Nie byłam tym filmem zachwycona, wcale. Ale dostrzegam jedną ciekawą rzecz - po raz pierwszy w filmie tego typu główna bohaterka nie jest księżniczką ratowaną ze swojej wysokiej wieży! We wszystkich innych komromach, nawet gdy bohaterka jest samodzielną kobietą sukcesu, to okazuje się, że w jakiejś dziedzinie potrzebuje pomocy i uratować ją musi oczywiście mężczyzna jej życia. I tutaj wielki plus dla "Friends with Benefits" - kobieta sukcesu pozostaje samodzielną, a partnera ma, bo CHCE go mieć, a nie potrzebuje.
Szkoda tylko, że to główny plus tego filmu.