Tristan i Izolda/film/Tristan+i+Izolda-2006-1198082006
pressbook
O FILMIE
Po upadku Rzymu tryumfujący wodzowie Anglii zostali w brutalny sposób skarceni przez armię irlandzkiego króla Donnchadha. Jeden z nich, noszący imię Marke (Rufus Sewell), podejmuje próbę zjednoczenia zwaśnionych plemion Anglii, by stworzyć z nich jednolity naród, którym mógłby niepodzielnie władać. Najznamienitszym rycerzem tych czasów jest TRISTAN (James Franco), którego władca wychowywał od czasów, gdy w trakcie walk z Irlandczykami – w których zginęła także rodzina Marke’a – został sierotą. Mając Tristana po swojej stronie, Marke wierzy w powodzenie swojego planu zjednoczenia plemion i wygnania irlandzkich uzurpatorów z ojczystej ziemi. Niestety, serce Tristana skrywa tajemnicę... Ranny i pozostawiony na pewną śmierć na polu bitwy, trafia pod opiekę IZOLDY (Sophie Myles), tajemniczej irlandzkiej piękności, która ukryła go przed żołnierzami swojego ojca, króla Donnchadha, i kurowała jego ciężkie rany. Niestety, gorąca namiętność, jaka połączyła oboje, zakończyła się tak nagle, jak się rozpoczęła. Tristan musiał uciekać do Anglii, nie wiedząc nawet, czy kiedykolwiek jeszcze będzie mu dane ujrzeć twarz ukochanej. Król Donnchadh tymczasem nie ustaje w staraniach, by ponownie wtrącić angielskie plemiona w chaos waśni. Ogłasza zatem, iż odda swoją córkę w nagrodę temu, kto zwycięży w wielkim turnieju, w którym udział wziąć mogą najznamienitsi rycerze Anglii. Tristan staje do walki i zdobywa rękę księżniczki dla swojego pana - Marke’a, by jego marzenie o połączeniu wszystkich ludów Anglii w jeden naród wreszcie się ziściło. Jakież jest jednak jego przerażenie, gdy odkrywa, że kobieta, którą wygrał dla swojego władcy i którą Marke ma poślubić, to jego irlandzka zbawicielka! Co więcej, Tristan zdaje sobie sprawę, iż Marke to jedyny godny tego tytułu władca Anglii i człowiek, bez którego wydatnej pomocy nigdy nie stałby się rycerzem. Rozdzieleni, najpierw przez wojnę pomiędzy swoimi krajami, teraz przez względy lojalności wobec władcy i ojczyzny, Tristan i Izolda muszą zapomnieć o swoich uczuciach w imię pokoju i przyszłości Anglii. Ale im mocniej tłumią tę miłość, tym bardziej jej ogień rozpala ich serca. Pomimo rozpaczliwych prób zapomnienia o tej miłości, Tristan i Izolda zdają się nieuchronnie zmierzać ku sobie i za cenę utraty wszystkiego choć na jeden moment paść sobie w ramiona. Twentieth Century Fox przedstawia „TRISTANA i IZOLDĘ” - poruszającą opowieść o miłości, legendzie i przeznaczeniu opartą na ponadczasowym celtyckim micie o przeklętej miłości. Producentami filmu są Ridley Scott („Królestwo niebieskie”, „Gladiator”), Tony Scott („Top Gun”), Jim Lemley („Byliśmy żołnierzami”) i Frank Hübner („Jeździec wielorybów”). Reżyseruje Kevin Reynolds („Robin Hood: Książę złodziei”, „Wodny świat”), a scenariusz napisał Dean Georgaris („Kandydat”). W filmie występują: James Franco („Spider-Man 1 - 2”, „James Dean”) w roli angielskiego rycerza Tristana, Sophia Myles („Underworld”) jako irlandzka księżniczka Izolda oraz Rufus Sewell („Obłędny rycerz”) w roli Lorda Marke’a - człowieka, który stanął pomiędzy mitycznymi kochankami. W filmie występują również David Patrick O’Hara („Braveheart”), Mark Strong („Revolver”), Henry Cavill („Hrabia Monte Christo”), Bronagh Gallagher („Gwiezdne wojny: Epizod I – Mroczne widmo”) i Dexter Fletcher („Doom”). TRISTANA I IZOLDĘ wyprodukowali Lisa Ellzey, Giannina Facio, Moshe Diamant oraz Elie Samara, producentami wykonawczymi filmu byli Ridley Scott, Tony Scott, Jim Lemley, Frank Hübner, John Hardy i Matthew Stillman. Kreatywnej ekipie filmowców przewodzili: autor zdjęć Arthur Reinhart, kierownik produkcji Mark Geraghty, montażysta Peter Boyle oraz twórca kostiumów Maurizio Millenotti. Muzykę skomponowała Anne Dudley.
