g**no w porównaniu z Przeminęło z wiatrem
Pewnie zadnych. Zaraz sprawdze kiedy sie zarejestrowal. Pewnie albo nowy co lubi prowokowac albo stary co ma jakis atak.
Jak szukasz wzruszajacego filmu ogladnij se jeszcze go raz,moze nie pamietasz:) ehh i tak ta dlugosc jest dobra mozna wiecej zobaczyc w filmie;) Cameron jest mistrzem
Prosty (a wręcz prostacki) scenariusz, finał filmu łatwy do przewidzenia, słabe aktorstwo, fałszowanie historii (oczernienie pierwszego oficera W. Murdocha). A zresztą Titanic nie ma żadnych aspiracji artystycznych do bycia pełnoprawnym dziełem sztuki - jest to film do bólu komercyjny, nastawiony na zysk, a takie filmy raczej nie zasługują na szacunek
"Scenariusz do przewidzenia."
A jakiego scenariusza oczekiwałeś skoro film miał być historią miłosną w wątku z tragicznej katastrofy, która wydarzyła się naprawdę?
Zdajesz sobie sprawę z tego, że Przeminęło z Wiatrem jest tak samo przewidywalne? I nie jest jakoś specjalnie powalające.
Oczekiwałem scenariusza ciekawego, łudziłem się, że film będzie ciekawy... A tu scenariusz dziecinnie prosty.
Film jest ciekawy, ale nie jest zaskakujacy. Bo jak może zaskoczyć? Od początku wiadomo było jak to się skończy.
Przeminęło z Wiatrem też nie ma ciekawego scenariusza i jest dziecinnie prosty, a jednak nie oznacza, że jest zły.
w Titanicu jest użyty prościutki schemat: bogata kobieta + ubogi mężczyzna, w PzW tego nie ma, z początku filmu nie da się przewidzieć końca, w przypadku Titanica można
Jest Bogata Kobieta + Bogaty facet. On ją chce, ona udaje niedostępną sukę, ale też go chce. Potem rodzi się dziecko, które umiera. A w to wplątane jest pięć tysięcy innych nudnych wątków.
Masz do mnie pretensje, że używam słowa G*wno, ale Ty nazywasz Scarlett s*ką. Co za wulgarne wysławianie się.
Oczywiście, że wulgarne. Ale ona taka jest. Bawi się facetami, robi idiotczne sceny, udaje niedostępną, nieszczęsliwie zakochaną itede. Ona sama nie wie czego chce. Zachowuje się jakby była najładniejsza, najważniejsza, najlepsza. A w rzeczywistości z takim zachowaniem jest suką.
jak nie emocje to w przypadku Scarlett zmysły, niech więc będzie niewolnica zmysłów (jest nawet taki film z 1914 hehe)
Co za paranoja finał przewidywalny a jaki miał być?Titanic miał dopłynąć do USA?A po za tym jeżeyli znałbyś sięchociaż trochę na filmach wiedziałbyś że Przemineło z wiatrem też było dla kasy a nie ze względów "artystycznych"
On się nie zna ani na filmach ani na kinie. Wystarczy spojrzeć na jego "opinie" i "argumentacja typu: przewidywalny scenariusz, marnotrastwo pieniędzy i "kulturalne" podsumowanie rodem z rynsztoka: gówno. To amator.
Ja też się cieszę, że ty się cieszysz. Tylko taka mała przestroga na przyszłość: Nie nadymaj się za bardzo, bo pękniesz i szkoda będzie takiego sympatycznego oraz mądrego profesjonalisty.
Dlaczego według Ciebie TITANIC to arcydzieło ? Jestem ciekawy Twojej argumentacji.
P.S. prawie każdy film jest robiony dla kasy, ale reżyser filmu robionego dla kasy może stworzyć arcydzieło, Cameron tego nie zrobił.
Nie, to o niczym nie świadczy. A fakt, że kierujesz się oceną, świadczy jak niedojrzały jesteś i jak niewiele masz do powiedzenia.
Widziałam mnostwo filmów o wysokiej nocie, które były:
a) idiotyczne
b) zwyczajnie głupie
c) naciągane
d) absurdalne
e) prymitywne
f) żenujące
Trzeba być pozbawionym rozsądku i ślepym, by na czymś takim opierać nie tyle co ocenę, co traktować to jako argumentacje. W takim razie my nie mamy o czym dalej rozmawiać, bo twoja wiedza jest równa zero.
