ale mam takie pytanie może nie całkiem do filmu ale mniej więcej. Co byście zrobili gdybyście mieli misje przenieść się w czasie (wiem że to niemożliwe ale gdyby było)płynąć pierwszą klasą Titanikiem i uratować go przed katastrofą?
Ja wczoraj zobaczyłam w programie że będzie "Titanic" w tv i przez to jakoś o tym myślałam i śniło mi się że właśnie musze wypełnić taką misje bo prezydent USA twierdzi że to zapobiegnie wojnom światowym i coś tam będzie jeszcze (wiem że to niedorzeczne ale to wam tylko tak opowiadam)tylko obudziłam się nim doszło w moim śnie do tej misji, ale we śnie myślałam że to prawda i stresowałam się jak to zrobię. i przez to mi przyszedł do głowy pomysł by założyć tu taki temat.
Nawet gdyby to było możliwe napewno bym się nie przeniosła w czasie i nie płynęła Titanikiem bo jakby mi się nie udała ta misja to jeśli bym przeżyła miałabym traumę na całe życie.
na pewno próbowałabym pomóc, choc skończyłoby sie to zmianą historii, a mimo wszystko pare dobrych wniosków z tej katastrofy wyciągnięto... Dzieki tej katastrofie ominięto wiele innych.
a jeżeli moja obecnośc nic by nie zmieniła.. no cóż nadal bym sie starała pomóc.. nie wiadomo do końca co sie gdzie działo (nawet godzina uderzenia o góre lodową jest zagadką) więc jest pełno możliwości...
To jest własnie problem podróży w czasie. albo sie cofasz
- i swoją obecnością zmieniasz całkowicie historie łącznie z tą z której pochodzisz ( teoria równoleglych światów)
- albo swoją obecnością wypełniasz tylko nieznane luki w historii, innymi słowy nie np. Titanic nadal uderza w góre lodową, ale np. tylko dzięki temu że ktoś ( w tym przypadku podróznik w czasie) ostrzegł officerów w odpowiednim momencie ( tak mogłobyc i Murdoch i Moody i kapitan nie przeżyli wiec mało kto może powiedziec co sie na 100% wtedy działo)
- albo stoisz i patrzysz, nie mogąc zrobic nic
- albo robisz z tego istny powrót do przyszłości, a kto widział ten wie jak tam można zamieszać
Veneo, od kiedy godzina uderzenia o górę lodową jest zagadką? Może o czymś nie wiem, w zasadzie wszystko związane z Titanikiem (a przynajmniej jakieś 90% z wszystkiego)jest w pewnym sensie zagadką, ale w tym przypadku wszystko zdaję się być jasne. Oficjalna godzina to 23:40(choć nie wiem wg jakiego czasu to w ogóle liczono skoro Titanic był gdzieś na środku Atlantyku, ale kto by się przejmował takimi drobnostkami.)może to było o 23:42 albo 23:44, ale co to zmienia?
Nie wiadomo co się dokładnie działo na Titanicu, w zasadzie to mało co wiadomo na pewno(uff... powtarzam się), ale to żadne odkrycie.
Co do tematu, pomijając rozważania na czym polegałaby ta podróż w czasie bo to bezsensu jako że i tak w rzeczywistości takich możliwości nie mamy i chyba prędzej nadejdzie apokalipsa niż będziemy mieć. Więc co? Załóżmy, że swobodnie podróżujemy sobie do 1912 roku oderwani od faktu istnienia w XXI wieku, choć niezupełnie bo posiadamy wiedzę na temat losów Titanica i pragniemy zmienić bieg historii, uratować statek przed zagładą. Jakby to można było zrobić? W teorii nie byłoby to trudne, w praktyce cholernie trudne...
1. Przekonać kapitana tudzież pierwszego oficera(miał wachtę w chwili katastrofy, chyba mógł to zrobić)do zmiany kursu, to powinno pomóc w kwestii góry lodowej przynajmniej tamtej, ale pasażerowie raczej nie mieli w tej sprawie nic do powiedzenia (jeśli nie nazywali się Bruce Ismay), więc byłby problem.
