TO JEST TYPOWY BLOCKBUSTER, A NIE DRAMAT PSYCHOLOGICZNY. TO JEST FILM O WIELKICH ROBOTACH Z KOSMOSU, WIEC DO CHOLERY PO CO TO CALE CZEPIANIE SIE FABULY, PRAW FIZYKI ITP? TO MA BYC EFEKTOWNA ROZRYWKA, GDZIE GŁOWNA ROLE GRAJA ROBOTY, A NIE LUDZIE. OGLADANIE TAKICH FILMOW, JESLI NIE LUBI SIE TAKIEGO KINA JEST DLA MNIE GLUPOTĄ. PO CO MECZYC SIEBIE I ZANIZAC OCENY?
To jest film żałosny nawet jak na blockbuster.
Porónaj go do TDK. ALbo Incepcji. Albo na Skraju Jutra. Albo do GotG. Albo do Dofp...
I wielu innych.
Ten film jednym słowem to gówno. Nawet w kategorii blockbusterów.
Staram się nie porównywac filmów. Gdy idę do kina na jakiś film to czegoś od niego oczekuje. W przypadku Transformers są to efekty, przedstawienie transformersów, ogólny zarys fabuły (tylko to nie przekonało mnie w tym filmie).
Zgadzam się z Blak_Joint, jeśli ktoś ma ochotę na wielkie ambitne kino to ******* i oglądać dramaty psychologiczne. Kino istnieje też dla rozrywki. Poza tym nie wiem czego oczekuje fan japońskiego kina od amerykańskiej wysokobudżetówki?
Czego oczekuje?
Naucz się czytać, przeczytaj co napisałem kilka postów wyżej i się dowiesz.
to może było zasugerować się poprzednimi częściami transformersów i dać sobie spokój z odlądaniem
albo do WSKP albo MWDTZ i wielu innych, dawaj więcej skrótów, chętnie podejmę wyzwanie :)
ależ ja uwielbiam blockbustery, nawet mózgotrzepy, żeby po ciężkim dniu w pracy się rozerwać nie wysilając umysłu. problem w tym, że ten film powoduje psychiczne i fizyczne męczarnie! nie chodzi o aktorstwo, którego nie powinno się oceniać w takim filmie, chodzi o to, że nie da się tego oglądać. kiedyś najbardziej przerysowane blockbustery miały jakiś sens, był początek, rozwinięcie i koniec. armageddon baya to przy tym filmie to niemalże ojciec chrzestny blockbusterów. tutaj jest niekończąca się rozwałka i masa detali z których zbudowane są sceny (choćby poziom skomplikowania robotów) przez które ludzkie oko nie jest wstanie skupić się na szerokim kontekście. wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy jak męczy się umysł starający się rozróżnić pośród zrenderowanych tekstur i wielościanów modeli 3d co jest nogą a co ręką i czym jest inny wystający element transformera.
i roboty grają główną rolę? w żadnym filmie transformers, roboty nie były centralnymi postaciami, zawsze są nimi ludzie. i może to jest największy problem tych filmów, że nie udaje się stworzyć ciekawej historii wokół spersonifikowanych samochodów.
Masa detali do minus filmu? Przynajmniej efekty, jak to u Baya, są na najwyższym poziomie. Dinoboty? Dlaczego nie. Prime jeżdżący na dino botach? Dlaczego nie. Niekończąca się rozwałka w blockbusterze? To ci wielka niespodzianka.
mam na myśli to z detalami, że należy się nimi posługiwać umiejętnie. ich wysoki stopień świadczy o umiejętnościach twórców ale sposób prowadzenia kamery i kompozycje scen, aranżację scen walki powinny być dostosowane do percepcji widza. nie jesteś w stanie wyłapać całej sceny jako całości bo twoje oko ciągle skupia się na detalach i w efekcie tracisz wiele z filmu. Transformers 1 i 2 poradził sobie z tym znacznie lepiej, 3 i 4 to organizacyjny i wizualny chaos.
nie chodzi o to, żeby rozwałka trwała 2 godziny, chodzi o to, żeby miała jakikolwiek sens, żeby wokół tego była jakaś historia do opowiedzenia. a tego w tym filmie nie ma. nawet tandetne pearl harbour miało jakąś historię.
blockbuster i akcja - super - ale to nie pornos żeby była tylko "akcja".
