ogladaczy! Tym którym nie podoba się film, nie sa romantykami, nie czują tego uczucia , chodz powinien ich zruszczyc fakt: TITANIC NAPRAWDE ZATONAŁ!! bez tej katstrofy film by nie powstał i ludzie nie podniecają się tym filmem w sensie wielkiego widowiska(jak ktos tu powiedzial) tylko wzrusza ich ten fakt. Ja zawsze płacze na tych scenach, a w szczegolnosci na tych ludzi co tam umierali, jak i historie Jacka i Rose...ktorzy zakochali się w sobie, a potem rozdzielił ich ocean! Dostrzeszcie przesłanie tego filmu!!
ja cie całkowicie popieram!!!to była tragedia,a niektórzy robia sobie jaja z tego filmu i pewnej sceny!!!a to wszystko prawda!!!a może,mimo iz romans w filmie był tylko zmyslony,to jednak nikt tak do końca nie wie,czy to sie naprawde nie zdarzyło!!!moze rzeczywiscie była tam taka miłośc!!!i co oni przezywali???to trzeba rozumic,anie jak niektórzy tan film oceniają jako totalne dno!!!poza tym,ten film ukazuje nam bezsilnosc człowieka wzgledem żywiołów!!!właśnie ogladając ten film dosz łam do wniosku,że woda to najbardziej nieokiełznany zywioł!!!ale teśż w "Tunelu"ogeń daje popalić...normalnie ja tego filmu nie byłam w stanie całego ogladnać....
No masz racje...tak naprawde nie wiemy co tam sie zdarzyło, może byla na statku taka miłość. Nie wiadomo i może nigdy sie nie dowiemy, bo Titanic odnaleziono w latach 80 XX wieku...tyle musielismy czekac..aby odnalezc wrak, a historii ludzi, ktorzy tam byli..mozemy tylko sie domyslac...