Transformers: Wiek zagłady

Transformers: Age of Extinction
2014
6,2 103 tys. ocen
6,2 10 1 103053
3,1 22 krytyków
Transformers: Wiek zagłady
powrót do forum filmu Transformers: Wiek zagłady

6/10

ocenił(a) film na 6

Wydawać by się mogło, że trzy filmy to aż nadto, żeby pewnych rzeczy się nauczyć. Otóż nie, duża
ilość komentujących wciąż wydaje się być rozczarowana, że Michael Bay po raz czwarty zrobił film
skierowany do dziecięcej widowni, bazujący na zabawkach dla małych chłopców i promujący przy
okazji nowe modele tychże zabawek. Szok. Sam fanem serii nie jestem, po wyjściu z kina z
dobijająco złej dwójki obiecałem sobie (to samo zrobił zresztą kolega, który ze mną wtedy był) nigdy
więcej nie marnować czasu na wypady do kina na kolejne filmowe ścierwa autorstwa Bay'a. Słowa
niedotrzymałem, w zwiastunie trójki na tyle spodobała mi się scena na księżycu, że po prostu
musiałem ją zobaczyć na dużym ekranie (i w 3D, a co!), licząc się z tym, że przez resztę filmu się
wynudzę albo nadwyręże gałki od wymownego przewraczania nimi. Byłem więc nieco zaskoczony,
gdy okazało się, że film (na swój sposób) mi się spodobał.

Czwórka kontynuuje słuszną drogę obraną przez poprzednika, w filmie jest jeszcze mniej
żenującego humoru (czemu służy zrezygnowanie z postaci granej przez Labeoufa oraz jego
przygłupich rodziców), militarystycznego fetyszyzmu i innych czerstwych elementów ludzkich, a za to
więcej ogromnych robotów piorących się z innymi ogromnymi robotami. Bay'owi zajęło to trochę
czasu, ale w końcu zrozumiał, gdzie tkwi klucz do sukcesu serii - w nienagannej od strony
technicznej, bezpretensjonalnej napierdalance błyszczących metalowych zabawek. To naprawdę nie
jest specjalnie skomplikowane - jak idę na film o transformersach, oczekuję jak najwięcej tychże,
ładnie zanimowanych i wrzucanych w kolejne efekciarskie starcia. Jeżeli komuś taka rozrywka nie
odpowiada, mam dla niego proste rozwiązanie - nie ustawiaj się w kolejce do kina na cholerne
Transformers 5, 6, 7, 14, 26... Te filmy dalej będą powstawać i nigdy nie skręcą w kierunku
współczesnego "Imperium kontratakuje" (czy tam "Terminatora 2", a już tym bardziej "Robocopa"),
pogódź się z tym i żyj dalej.

Pewnie to kwestia nastawienia, ale ja znajduję pewnego rodzaju perwersyjną przyjemność z brania
udziału w tym festiwalu masowego mordu na szarych komórkach. Zajadam popcorn, zapijam go
Pepsi (no, powiedzmy że mentalnie, bo rzadko jadam w kinie) i ignoruję świadomość, że coś we
mnie umiera (pewnie nadzieja na świetlaną przyszłość ludzkości) za każdym razem jak widzę
robota-kosmitę wyglądającego jak samuraj, innego obdarzonego brodą i miętoszącego w
metalowych ustach cygaro, czy też robota-trandsettera biegającego w gustownym metalowym
płaszczu. Myśle sobie - "nieważne, chrzanić zdrowy rozsądek, przynajmniej ładnie to wygląda!". A
szare komórki płaczą i idą do kąta.

Jest wprawdzie coś naprawdę niepokojącego w świadomości, że Mark Wahlberg jest najbardziej
utalentowanym aktorem w obsadzie (przynajmniej do chwili, jak Stanley Tucci ma okazję rozwinąć
skrzydła). Mam chwilami moralnego kaca obserwując bezwstydność z jaką reżyser napastuje okiem
kamery ciała młodych aktorek (z każdym kolejnym filmem wybierając coraz to młodsze, mniej
charyzmatyczne, a z wyglądu jeszcze bardziej przypominające bezduszne manekiny obdarzone
zdolnością oddychania). A cyniczne wyrachowanie z jakim nagminnie wykorzystuje product
placement jest chyba jeszcze gorszy od niezgrabnego reklamowego partactwa obecnego w polskich
telenowelach.

Ale w przyszłości i tak obowiązkowo wrócę do kina na Transformers 5, 6, 7, 14, 26..., bo jest coś
autentycznie fascynującego w tej serii, będącej esencją współczesnego hollywoodzkiego
blockbustera - wyrachowanego produktu, niby nienagannie wykonanego ale wyzbytego cienia
artyzmu i oryginalności, nastawionego na maksymalizację zysków i nietrapienie nawet przez
moment umysłów odbiorców. No i zwyczajnie warto przeżyć na własnej skórze takie chwile, jak ta z
Optimusem Prime dzierżącym ogromny miecz i ujeżdzającym zionącego ogniem robo-dinozaura.
Nieczęsto człowiek ma okazję jednocześnie cieszyć się jak dziecko, rozpaczać nad poziomem
dzisiejszego kina jak kinoman i wstydzić się z tego co ogląda jak dorosły. Guilty pleasure do
kwadratu.


Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
http://kinofilizm.blogspot.co.uk/2014/07/transformers-age-of-extinction-recenzja .html
https://www.facebook.com/pages/Kinofilia/548513951865584

ocenił(a) film na 6
T-Durden

tak ładnie to ująłeś, że sie podpisuję wszystkimi swoimi kończynami, znużonymi po dwóch godzinach i 40 minutach seansu, dorzucam głowę zlasowaną totalnie, ale na swój perwersyjny sposób zadowoloną z tego odmóżdżenia.