OPOWIEŚĆ O WIEKACH CIEMNYCH
Epicka opowieść o wielkich bitwach, dworskich intrygach i ponadczasowej, acz przeklętej miłości, jaką niewątpliwie jest mit o TRISTANIE I IZOLDZIE, już od dawna była w planach realizacyjnych braterskiego duetu Tony’ego i Ridleya Scottów. „Dwoje ludzi, którzy znaleźli się po przeciwstawnych stronach odwiecznego konfliktu, którzy powinni się nienawidzić, a stali się kochankami” - mówi Ridley Scott, reżyser i producent nagrodzonego Oscarami® epickiego fresku historycznego „Gladiator” i bardzo dobrze przyjętego przez krytykę „Królestwa Niebieskiego”. „To opowieść, która pomimo epickich rozmiarów koncentruje się na ludzkich zachowaniach, a te zdają się niezmienne i ponadczasowe”. Tristan i Izolda to średniowieczna legenda celtycka, która powstała w czasach będących dla nas wielką niewiadomą, a wydarzenia w niej zawarte rozgrywają się pomiędzy upadkiem Imperium Rzymskiego a renesansem. To tragiczna opowieść o zakazanej miłości pomiędzy mężczyzną i kobietą. Legenda wcześniejsza niż mit o Arturze i Ginewrze z Camelotu czy prześwietna sztuka Szekspira „Romeo i Julia”. „Byłem pod wielkim wrażeniem tragicznej natury tej miłości” - tak komentuje to Ridley Scott. „To opowieść tak uniwersalna pod względem dramatycznym i emocjonalnym, że można ją przenieść w każde czasy.” Zafascynowany tą opowieścią Scott opracowywał materiały przez wiele lat, planując przeniesienie mitu na ekran. Wiedząc o tej fascynacji, scenarzysta Dean Georgaris przesłał do Scott Free, firmy produkcyjnej braci Tony’ego i Ridleya Scottów, swój skrypt. Firma nabyła prawa do niego, jednocześnie wprowadzając pewną zmianę i przenosząc akcję filmu ze średniowiecza w bardziej znany okres historyczny, do którego wydarzenia bardziej pasowały. Ridley Scott zaangażował się w produkcję, ale nie podjął się reżyserii, poszukał na to stanowisko człowieka, który gwarantował własną wizję tak przebogatego materiału. „Dla mnie, jako producenta, najważniejszym zadaniem było znalezienie odpowiedniego reżysera i danie mu takiej swobody artystycznej, by mógł nakręcić ten film takim, jakim sam go widział” - mówi Anne Lai, współproducentka. Scott skontaktował się natychmiast z Kevinem Reynoldsem, który potrafił nadać zupełnie nową głębię emocjonalną tak znanym opowieściom przygodowym, jak: „Robin Hood: Książę złodziei”, „Rapa Nui” czy „Hrabia Monte Christo”. „W tej historii jest coś wręcz fascynującego” - mówi Reynolds. - „To taka romantyczna, a zarazem smutna opowieść, nieodparcie kojarząca się z Romeo i Julią, zwłaszcza kiedy widzimy jej koniec.” Opowieść ta rozgrywa się w czasach, gdy podzielone plemiona angielskie walczą między sobą o bezpańskie terytoria pozostałe po upadku Rzymu. Zagłada imperium przyniosła koniec wszelkim strukturom cywilizacyjnym i tak powstały chaos wykorzystali Anglowie, Sasi i Jutowie, napadając na Brytanię od wschodu, podczas gdy siły irlandzkiego króla Donnchadha (David Patrick O’Hara) wkroczyły ze znajdującej się na zachodzie