Kilkanaście lat nie widziałam PzW więc jutro poświęcę te niecałe 4h i obejrzę. Zobaczę czy tym razem mnie zachwyci i ujrzę w nim ten "sukces artystyczny" czy to tylko pseudoopinia zaślepionego, nawiedzonego fana o wąskim horyzoncie poglądowym, narcyztycznym i chamskim.
Nie jestem fanem PzW, nawet trochę przynudzał. A ocena jest dowodem, że fani PzW jeszcze nie wymarli.
I zgadzam się, że ocena o niczym nie świadczy - Skazani to zwyczajny filmik, a Jak wytresować smoka to familijny gniot.
Przestań rzucać pustosłowiem, tylko od razu pisz argumenty.
Dlaczego według ciebie "Jak wytresować smoka" to familijny gniot?
Ta familijna wizja smoków (przyjaźń ze smokiem hahaha), która przeczy wszelkim wierzeniom i tradycjom związanych z tymi mitycznymi gadami. Nawet Tolkien nie był by zadowolony - ulubione przez Tolkiena postacie z mitów to zabójcy smoków (Zygfryd, Beowulf).
I przesłodzona fabuła.
I na siłę udziwniona animacja.
Współczuję dorosłym ludziom, którzy oceniają ten film jako arcydzieło.
Żenujący wątek pseudo-romantyczny.
Mogłeś jeszcze trochę się rozpisać. Podać przykłady oraz opisać swoje odczucia. Dlaczego animacja jest dla ciebie udziwniona? Dlaczego złamanie "sztywnej zasady" o smokach tak bardzo ci się nie spodobało?
Ja natomiast współczuję tym, którzy szydzą z cudzego gustu. Takie zachowanie świadczy o braku tolerancji i wąskim horyzoncie myślowym. Chciałbyś, aby ktoś współczuł ci uwielbiania konkretnego filmu, albo co gorsza, nabijał się z twoich upodobań?
Ten cały szczerbatek zachowuje się jak kot, a nie jak smok, inne smoki również (nie wiedzieć czemu) przypominają zwierzęta (pewien smok przypominał mi dzika). Jest to po prostu znieważenie smoków.
Animacja: smoki nie wyglądają majestatycznie, nie budzą szacunku lub grozy, w moim wypadku wywołują śmiech.
Smoki zostały ostatecznie pokazane jako dobre istoty, terroryzowane przez tyrana, wypływa z tego familijny wniosek - wszyscy są dobrzy, zło jest wynikiem działań złych jednostek (tak to zinterpretowałem). Rzeczywistość raczej przeczy tej tezie - to tłum jest oprawcą jednostek, to tłum tworzy wielkie zło, którym zajmuje się historia. Tak więc finał przeczy indywidualizmowi czkawki (zresztą, skoro to wiking, mogliby mu nadać jakieś staronordyckie imię). Ja wierzę za Kubrickiem, Nietzschem, Machiavellim i Schopenhauerem, że człowiek jest natury zły, objawia się to najbardziej właśnie w tłumie (grupie).
Anna Frank napisała w swym dzienniczku - "wszyscy ludzie są dobrzy" - rzeczywistość później to zweryfikowała. W Jak wy... jest niby przedstawiony kult indywidualizmu, lecz mam odczucie ( nie wiem dlaczego i skąd), że tak naprawdę ten film gloryfikuje przeciętność (KAŻDY może zrobić coś wielkiego i dobrego, a tak naprawdę nie każdy - wystarczy poczytać Dziady część III lub Kordiana) . A kultura powinna promować nie przeciętność, tylko wielkość.
Teraz zapewne chcesz napisać, że moja interpretacja jest absolutnie błędna lub jest to nadinterpretacja.
Wątek pseudo-romantyczny jest do bólu schematyczny i przewidywalny.
Współczuję fanatycznym fanom tego filmu po 15 roku życia , ponieważ ich uwielbienie dla Jak wytresować... wskazuje na to, że żyją w świecie bardzo niezdrowej fantazji (można żyć w świecie fantazji, ale zdrowej), zupełnie jak fanatyczni fani Ani z Zielonego Wzgórza.
Nie przejmuje się ludźmi, którzy nabijają się z moich upodobań. Nie są oni dla mnie niczym więcej, niż zarazkami jakiejś obrzydliwej choroby.
W filmach animowanych dzieje człowieka to walka dobra ze złem (dobro tryumfuje), według mnie jest to walka wybitności i prostactwa, jak to rzekł Hegel: walka jednostki z tłumem (zazwyczaj tłum zwycięża).
najlepszym filmem animowanym wszech czasów jest Fantazja
http://www.filmweb.pl/film/Fantazja-1940-36316