Czyli nie było cienia szansy
żeby uratować Titanica
przed pójściem na dno ocenu
Grodzie wodoszczelne zawiodły
bo jedna z nich
została osłabiona
przez panujący pożar węgla
w kotłowni.
Pompy też zawiodły
bo były małowydajne
na taką ilość wody
Więc co jeszcze można
Było zrobić.
Oni nie byli dostatecznie wyszkoleni w przypadku takiej sytuacji, nity były żelazne a powinny być stalowe. Powinni wziąć całą wstecz oraz nie skręcać tylko dziobem uderzyć który był najmocniejszy i potężnej mocy obronnej.
Nie byli szkoleni, nikt nie wiedział, że do czegoś takiego dojść może w "niezatapialnym statku". Naturalnym odruchem był manewr omijający przeszkodę, a nie walenie dziobem na wprost. Gdyby oficer będący wtedy na mostku tylko hamował i walił na wprost to byłoby po nim i po jego karierze. Zarzucono by mu, że nic nie zrobił aby uniknąć zderzenia, być może nawet i trafiłby do pierdla. Uratować wtedy mogło ich tylko szybsze dostrzeżenie góry lodowej, bo z tego co pamiętam to obserwatorzy nie mieli nawet lornetek albo mieli ją tylko nieliczni a tam sekundy odgrywały niebagatelne znaczenie.