Właściwie to chciałam się wypowiedzieć głównie na temat konwencji tego filmu. To smutne, że w kinach zaczynają wyświetlać filmy, których głownym tytułem (i treścią) jest po prostu kopulacja. Ameryskańscy reżyserowie totalnie się spłycają i nie mają ŻADNYCH pomysłów na coś ambitniejszego (poza oczywiście nielicznymi wyjątkami). Ale cóż poradzić, skoro to dociera do tak ogromnej rzeszy. Niedługo będzie więcej konkretnych wariacji typu "It's just anal", "Oral mhm" czy jakieś "Z gumką się nie liczy". Okej rozumiem, że motyw seksu może być nieraz niezłą przyprawą do filmu, ale kurde bez przesady! To jest po prostu prymitywne i nudne. Może trochę przesadzam, albo cierpię na przerost ambicji, ale drażniąca jest taka bezczelność. NO BO ILE MOŻA GADAĆ O TEJ NIESKOMPLIKOWANEJ ROZRYWCE? ;D Uff, wyżyłam się nieco, sorka.
Polecam przeczytanie recenzji zamieszczonej również na tym portalu. Może wówczas dopuścisz do świadomości, że film ma szansę nieść ze sobą nieco więcej treści niż przeciętne "XXX movie". Abstrahując już o tego, że o 95% komedii, romantycznych komedii i tym podobnych na miejscu jest powiedzieć "to tylko rozrywka".
Gdy chcę czegoś więcej, przeszukuję tytuły z innych gatunków. Albo idę do księgarni/biblioteki.
Jeszcze jedno - jeśli seks jest dla Ciebie nieskomplikowaną rozrywką, to mam nadzieję, że jeszcze trochę doświadczeń masz przed sobą ;).
Bez przesady, czuję różnicę między takąn komedią romantyczną a filmem erotycznym :), to tylko mój mały bulwers, którym postanowiłam się podzielić. Filmów tego typu widziałam masę i ciężko jest podjąć na ich temat jakąś głębszą dyskusję, ponieważ są za proste i oczywiste. Oczywiście nie uważam, żeby to było złe, każdy musi się od czasu do czasu "odmóżdżyć", dziwi mnie tylko tak niesamowity popyt na tego typu filmy. No ale cóż, o gustach się nie dyskutuje jak wiemy :)
Wiesz, sądzę, że popyt bierze się z przesycenia rynku w poprzednich latach innego typu schematem - bardziej "tradycyjnym", z księżniczkami i białymi końmi, w którym bohaterowie lądujący ze sobą w łóżku to wielki finał, a nie preludium dla dalszej rozgrywki ;). Taka zmiana porządku rzeczy może się wydać przewrotna, jeśli twórcy filmu w intrygujący sposób to zaakcentują. Z nudów albo z braku świeżych pomysłów coraz częściej widać w kinie zabawę gatunkami, żenienie ze sobą idei z zupełnie innych bajek - trzeba to mieć dobrze przemyślane, żeby efekt był ciekawy - częściej wychodzi z tego chaos/pustka/bezpłciowość. Inna sprawa, że kilka podobnych tytułów w krótkim czasie dobrze nie wróży...
Na filmy opowiadające historie "przyjaciół od seksu" można też popatrzyć przez pryzmat współczesnego społeczeństwa - coraz więcej w nim ludzi, pragnących nie tyle nigdy się nie zestarzeć, co nawet nigdy nie przestać być wiecznie bawiącymi się dzieciakami, odkładającymi jakiekolwiek zobowiązania na później. Z drugiej strony, przyjaźń i seks potrafią być lepszym prognostykiem trwałości związku, niż tzw. miłość od pierwszego wejrzenia, czyli w gruncie rzeczy nie oparte zazwyczaj na głębszych podstawach zauroczenie (często promowane w typowych komediach romantycznych!), więc taka problematyka niekoniecznie musi być płaska. Z jeszcze innej strony, Hollywood wszystko wypłaszczyć potrafi ;).
nie chcę siać zamętu, ale skoro nie dzierżysz już "odmóżdżających" (Ciebie) filmów to jak możesz wciąż aktywnie uczestniczyć na odmóżdżającym filmwebie?:)
a na poważnie, to najwidoczniej ludzie chcą widzieć w filmach rozrywkę a nie "sztukę". ja się dziwię, że niektórym tak trudno to zaakceptować. poza tym im mniej filmow oglądasz, tym mniej ich monotematyczność przeszkadza.