Po niezbyt dobrej części drugiej Bay'owi udało się zamknąć trylogię w satysfakcjonujący sposób. Na pewno oglądanie walk robotów po razi trzeci nie ekscytuje tak jak na początku, ale to wciąż bardzo solidna, ciekawa porcja rozrywki, która pozwala miło i bezboleśnie spędzić ponad dwie godziny. Współczesne blockbustery często mają z tym problem.

Fabuła jest chyba najbardziej skomplikowana z całej trylogii (co nie znaczy, że faktycznie jest skomplikowana). Podobał mi się motyw ze zdradą Sentinela oraz motywy jego działania. Nie spodziewałem się takiej zagrywki w filmie o robocikach. Inną wielka zaletą jest aktorski drugi plan: Turturro i McDormand. Aktorzy znani z produkcji Coenów zagrali na ogromnym luzie tworząc udane i zabawne postaci, podnoszące zdecydowanie aktorski poziom tego filmu. Na przeciwnym biegunie jest za to panna Rosie, o której było przed filmem wiadomo, że aktorka nie jest. Po filmie okazało się, że nie ma o aktorstwie żadnego pojęcia, co niestety bardzo razi na tle uznanych gwiazd jakie pojawiają się na ekranie.

7/10