Zgadzam się, ale dwie pierwsze części pokazują, że można zrobić film oparty na efektach bez irytowania nieporadną fabułą. Oczkiwałem wypasu dla oczu i nie zawiodłem się. Ale po co tak irytująca i w sumie nurząca namiastka fabuły? I aktorzy, jak oni się męczą! Shia, wróóóóć!
Ja tam od Transformerów nigdy nie oczekiwałam niczego ponad miarę. Tak jak sam pisałeś/aś, to film o wielkich robotach z kosmosu, a nie o prawach fizyki czy czymkolwiek. Nie w tym rzecz. Wiek Zagłady to na tle innych transformerów kicha. W sumie jak i trzecia część. Genialne były dwa pierwsze filmy z serii, dwa pozostałe widziałam z sentymentu i ciekawości.
Uwielbiam kiedy obrońcy nakręcają się bardziej niż krytykujący, którym wytykają... nakręcanie się. Blockbuster blockbusterem, ale ten film to mózgotrzep, jest tak zły, że głowa puchnie. Efekty specjalne zrobione bez smaku i polotu, ot wciskają CGI i wybuchy wszędzie, a fabuła? O matko... Dziur fabularnych, nielogiczności i absurdów jest tyle, że nawet nie ma sensu próbować je wszystkie wymienić.
Kolejny geniusz, który nie potrafi zrozumieć, że problemem nie jest brak zachowanych praw fizyki, tylko brak zachowanych praw matematyki. Ehren Kruger usilnie próbuje nam wmówić od trzech części, że 2+2=3. A przecież nie potrzeba dużego wysiłku, by napisać chociaż poprawny skrypt do czegoś takiego jak Transformers. Gimnazjalista, pisząc na kolanie, stworzyłby lepszy scenariusz.
Oglądając jego filmy mam wrażenie, że to raczej coś w stylu:
2+2 = kot
Mniej więcej tak logiczny jest ten film.
Nie muszę. Dowolny idiotyczny fanfic byłby od tego lepszy, szkoda tylko że ludzie (między innymi twojego pokroju) z własnej woli przystali na stereotyp "to film o dużych robotach więc może obrażać moją inteligencję", zatem grubasy z cygarami mają wyrąbane na jakąkolwiek logikę w fabule. Ważne, żeby było miejsce na eksplozje, żenujące żarty, ujęcia na kobiece tyłki, a historia była na tyle prosta, żeby nawet najgłupsze ułomy mogły za nią nadążać. Tylko nie może być czegoś takiego, że w trakcie miliardowej sceny eksplodowania wszystkiego Optimus zaczął ni z gruchy ni z pietruchy zabijać Autoboty bez żadnego powodu i wyjaśnienia, bo jeszcze ktoś na sali kinowej zauważyłby, że coś jest nie tak, że to chyba nie tak powinno być. Niestety wcale nie byłoby to bardziej bezsensowne od bzdur, które pojawiają się hurtowo w trzech ostatnich częściach, byłoby po prostu bardziej szczere w swoim absurdzie.
Po pierwsze radze uważniej oglądać filmy. Po drugie, jeśli chcesz oglądnąć film z głębokim przesłaniem i dobrą fabułą, to zapraszam oglądać dramaty.
Po pierwsze... eee, w czym problem? Jakieś uzasadnienie? Oglądam filmy bardzo uważnie. Wprawdzie w takich filmach jak ten wiele do oglądania nie ma, ale nie tracę na nich koncentracji.
Po drugie już napisałem, że nikomu nie jest potrzebna dobra fabuła w TFach. Niech sobie będzie frakcja złych z założenia i frakcja dobrych z założenia, które wyżynają się między sobą na potęgę bez głębszego przesłania. Problem pojawia się wtedy, kiedy Megatron nagina czasoprzestrzeń co część i cel Decepticonów magicznie zmienia się o 90 stopni bez żadnego uzasadnienia.
Cel Deceptikonów: Zniszczyć Autoboty. Nie zauważyłem w tej części niczego innego. Chociaż nie deceptikony był tutaj głównymi przeciwnikami.