2. Ewentualnie powiedzieć wprost "hello, przybywam z przyszłości żeby Wam pomóc, Titanic ma 14 kwietnia o godzinie 23:40 zderzyć się z górą lodową i zatonąć, trzeba temu zapobiec" i po usłyszeniu takiego czegoś każdy przyzwoity człowiek popukał by się po głowie, a z naszych starań wynikło by tyle, że zostalibyśmy uznani za ludzi chorych na umyśle.
3. Dopuścić się "małego sabotażu" i uszkodzić coś na Titanicu bez czego nie zdecydowano by się wypłynąć i nim by to naprawili data pierwszego rejsu by się przesunęła, być może to by go uratowało choć też to pewne nie jest.
Godzina może i aż taką zagadką nie jest ale załóżmy że jesteś tym podróżnikiem w czasie który ma szanse coś zmienić i wtedy znajomość dokładnego czasu zderzenia by sie przydała. Tak wiem że oficjalnie jest to 23.40, ale są pasażerowie którzy wspominają o innych godzinach między 23.30 a 24.00. Więc zakładając że masz możliwość przebywania na mostku w tym czasie ( co dla pasażerów możliwe nie było) można by było w odpowiednim momencie ominąć górę. Oczywiście znając czas pojawienia sie tej góry.. bo jak wiadomo wypatrzenie jej było raczej trudne.
Przekonanie kapitana lub oficerów do zmiany kursu mogłoby zadziałać gdyby podróże w czasie działały na podstawie równoległych światów ( wtedy stworzyłaby sie inna historia, inna przyszłość, zostawiając nienaruszoną gdzieś tam przyszłość z której podróżnik pochodzi, bo jak nie to w momencie gdy podróżnik będzie chciał coś zrobić to zacznie znikać bo stworzy przyszłość w której nie będzie miał powodu do cofnięcia sie w czasie), a jeżeli to działa na zasadzie cokolwiek nie zrobisz i tak będzie bum, to nawet jeśli ominiesz jedną szerokim łukiem na horyzoncie pojawi sie druga o którą statek zachaczy. Pomijając już fakt kim by trzebaby było być by taką zmiane kursu na kapitanie/ oficerze wymóc. A tak jak mówisz pomysł " Cześć jestem z przyszłości, przyleciałem tym o to latającym Deloreenem, by was ostrzec o katastrofie" skończyłby sie raczej nie zaciekawie dla podróżnika
3. Titanic wypłynął nie bez przeszkód. O ile dobrze pamietam było cos wspominane o małym pożarze węgla.. a mimo to wypłynał/nie zawrócił.
Fajny pomysł z Californian, przenieść sie tam i tam postarać sie coś zmienić. Można by jeszcze kombinować ze zmianą praw, konstrukcji statku, ilości łodzi ratunkowych... Wszystko zależy kiedy podróżnik w czasie miałby sie pojawić, jakie miałby umiejętności i możliwości no i oczywiście płci. Mężczyzna definitywnie miałby więcej możliwości
Skoro już mogłabym podróżować w czasie to mogłabym poczekać aż Titanic uderzy w górę lodową następnie cofnąć się powtórnie o kilka minut i już bym znała dokładny czas. Przebywanie na mostku może i nie było możliwe dla pasażerów podobnie jak dziś nie jest możliwe przebywanie w kokpicie samolotu (dla pasażera pierwszej klasy ostatecznie może by się jakoś dało załatwić, w filmie nawet było coś takiego, choć w nocy to faktycznie raczej nie no bo z jakiej racji).
Natomiast nie wiem w ogóle na ile pasażerowie mieli kontakt z załogą(może wiesz coś o tym Veneo?), film pokazuje że z kapitanem nie najgorszy(no ale to film) a tak poza tym, cóż... przykładowo wikipedia(i nie tylko, ale nie pamiętam co jeszcze) twierdzi, że Murdoch poznał swoją żonę na statku na którym służył chyba z 10 lat przed Titanikiem, no to raczej musieli się nieźle poznać. Co przeczy mojemu początkowemu wyobrażeniu o tym że pasażerowie praktycznie nie mieli kontaktu z załogą, więc już nie mam w tej chwili jakiegoś jasnego obrazu jak to wyglądało.
Choć tak czy inaczej niewiele by to zmieniło bo "Pomijając już fakt kim by trzebaby było być by taką zmiane kursu na kapitanie/ oficerze wymóc." właśnie.
