Minęło piętnaście lat, a ja dokładnie pamiętam jaka pogoda towarzyszyła widzom którzy czekali na otwarcie bram (nieistniejącego już) kina Romantica w Kielcach.
Potężny kinowy ekran, który rozmiarami przypominał dzisiejszy IMAX przyprawił mnie o gęsią skórkę. Pamiętam człowieka, który po rozpoczęciu seansu przyświecał zapalniczką ponad plakietkami z numeracją rzędów w poszukiwaniu swojego miejsca. Wtedy odwrócił moją uwagę i dopiero po latach zauważyłem w filmie "archiwizowaną" czołówkę.Po seansie, pamiętam że nie mogłem przestać myśleć o filmie, historii miłosnej której losy wywołały u mnie posmak goryczy w ustach. Mając czternaście lat, zrozumiałem czym jest prawdziwa miłość i jakie zachowania nią kierują...
Byłem sceptycznie nastawiony do ponownego wyjścia do kina na film wszech czasów a to za sprawą twórcy Gwiezdnych Wojen, który jako pierwszy przerobił film dwuwymiarowy na magiczne 3D i tym samym upewnił wszystkich w tym, że chodziło jedynie o to aby po raz kolejny wyciągnąć pieniądze z kieszeni fanów (God damned you George!) nie zważając na to, że widz głupi nie jest i na pewno drugi raz się nabrać nie da.
Z lekkim niepokojem o to co zobaczę, wybrałem się drugi raz do kina na Titanica.
Jednak szybko wszelkie obawy o jakość obrazu, jak i samego efektu głębi zostały rozwiane tuż po pierwszych ujęciach filmu.
Na myśl automatycznie przyszły kadry "Ghost Of The Abbys", powalające efektem ciasnoty wnętrz Mir'a.
Pierwsze wynurzenie się z odmętów ciemności części dziobowej statku, spacer z kamerą po pokładzie tego co z Titanica zostało uderzają szczegółowością i dużą głębią obrazu. Ze spokojem można obserwować pierwszy, drugi, trzeci i czwarty plan w trakcie trwania fimu. Wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach. Jakość obrazu w stosunku do tego co widzieliśmy piętnaście lat temu w kinie, jak i do wydań DVD jest po prostu doskonała.
Ktoś już o tym kiedyś pisał na łąmach Empire, że jest to najlepsza dotychczasowa konwersja filmu z 2D. I nie mylił się w ani jednym słowie. Wydaje się że Titanic został nakręcony przy użyciu dzisiejszych technik. Film pod względem oprawy wizualnej, plastycznej nie zestarzał się ani troszkę wręcz odmłodniał. Cyfrowe projektory kinowe, dzisiaj niektóre już o rozdzielczościach 4k, pozwalają na zachwyt każdym ujęciem filmu Camerona jeśli chodzi o "wyciąganie" szczegółów.
Wiele osób pisało o przeciętnym efekcie 3D. Problem chyba polega tutaj na różnicy wieku między takimi osobami jak ja a młodzieżą przyzwyczajoną do tego, że skoro coś jest w 3D to co jakiś czas przeleci nam obok głowy siekiera, fragmenty roztrzaskiwanego samochodu na torze wyścigowym, albo kawałki kręgosłupa... Niestety tutaj tego nie ma.
Zdjęcia panoramujące port w Southampton (w momencie odbijania od brzegu naprawdę w końcu można dostrzec na jakiej wysokości znajdował się pokład spacerowy w stosunku do gapiów/ rodzin żegnających pasażerów). Momenty opuszczania szalup, ludzi zwisających na relingach, widzimy te dziesiątki metrów odległości od lustra wody...jak i wszystkie zdjęcia kręcone wewnątrz statku. W każdym dosłownie w każdym ujęciu (może z wyjątkiem scen określających zanurzenie statku kiedy kamera frunie wzdłuż kadłuba) widać głębie obrazu. Nagle stajemy się kolejnym pasażerem siedząc przy kolacji, czy w szalupie ratunkowej... Coś pięknego!
