Scenariusz Transformersów pozostawia wiele do życzenia, nawet jak na lekkostrawne kino akcji. W fabule trzeciej części czegoś nie zrozumiałem i prosiłbym o wytłumaczenie mi tego. Najlepiej metodą łopatologiczną.
A więc: od kilku dekad transformery były na Ziemi i szantażowały ludzi związanych z programem odkrywania Księżyca. Celem tego było ukrycie na Księżycu armii, aktywacja filarów, inwazja i sprowadzenie Cybertronu na Ziemię.
Mimo to dwa lata wcześniej („Zemsta upadłych”) usiłowały zniszczyć Słońce, co doprowadziłoby do szybkiego zniszczenia całego Układu Słonecznego w tym oczywiście Księżyca. Więc wykonywały jednocześnie dwa plany przeczące sobie nawzajem.
I kolejnej rzeczy tutaj nie pojmuję:
- W pierwszej części wygląda na to, że kilka Transformerów przypadkowo trafiło na Ziemię w poszukiwaniu Kości i Megatrona.
- Dwa lata później okazuje się, że Transformery od około 19 000 lat potajemnie odwiedzają naszą planetę w poszukiwaniu nie Megsa czy Allsparku, lecz jakiejś maszyny oraz klucza do niej. Bo chcą nam zniszczyć Słońce.
- Kolejne dwa lata później okazuje się, że od dobrych kilku dekad mają konszachty z ludźmi i planują wielką inwazję.
Więc czemu do diabła te plany się nie krzyżowały? Kosmole wpadały do nas od tysięcy lat w poszukiwaniu Żniwiarza, a nie zauważyły, że mają pod nosem swojego szefa oraz najpotężniejszy artefakt?
Deceptikony wiele lat przygotowywały inwazję na Ziemię nie wiedząc, że jest na niej uśpiony Megatron i ukryta Wszechiskra. Potem w końcu znaleźli Megatrona i Wszechiskrę, lecz ta została zniszczona. Potem chcieli tak sobie zdetonować Słońce, bo okazało się, ze marzyli o tym od zawsze. Mogli do tego wykorzystać swoją ukrytą pod powierzchnią Księżyca armię. Ale nie, lepiej było zostawić ją na pastwę wybuchającej gwiazdy. Potem: och, nie udało się, wracamy do poprzedniego planu. No i oczywiście Sentinel rozbił się niedaleko Ziemi. A Megatron, szukając Wszechiskry, też rozbił się na Ziemi. Och, obaj przypadkowo rozbili się tam, gdzie się podobno umówili na spotkanie. Widać, że przypadki chodzą nie tylko po ludziach :)
Czy ktoś mógłby mi to jasno i klarownie sprostować, o ile to mozliwe, gdyż Ehren Kruger odwalił najprawdopodobniej najgorszą robotę w historii scenariuszopisarstwa?
tego niestety wyjaśnić sie nie da :( Fabułę zwałszcza psuje część trzecia, bo jakbyś się uparł to złożyłbyś 1 i 2 do kupy ale trójka rozwala system (w negatywnym znaczeniu). Pierwszą i drugą część oglądało mi się przyjemnie i uważałem te filmy za dobre kino rozrywkowe. Ale chociaż w tych filmach nie chodzi o fabułę to trójka zbyt raziła niedoróbkami.
Macie racje. Od malego czytalem komiksy transformers i tym bardziej mnie kluje brak logiki w fabule T. Mam wrazenie,ze ta wlasnie logika nie ma tu znaczenia liczy sie efektowna rozpierducha. A reszta ma w miare sensownie wygladac i tyle.
i tak najlepszy jest Dempsey, który dochodzi do wniosku, że pomoc w zniszczeniu świata to świetny interes xD Nie wspominając o tym, że żeby temu wszystkiemu zapobiec wystarczyło rozwalić jedną pałkę, a on miał do niej dostęp. Ale nie, lepiej zniszczyć świat niż zostać bohaterem.