Gdyby wprost stwierdzić, że przybyło się z przyszłości(o ile w średniowieczu można by było zostać spalonym na stosie) to wydaje mi się że tu po prostu(podobnie jak jasnowidzący przewidujący zatonięcie Titanica) zostałoby się uznanym za nieszkodliwego wariata i tyle.
Co do 3 nie miałam na myśli jakiegoś małego pożaru tylko coś po czym Titanic definitywnie nie mógłby wypłynąć 10, co nie wiem, w takiej sytuacji trzeba by pomyśleć i zrobić to dyskretnie(w razie wykrycia czmychać do XXI wieku a Titanic być może by ocalał)
Co do zmian praw, konstrukcji etc. to trzeba by jak już napisałaś być mężczyzną(a ja akurat nie jestem ;d) i dodatkowo nieźle się tam ustawić najlepiej już ze 20 lat wcześniej(może by nie dociekali czemu jakiś człowiek nagle wziął się znikąd), to nie byłaby już jakaś misja, tylko poświęcenie sprawie większości swojego życia(potem można by zostać w tamtych czasach, YEAH!)i i tak mogło by się nie udać, trza by być chyba członkiem rodziny królewskiej.
Cofanie powtórne może byc niebezpieczne, mogłoby dojść do tego że sama będziesz wtrącać sie w to co wcześniej robiłaś. ( widok zdziwionych twarzy ludzi którzy mogliby przysiąc, że ci widzieli w 3 różnych miejscach w tym samym momencie- bezcenne:P)
Co do relacji oficerowie/kapitan/załoga i pasażerowie.
Od kapitana wymagano i wymaga sie nadal by udzielał sie towarzysko. Jadał posiłki/herbatę/kawę z pasażerami.Witał zamożniejszych pasażerów. Rozmawiał, opowiadał historie czy nawet oprowadzał po statku.( nie wiem czy oprowadzanie miało miejsce na Titanicu, toczą sie dyskusje na ten temat właśnie dzięki pewnemu filmowi z 1997 :P i jak na razie ludzie sa zdania, że po za załogą, Andrewsem i Ismeyem raczej nikt mostka nie zwiedzał) Oczywiście wszystko to nie może przeszkadzać mu w jego obowiązkach. O ile dobrze pamiętam nawet w dzień zderzenia kapitan brał udział udział w "przyjęciu" lub spotkaniu z jedną z rodzin 1 klasy ( nie wiem jak to dokładnie nazwać) Nawet to w filmie widac kapitana udzielającego sie towarzysko, jest obecny na obiedzie w którym uczestniczy Jack ( co prawda siedzi przy innym stole ale go widać) i rozmawia z pasażerami
Co do załogi, obowiązkiem (jednym z obowiązków)oficerów są warty po pokładach. W tym czasie każdy pasażer ma prawo spytać go o podróż lub zagaić do rozmowy. Oczywiście pamiętając o tym że oficer ma swoje obowiązki i nie powinno się go na dłużej zatrzymywać no chyba że ma w tej chwili wolne i chce kontynuować rozmowę. Ponieważ od problemów z reguły byli stuarci. Prawdopodobnie w ten sposób Murdoch i Lightoller poznali swoje żony.
Kontakt innych członków załogi z pasażerami zależał od ich pracy, na pewno fryzjer, stuarci, pokojówki mieli kontakt z pasażerami w porównaniu np do ludzi pracujących przy piecach, ci mieli swoje korytarze na statku które omijały korytarze pasażerów
Dobra dzięki, to jako widzę, że masz wiedzę na ten temat mam jeszcze jedno pytanie. Może źle to zinterpretowałam, ale jednak z tego co zrozumiałam scena "Take her to sea Mr Murdoch" jest autentyczna(podobno Cameron zbierał informacje na temat Titanica ileś tam lat i dowiedział sie też tego)
No, ale skąd można o tym wiedzieć skoro i Murdoch i kapitan zginęli?
