Kto mi zwróci stracony czas ?
Ten film to w moim mniemaniu, totalna klapa. Mogłem się spodziewać że taki świetny temat jak Transformers zostanie spartolony przez te łachudry z holyłudu. To ma być dobre kino ? Błagam... Jedna dobra rzecz to efekty specjalne, ale i tak nie podnoszą oceny bo dla mnie w filmach liczy się jeszcze chociaż odrobina czegoś innego. A co mamy tutaj ? USA (jak zwykle), mało oryginalną, żeby nie powiedzieć: typową, kobietkę, pierdołowatego dzieciaka który oczywiście ratuje świat przed tragedią i robota który zachowuje się jak murzyn... żenada. Całość okraszona żałosną namiastką humoru (jakże typowe dla amerykańców) i średniej jakości grą aktorską.
Aha i jak Wy, fani filmu... (w większości pewnie młokosy) macie ochotę mnie zjechać to chcę tylko nadmienić iż kiedy ja zbierałem pierwsze wydania komiksów TRANSFORMERS jakie u nas w kraju się ukazały to was rodzice jeszcze w planach nie mieli ;)
"macie ochotę mnie zjechać to chcę tylko nadmienić iż kiedy ja zbierałem pierwsze wydania komiksów TRANSFORMERS jakie u nas w kraju się ukazały to was rodzice jeszcze w planach nie mieli ;)"
Masz na myśli wydawane od września 1991 roku komiksy TM-SEMIC? Te w których drugim numerze pojawia się gościnnie Spider-Man, w trzecim Shockwave obija Megatrona, a w czwartym w profilach są Blaster, Blast-Off i Blitzwing? Wyobraź sobie, że znam je na pamieć, a jeśli cię dziwi, że robot gada jak Murzyn to widocznie nie znasz ani komiksów, ani oryginalnej kreskówki z lat 80-tych w której to głos Jazzowi podkładał św. pamięci Scatman Crothers i to co mamy w filmie jest nawiązniem do tegoż własnie pana i jego roli.
http://www.filmweb.pl/Scatman+Crothers,filmografia,Person,id=8155
Jak widać, ten pan był czarnoskóry.
Co do dzieciaka. Czytałeś komiksy powiadasz? To może pamiętasz jaką rolę odegrał w komiksach Buster Witwicky w wojnie Autobotów i Decepticonów, od razu podpowiem że chodzi mi o numery od 3/91 do 3/92.
Nie mam ochoty cię zjechać, bo film mógł ci się nie podobać i nic do tego, ale jak starasz się uchodzić za znawcę i eksperta to postaraj się trochę bardziej.
Ot Twój błąd bo nie staram się uchodzić za znawcę ani eksperta. Nigdzie tego nie stwierdziłem. Tylko chodzi mi bardziej o formę tegoż. Naprawdę uważasz że film nie został spłycony i pozbawiony tego "czegoś" co właśnie posiadały komiksy ? Cały scenariusz dopasowany jak ulał do dzisiejszych standardów "kultury masowej". Nie chodzi mi ogólnie o postać Bustera ale o
śmieszny sposób jej przedstawienia (dość typowy dla dzisiejszych filmów = pozytywny bohater-niemota). Co do kreskówki to przypomnij mi proszę, bo naprawdę nie pamiętam, czy robot (murzyn ;]) zachowywał się tam jak jakiś raper ?
A tak poza tym to cieszę się że znalazłeś czas żeby mi odpisać. Takie dyskusję są wspaniałe i każdy może się czegoś dowiedzieć :)
Bałem się raczej że zaraz zleci się gromada bezkrytycznych "fanów" filmu i zacznie się łajanie.
Pozdrawiam
"Naprawdę uważasz że film nie został spłycony i pozbawiony tego "czegoś" co właśnie posiadały komiksy ?"
Nie. Jest mniej więcej na tym poziomie, przy czym w komiksach były o wiele większe bzdury, więc można nawet powiedzieć, że jest lepiej bo tutaj ich uniknięto (co nei znaczy że film jest idealny bo nie jest).
