Jeżeli ktokolwiek planuje wybrać się do kina na "To przychodzi po zmroku" to z całego serca, szczerze ODRADZAM. Większej szmiry od dawna nie widziałem.
1. Z horrorem nie ma to NIC wspólnego
2. Fabuła - dno i wodorosty
3. Brak JAKIEJKOLWIEK akcji. Oprócz dwóch 2-minutowych "strzelanin i rękoczynów" nie dzieję się w tym filmie NIC
4. Nic nie zostaje wyjaśnione, wytłumaczone
5. Gra aktorska - tragedia
6. Reżyser i scenarzysta nie wiedzieli, czy chcą zrobić horror, film postapokaliptyczny, dramat, czy kij wie co jeszcze
7. Koniec - dno i wodorosty
8. Nie jest to ani horror (nie ma żadnych strasznych scen), ani dramat (nie obchodzą nas bohaterowie, nie współczujemy im, nie zżywamy się z nimi), ani thriller (nie trzyma w napięciu).
Gdy film się skończył, ludzie na sali kinowej klnęli, złośliwie komentowali film, wychodzili zażenowani. Pierwszy raz spotkałem się z taką reakcją w kinie. Ocena na IMDb bankowo została kupiona (coś jak kupowanie lajków na fejsie), bo nie wierzę, że taki szajs miałby ocenę powyżej 7.
Na koniec dodam, że w podobnym klimacie polecam film "Hidden", który w jest bardzo dobry, trzyma w napięciu, jest tajemniczy, a zakończenie wgniata w fotel.