Jednak, czego można było się spodziewać po człowieku który 20 lat swojego życia poświęcił na eksplorację wraku Titanica? Reżyserze który zainwestował jak i sam konstruował wszelakie pływające podwodne kamery, aby tylko móc pójść krok dalej, zobaczyć co znajduje się za kolejnymi drzwiami. Przeciąć kolejne pokłady wraku malutkim joystickiem i pokazać światu to, co działo się równe sto lat temu...
Dla osób którzy widzą coś więcej niż tylko "morską katastrofę" w filmie Jamesa Camerona obejrzenie tego filmu ponownie w kinie jest lekturą obowiązkową. Dostaliśmy ten sam produkt, niby, jednak jest on tak nadal wymowny i doskonały w treści że dołożenie do tego wszelakich poprawek w stylu 3D czy podwyższenia jakości obrazu, sprawia że człowiek czuje się jakby oglądał go na nowo...i tak było dzisiaj ze mną, wchodząc na "pokład" Titanica wróciłem do 1998 roku, pamiętnego seansu kiedy jako młodzieniaszek zrozumiałem dwie ważne w życiu rzeczy.
Prawdziwa miłość jest tylko jedna a kino jest sztuką tylko wtedy, kiedy tworzone jest z PRAWDZIWĄ pasją!
Powyższy tekst dedykuję osobie, której zabrakło na dzisiejszym seansie...
...która i tak nie zrozumie. Dla nich to "wyciąganie kasy". Dla nas to powrót na pokłady statku marzeń.
Dokładnie, ja dziś wróciłam na to cudo, mam 19 lat, i z każdym rokiem coraz bardziej to przeżywam i si wzruszam. A sam seans w kinie to coś cudownego. Chętnie wybiorę się ponownie. Po raz pierwszy nie żałuję wydanej kasy na bilet :)
Ciekawe, ile osób pomyślało, że ten post - majstersztyk jest dedykowany właśnie jej? :) Myślę, że sporo by chciało ;)
Nic dodać, nic ująć. Zgadzam się w pełni jako, że mam jedynie kasetową wersję Titanica VHS, która jest po prostu beznadziejna. Ale nawet tą uwielbiam oglądać. Muszę przyznać, że ten film, chyba jako jedyny, potrafi wzruszyć mnie dosłownie do łez. Za każdym razem
Tak, mnie też. Ja ma ten film na płycie i często go oglądam, po dzisiejszym seansie w kinie nadal mam ochotę na ponowne obejrzenie :) I tak mnie korci, że chyba pójdę drugi raz do kina za tydzień. Oby puszczali Titanica jak najdłużej :)
Bardzo popieram. Post piękny. Prawisz rację w każdym słowie szczególnie kiedy opisujesz tą głębię. Miałam te same odczucia
zgadzam się ze wszystkim co zostało tu napisane. zachwycam się tym filmem od dziecka. teraz chciałam iść do kina dla samego filmu, zwłaszcza, że zawsze żałowałam, że nie byłam na nim w kinie. 3D interesowało mnie tutaj nieco mniej, miało być tylko dodatkiem. ale bardzo się cieszę, że zrobionę tę konwersję. na filmie byłam w IMAX'ie i bardzo się z tego cieszę, gdyż efekty 3D były świetnie widoczne i sprawiły, że rzeczywiście czułam się jakbym była na pokładzie Titanica, a dźwięk był wręcz niesamowity, oglądałam film z takim samym przejęciem jak za pierwszym razem, również tak samo mocno się wzruszyłam.
Ethlinn, planuje w weekend wybrać się do kina IMAX (odkąd wyszedłem z Multikina), dla - właśnie - dźwięku który tam zawsze wprawiał fotele w lekkie drgania a na klatce piersiowej czuło się uderzenia mocniejszych fragmentów kompozycji muzycznych jak i FX.
W którym Ty IMAX byłaś? Pamiętam że niestety ze względu na rozmiary ekranu film był "docinany" do aspektu 16:9 (Tron DMR, AVATAR DMR) czy tak samo było u Ciebie, czy jednak zostawili =widescreen= ?
Niestety odpowiedzi na moje pytania nigdy nie padły a ja nigdy tego nie sprawdze:)
Titanic musiał ustąpić miejsca kolejnej ekranizacji komiksu...