Kiedyś lubiłam nawet ten film, teraz tego nie da się oglądać: ilość ckliwych momentów, jednoznaczne i jednowymiarowe postacie, czarno-biały świat złych bogatych i wesołych biedaków, przewidywalna fabuła, Kate Winslet grająca 17 latkę wyglądająca na 30+...
Dodatkowo moje spostrzeżenia po 10 latach od ostatniego seansu - Rose się dziwi reakcjom Cala, a przecież ma narzeczonego i równocześnie łazi z innym typem w podejrzane miejsca, pije, tańczy, przytula się do jakiegoś ledwo poznanego faceta, itp. Rose jest znużona swoim życiem, ale chciałaby zjeść ciastko i mieć ciastko i nie potrafi rzucić Cala w cholerę, wydaje mi się, że jemu na niej zależało mimo wszystko.
Tylko tego Jacka szkoda, wykorzystała go jako odskocznię od nudnego życia panienki z wyższych sfer. No dobra, łączyła ich pasja do malarstwa i rysunku, ale co poza tym mieli wspólnego?
Dałam 7 za sceny katastroficzne i ukazaną tragedię niższej klasy społecznej, bo to najbardziej rusza w tym filmie.
Co zmieniło się między "kiedyś" a "teraz"? ;-) Nie przybyło w tym filmie ani ckliwych momentów, ani fabuła nie zmieniła się - to film, nie serial.
Mam wrażenie, że chciałaś obejrzeć inny film, w "tamtych" czasach świat był czarno-biały, biedno-bogaty, kobiety wyglądały dużo starzej, bo wychodziły za mąż przed 20tym rokiem życia. Fabuła jest przewidywalna, bo.... takie jest podłoże historyczne.