Film był wściekle atakowany przez strażników układu z Magdalenki i mitu o "pokojowym oddaniu władzy przez komunistów", czemu trudno się dziwić. Rzecz ukazuje pana w ciemnych okularach tak jak na to zasługuje - jako sowieckiego pachołka w polskim mundurze, który całe swe życie gorliwie służył ZSRR i jego ekspozyturze na terenie Polski czyli PRL. Uznanie Jaruzelskiego za bohatera nie dziwi w ustach takich kanalii jak Michnik i jego horda. Przecież III RP, ten postkomunistyczny twór opakowany w szatę "demokracji" jest ich autorskim projektem. Bóg osądzi Jaruzela skoro wolno Polska się na to nie odważyła.