Ludzkie losy podczas wojny w polskim kinie to częsty temat, niestety często kończy się na chęciach, bo "siada" dramaturgia, a postaci jakieś takie wątłe i przezroczyste (tu jedynie Delpy się ratuje). Na tym temacie potrafił przejechać się nawet Wajda (vide "Samson") i to w swoim bodajże najlepszym okresie. Nawet wplecenie słynnego motywu zaczerpniętego z miłoszowego "Campo di Fiori" nie daje filmowi drugiego oddechu. 5/10