bardzo mnie denerwuje absolutnie negatywne nastawienie niektórych co do tego filmu (sa tacy,którzy potrafią podac jakies sensowne,autorskie argumenty,ale mowa tu o nielicznych)spowodowane przede wszystkim gatunkiem (melodramat,och jakiż to kicz!-ziarno prawdy w tym jest,ale i tak to stereotyp) oraz komercyjny charakter "titanica", ale czy to o takich osobach dobrze świadczy? raczej nie, a juz szczególnie,gdy milosników tego filmu nazywają bezgusciami.osobiscie uwazam,ze nie ma powodów,aby osoby lubiące to dzieło miały czuć się gorsze. i z gory traktowane jako sentymentalne naiwniaki. a jesli juz mowa o sentymencie,to wlasnie to czuje do tego filmu-zaden niemy zachwyt,podziw czy szacunek,ale sentyment wlasnie i dlatego go tyle razy oglądałam. po prostu czasem mam potrzebę obejrzenia wielkiego widowiska z watkiem romantycznym,dobrymi kreacjami aktorskimi,sprawną reżyserią i montażem,pasującą do calosci muzyką oraz naciaganym przesłaniem.czy tylko ja tak mam? nie wiem.ale wychodze z założenia,że zawsze to lepsze niz kompletna filmowa intelektualna pustka.
Prawdę mówiąc, to nie przepadam za romansami i melodramatami, ale TITANICA uwielbiam. Jest to najwspanialszy film na swiecie, mogłabym oglądać go codziennie (no może nie tak często, bo chcę trochę potęksnić). Jesli ktoś go nie lubi, jego sprawa, ale nie wie, co traci. Ja nie oglądam tego filmu ze wzgledu na jakegoś aktora czy aktorkę, ale dlatego, że jest cudowny. I nie wstydzę się swej opinii!