Nie spodziewałem się po Agnieszce Pilaszewskiej takiej chały. Historia jest pełna nieścisłości,niesamowitych przypadków, a na dodatek zachowania bohaterów są pozbawione jakiejkolwiek motywacji. Dialogi wręcz rażą nieudolnością. Aktorom należy się uznanie za zdolność ukrycia zażenowania w czasie odgrywania tak sztucznych, pozbawionych ludzkich odruchów i emocji scen (Karolak i Królikowski momentami przestawali udawać). Pół biedy, że produkcyjnie wyszedł chłam. Najgorszy jest przekaz filmu: faceci bez mrugnięcia okiem zdradzają swoje partnerki, a te w desperacji wybaczają im to pod pretekstem nawet niewypowiedzianej skruchy. Wszystko w klimacie niby rodzinnej sielanki i ducha świąt. Jak na komedię przystało, są i gagi. Wg mnie najlepszy ten z Iloną Ostrowską parodiującą swoją postać z „Dnia świra”, ale biorąc pod uwagę ogólną nieporadność twórców, podejrzewam, że wyszło to przypadkiem. Polecam film na podwyższenie sobie ciśnienia, albo na podniesienie na duchu, bo jeśli ktoś dostał za taki scenariusz i reżyserię pieniądze, to każdy może odnieść w życiu sukces.