Pierwsza część: Megatron jest jedynym liderem Decepticonów, jak twierdzi Optimus. Jego celem jest odzyskanie AllSparka i użycie go na zbudowanych przez ludzi maszynach, aby odbudować swoją armię. Przy okazji zniszczenie piątki Autobotów i całej ludzkości.
Druga część: nagle się okazuje, że liderem Decepticonów jest Fallen, a Megatron jest jego chłopcem na posyłki(nawiasem mówiąc, w trakcie finału okazuje się, że Fallen jest skończoną ciotą, która nie mogłaby się równać z Megatronem z pierwszej części; nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że taki faszysta jak Megatron nie dokonałby zamachu stanu na wieki przed pierwszą częścią). Jego celem jest użycie starej maszyny do wyssania Energonu ze Słońca. Niszczenie Autobotów i zabijanie ludzi nie miało żadnego priorytetu (oprócz Prime'a), bo bardziej obchodziło ich aktywowanie Harvestera, niż prześladowanie Autobotów (nad którymi mieli przewagę liczebną i których mogli łatwo się pozbyć po rozwiązaniu NEST).
Trzecia część: nagle się okazuje, że Megatron bez wiedzy Fallena zawiązał sobie sojusz z liderem Autobotów, a ogromna armia Decepticonów pod niczyim dowództwem zakopała się na Księżycu, aby powegetować sobie przez kilkadziesiąt lat, jeszcze zanim na Ziemię przybył Starscream z jego malutką świtą. Oczywiście żaden z nich nie pomyślał o tym, żeby poszukać zamrożonego Megatrona. Dziwnym trafem dopiero po śmierci swojego szefa (o którym w filmie nie ma żadnej wzmianki oczywiście, bo jeszcze za dużo wątków by się pojawiło!) Megatron o wszystkim sobie przypomniał. Razem z Sentinelem już na Ziemi wymyślili sobie, że ściągną Cybertron, żeby go odbudować przy pomocy ludzi, których wcześniej jakoś Decepticony chciały wybić. Oczywiście kogo tam obchodził brak atmosfery czy 10-krotna różnica grawiacji między planetami. Ale zaraz, jak mogli się umówić na Ziemi, skoro Sentinel był nieaktywny do momentu naładowania go przez Optimusa, a Megatron zamrożony? A czy plany Megatrona i Fallena nie był przypadkiem zupełnie inne i wszystkie wykluczały się wzajemnie? Ups, schodzę z tematu.
Czwarta część: Megatron zostaje talibem. Jego jedyną ambicją jest wysadzenie jak największej liczby ludzi za jednym zamachem.
No dokładnie, to jest dla mnie bardzo dziwne, że tworząc kolejne części, Bay zapomina o poprzednich.
Chociaż tak w sumie na upartego: to Autoboty mówią, że Megatron chce Kość, by podporządkować ludzi, on sam nigdy tego nie powiedział. W dwójce nagle okazało się, że ta Kość była potrzebna do odnalezienia Matrycy (ale jak tam upchano tę informację, to nie wiadomo). Wiadomo, że plan nie wypalił. W trójce(tu największa nielogiczność) Megatron przybywa na Ziemię po Kość i na spotkanie z Sentinelem. No tego się już niczym nie da wyjaśnić. Te dwa rozwiązania się wykluczały( zniszczenie Słońca - sprowadzenie Cybertronu). Do tego nie wiadomo, jaką rolę odgrywał Fallen. Czy o nim ktoś wiedział poza Megatronem i Starscreamem czy nie, czy Megatron był naprawdę lojalny wobec niego, czy działał też na własną rękę itd.
No i bardzo mnie zastanawia, czemu Autoboty nie chcą się transformować w myśliwce... To by np. uratowało Ratchetowi życie.
Według mnie film jest bardzo dobry. Podobał mi się, tym bardziej, że jestem fanką Transformersów :D Nie rozumiem tylko jednego... a mianowicie dlaczego ludzie którym filmy tego gatunku nie odpowiada oglądają je na siłę? I przez to zaniżają ocenę :/
Ponieważ to jest Polska. Każdy by tylko narzekał i narzekał. Mam takie wrażenie, że niektórzy ludzie idą do kina z zamiarem nie oglądania filmu, a z zamiarem wypatrzenia jak największej ilości błędów i niespójności.