Aaa i tak sobie pomyślałam, może jednak gdyby się przenieść w czasie i próbować do tego przekonać dowolną osobę na Titanicu jest jakaś minimalna szansa że by uwierzyła :P No bo dziś są ludzie którzy byliby ewentualnie skłonni w takie coś uwierzyć a motyw podróży w czasie pojawił się w literaturze jeszcze przed Titanikiem, więc ludzie powinni mieć do tego podobne podejście jak my teraz(no bo teraz mamy też tylko literature w sumie).
stricte takiej samej na pewno nie było. Pomijając fakt, że Jack i Fabrizio są fikcyjni a scena według mnie raczej miała pokazac charakter Jacka ( wolnośc itp) i piękno statku. Nie pamiętam dokładnie jaką mieli pogodę, ale ponoc pierwsze dni podróży Titanica były deszczowe. Na pewno statek rozpędzano do dużych prędkości. Wspominali o tym oficerzy na przesłuchaniu. Ale za to jest historia, że jedna z pasażerek podeszła do barierek tak jak Jack, zobaczyc jak statek płynie choc wątpie by odważyła się wejśc na barierki i poleciec :)
Nie miałam na myśli dokładnie takiej samej po prostu zrozumiałam, że słowa kapitana są prawdziwe, no ale może źle zrozumiałam.
Jesteś pewna że w rzeczywistości można było przebywać na dziobie? Jeśli tak to był to teren 3 klasy?
aa ok, no tak jak powiedziałas kapitan i pierwszy oficer nie przezyli wiec czy tak było.. sie już nie dowiemy...
Gdzieś na forum ludzie zastanawiali sie czy mozna było wejśc na dziób. Z wypowiedzi ludzi wynikało że jak ktos chciał to nie robiono wiekszych problemów, na wielu statkach na to pozwalano. Choc wydaje mi sie że to kwestia ugadania i tylko pojedynczych osób. Gdyby sie nagle tłum tam zleciał byłoby to niebezpieczne
Ach, wybacz, jeszcze jedno, ile trwała jednorazowo służba oficera?wiesz może czy można gdzieś znaleźć jakąś rozpiskę czy coś kto miał kiedy wachtę na mostku i w ogóle?
tak takie informacje są łatwo dostepne na internecie. Polecam encyclopiedia-titanica lub titanic-titanic, jest tam dużo ciekawych informacji zaczynając od życiorysów kończąc na detalach w budowie statku.
Jest tam też rozpiska kto kiedy miał warty ( w tej chwili encyclopedia titanica padła, ale jak za godzine sie obudzi to tam wszystko powinno pisac)
Starsi oficerowie pracowali po 4 godziny na zmiany, z tym że mieli 8 godzin snu
Młodsi oficerowie pracowali po 4 godziny i spali tylko 4 godziny, do tego czasami dochodziły 2 godziny dodatkowej warty ( dog watch)
Jeszcze Cię trochę pomęczę :P wybaczysz?
1.Starsi oficerowie to był główny, pierwszy i drugi?
2. Oni mieli jakoś razem wachty (no bo np Murdoch i Moody mieli oboje w momencie uderzenia) role mieli inne nie? można to jakoś określić?
3. Pierwszy i główny oficer to były tak jakby równorzędne stanowiska tylko tytuł Głównego oficera był tak dla picu? bo gdzieś czytałam że pierwszy oficer był drugi w rozkazach, czyli po kapitanie?
Ach i byłabym Ci wdzięczna jakbyś mi potem ewentualnie dała link do takiej rozpiski o jakiej mówiłam wcześniej bo znając moje zdolności internautyczne(:P) to tego nie znajdę.
Starsi oficerowie to Chief officer oraz pierwszy i drugi oficer, reszta to byli młodsi oficerowie.
Znasz dobrze angielski?
Wilde, Murdoch and Lightoller took charge of the ship whenever they were on the bridge. Like the captain, they were supervisors, but they also kept watch from the open bridge. When celestial navigation was needed, as it was several times day, they took the observations with their sextants, while a junior officer helped take the time. They calculations were left to the juniors (poor sods!). At the end of each watch, the senior officer handed over the ship to the new man and explained the state of affairs. Then he went round the ship, checking that all was in order, before going off duty.
The four junior officers, Pitman, Boxhall, Lowe and Moody, did the real work of navigating. They worked out the celestial sights, checked the compass and did the inshore navigation. They were lowly men in the scheme of things, but they worked hard day and night.