" czy robot (murzyn ;]) zachowywał się tam jak jakiś raper ? "
Nie. Tam był rock and rollowy, ale to kwestia mody. Jazz to po prostu transformer zafascynowany ziemską kultura, głównie muzyką. W latach 80-tych w modzie było co innego niż dzisiaj, więc zachowywał się nieco inaczej, ale czy rockandrollowiec czy raper ma to tyle samo sensu.
"Ot Twój błąd bo nie staram się uchodzić za znawcę ani eksperta."
Może i nie. ALe jeśli twierdzisz, że czytałeś komiksy, zanim się częśc obecnych fanów TF urodziła (co jest bardzo mozliwe) to dziwnie wygląda kiedy mówisz, że Bay coś zepsuł w transformerach i wskazujesz na rzeczy zaczerpnięte tak z kreskówki jak i komiksu.
" Nie chodzi mi ogólnie o postać Bustera ale o
śmieszny sposób jej przedstawienia (dość typowy dla dzisiejszych filmów = pozytywny bohater-niemota). "
W filmie to nie Buster, tylko Sam, nie wiem po co zmienili mu imię.
To nie jest typowe dla "dzisiejszych filmów" to jest po prostu typowe.
mam 25 years, więc nie jestem chyba już młokosem, a owe pierwsze wydania ja tez gdzies mam tam w szufladach (ech, to wydanie ze Spiderem gościnnie, to były czasy;)
i tak - film totalną klapą nie jest stanowczo, nie chce sie tu rozpisywac czemu roboty wyglądają tak a nie siak, czemu zmieniono to czy tamto bo już było to wyjaśniane na tym forum nie raz i dwa, odsyłam do wcześniejszych postów,
jako fan Tf i zwykły oglądacz:) jestem zachwycony filmem, efektami, przepiękną muzyką i zdjęciami, schemat kobietka - kokietka i młody dzieciak mi jakoś za bardzo nie przeszkadzał (pewnie dlatego że Bay okrasił sceny z nimi sporą dawką humoru), aktorstwo jest dobre - zwłaszcza Shii, reszta grała na poziomie jaki wymaga taka produkcja,
robot o głosie murzyna (Jazz) - pewnie kolejny amerykański chwyt z równouprawnieniem wsród robotów (ponoć w Hobbicie jeden z krasnali ma byc czarny;), a tak serio to mnie to wcale nie zraziło, Jazz zachowywał sie jak raper i gadał raperskim głosem bo tak miało być,
co by tu jeszcze, aha, film nie jest pozbawiony błędów i nielogiczności ale który film z kolei jest,
co mnie dżaźniło;) w Tfach to - murzyn geniusz komp. (ech, ni to było śmieszne ni żenujące), pomysł że roboty zmieniają swoją formę tylko patrząc i skanując urządzenia, spore ułatwienie ale cała że tak powiem wiarygodność postaci Tfów leci na łeb, bo w końcu w czasie bitwy mogliby się zmieniac multum razy i skanowac co popadnie, wolałbym historię ze starą dobrą Arką (może Bay wrzuci ją do dwójki, powiedzmy wezwane autoboty przylecą nią na Ziemię)
na duzy + - Turrturo, i scena z Bobbym Bolivią;), nawiązania do TF G1
na duży - - irytujący Frenzy i jeszcze raz ten murzyn;)
Film średni - 5/10, można się popatrzyć na naprawdę przednie efekty wizualne, i niekiedy ciekawe rozwiązania, choć w większości czasu jest to po prostu kicha, zupełnie nie potrzebnie aż tak patetyczna.
Patetyczna? W filmie Bay'a najbardziej podobało mi się (oprócz Megan Fox ^^) to, że nie jest zrobiony właśnie w sposób patetyczny, poważny. Całość zawiera całkiem niezłą dawkę humoru i nie udaje poważnego filmu ze świetną fabułą. Bay świetnie wiedział co robi i wszyszło mu naprawdę dobrze. Ja "Transformers" oglądałem z wielką przyjemnością, efekty wizualne i efekty dźwiękowe są na naprawdę wysokim poziomie, fabuła natomiast to bajka i tak należy ją traktować. Dla mnie 8/10.