is it acid? is it acid? is it acid? get me some acid! moim skromnym zdaniem najdoskonalszy obraz morrisseya, po pierwsze zachowuje idealną równowagę pomiędzy jego osobistym stylem ulicznym a stylówą mistrza stylu, szefa wszystkich stylów, chodzącej szafy wypchanej stylówami, warhola - np. pierwsze dziesięć minut to trochę powtórka z Blue Movie, tylko więcej widać, a z komedii romantycznej ostała nam się jeno komedia, romantyzmy diabły wzięły, diabły gdzieś wyparowały - po wtóre udatnie łączy dziwaczne i niepokojące sprzeczności: tytułowy odpływ zlewu świata przedstawionego jest oddolny, odtrzewny, uliczny, chory, zgniły i ohydny jak tylko można, tymczasem ogląda się to jak hollywoodzką komedię romantyczną z jakimś tomem hanksem, z jakąś meg ryan, z jakimś hugh grantem, z jakąś andie macdowell..