Czyli tak jak myślałam, dzięki bardzo bardzo :), z angielskim sobie jakoś radzę :p
a jakby Ci się gdzieś rzuciło w oczy to o czym mówiłam to b Cię prosze daj mi tu linka (wiem jestem namolna :P)
Nawet jakimś cudem znalazłam tę rozpiskę ;)
I od razu przepraszam za wypowiedzi odbiegające od tematu.
No wlasnie. Ja uwazam ze podroz w czasie i wplywanie na przeszlosc nie jest mozliwe. Przeciez gdybym w 2014 sie przeniosl do 1912 i nie uznaliby mnie za wariata i kapitan by zwolnil to titanic nie zatonalby. NIe byloby filmu. Nie pisalbym tego posta. W ogole nie musialbym sie przenosic.
po przemyśleniu to nie zrobiłbym nic.
prawdopodobnie zatonąłbym razem z nim (albo może jakimś cudem się uratował). nie ostrzegałbym ich, tylko starałbym się zwrócić uwagę na pojemność szalup i ich rozmieszczenie (w sensie że gdy już przyszło co do czego to żeby nie zostały w połowie puste).
sprawdziłbym też, czy udałoby mi się w tej lodowatej wodzie już po zatonięciu statku dopłynąć do szalup (które jak wiemy odpłynęły żeby ich nie zatopili ludzie przebywający w wodzie), które były niepełne (jednej osobie miejsca by chyba nie odmówili :P ).
a jeśli musiałbym (albo nagle poczułbym potrzebą) ratowania ludzi (bo katastrofa być musi), to znokautowałbym odpowiedzialnych za ster i staranował frontalnie górę lodową ( mniej grodzi zostałoby rozwalonych, statek utrzymałby się na wodzie co najmniej do dotarcia pomocy).
albo nie przeniósłbym się na Titanica, tylko na statek będący kilka mil od niego-Californian, który miał wyłączoną radiostację i zgaszone światła i włączyłbym oba. przybyliby na miejsce tragedii dużo wcześniej niż lusitania i zdecydowanie mnie osób by zginęło.
pzdr.
PS. ciekawe rozważania, osobiście lubię ten temat i film :)
zawsze jest tak że nikt Ci nie wierzy że coś się stanie, moim zdaniem jakbym np powiedziała kapitanowi że Titanic zatonie to by mnie wyśmiał, pewnie by powiedział że to jest niezatapialny statek ;P
ale chciałabym się przenieść, fajnie by było zobaczyć to wszystko :)
Myślałem że tylko ja tak mam. Od kilku tygodni marze i śnie o tym by cofnąć się w czasie i znaleźć się na Titanicu. Chciałbym uratować tych ludzi, wielu z nich miało całe życie przed sobą, nie zasługiwali na to co się stało, choć nie mi o tym decydować. Zamiast zaliczać sesje to ja wymyślam sposoby na to by uniknąć kolizji z górą lodową. Cały czas w głowie mam słowa Fleeta " iceberg right ahead " które wracają każdej nocy jak echo i te spojrzenie Murdocha pełne strachu przerażenie gdy wiedział już że Titanic nie skręci na czas i uderzy. Historia Titanica i w ogóle ten cały film wyrył mi taką bruzdę w sercu że nie mogę się pozbierać. Czuje że mi odbija, nie ma dnia bym nie myślał o Titanicu, codziennie kładę z myślą by rano obudzić się i znaleźć się na pokładzie, chociaż na kilka chwil przed katastrofą.
Zwrocilabym uwagę kapitanowi, ze płyną zbyt szybko, bo jeśli naprawdę było jak w filmie to Titanic płynął dużo szybciej niż powinien co miedzy innymi doprowadziło do katastrofy. Wtedy statek szybciej by zauważył górę, zdążył wychamowac, niedoszloby do zderzenia, ludzie przeżyliby, rejs dobiegł końca, a ja poczulabym się bohaterka :D co do twojego snu, to ni przejmuj się tez mam czasem głupie sny, wszystko z tobą jest w porządku. :) chyba ze to ze mną jest coś nie tak... :)
Heheh. juz to widze. nagle znikad pojawia sie ktos kto nie wiadomo jak wlada jezykiem angielskim i rusza w strone kapitana. pewnie skonczylabys w kajucie z leo :D