Kornwalii. W takich warunkach dorastał Tristan (James Franco), wychowywany przez Lorda Marke’a (Rufus Sewell), człowieka, który stracił rękę w jego obronie podczas jednego z najazdów irlandzkich, kiedy to zginęła cała rodzina Tristana. Już jako młodzieniec Tristan wykazał się nie lada odwagą i sprytem przeprowadzając serię ataków na okupujących kraj Irlandczyków i pokonując nawet najbardziej doborowych wojaków króla Donnchadha. „Tristan jest przepełniony nienawiścią do Irlandczyków, którzy wymordowali mu rodzinę” - zauważa James Franco, aktor znany z występów w serii filmów o Spider-Manie i zdobywca Złotego Globu® za tytułową rolę Jamesa Deana w filmie telewizyjnym. „Widzi także w swoim przybranym ojcu idealnego kandydata na władcę całej Anglii. Gdyby tylko mógł, wyrżnąłby przy okazji wszystkich Irlandczyków.” Lord Marke, jak zauważa Rufus Sewell, to człowiek szanowany, który potrafił dowieść, iż umie rządzić. „On mógłby być królem – ma wszelkie atrybuty wielkiego przywódcy i władzę – niestety przez fakt, iż utracił prawą rękę, nie może się bronić” - mówi aktor. „Nie jest już największym z wojowników, a to jeden z najważniejszych warunków dla zostania władcą.” Po jednym z wypadów, podczas którego Tristan po morderczej walce został pokonany, wszyscy uznali młodego rycerza za zmarłego. „Wprawdzie położono go na pokładzie łodzi i wypuszczono ją na morze, w obrządku pogrzebowym godnym Wikinga - wyjaśnia Franco - ale Tristan nie umarł. Został wyrzucony na brzegi Irlandii, gdzie znalazła go kobieta, która uratowała mu życie.” Tristan nie ma o tym pojęcia, ale jego zbawicielką jest irlandzka księżniczka Izolda, która w młodości utraciła matkę i żyje według surowych reguł ustanowionych dla niej przez króla Donnchadha. „Izolda jest częścią irlandzkiego rodu królewskiego i dlatego tak desperacko pragnie wolności” - wyjaśnia Sophia Myles („Underworld”). „Jest to także bardzo uduchowiona osoba i podskórnie czuje, iż w jej życiu zajdzie ogromna zmiana. Już tego dnia, gdy znajduje człowieka wyrzuconego na brzeg, zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia.” Oboje zakochują się w sobie i podczas tych krótkich chwil, gdy są razem, z dala od wojny toczonej przez ich kraje, czują się naprawdę szczęśliwi. „On jest wojownikiem, ale wszystko się zmienia w dniu, w którym spotyka Izoldę” - mówi Franco. - „Miłość, która ich połączyła, jest naprawdę niezwykła” - dodaje Myles. - „Ona pochodzi ze świata, w którym wszystko ma swoje miejsce, on z kompletnego chaosu. Całe jego życie to tylko nieustanna walka, dlatego są dla siebie niczym jin i jang. Pasują do siebie idealnie.” Król natychmiast nakazałby zabicie Tristana, gdyby odkrył, że rycerz nadal żyje, dlatego Izolda odsyła go do Anglii. Po powrocie na dwór Marke’a Tristan nikomu nie wyjawia, gdzie przebywał. Tymczasem król Donnchadh zaprosił władyków angielskich ze wszystkich frakcji na turniej, którego główną nagrodą miała być ręka Izoldy, mając skrytą nadzieję, że poróżni to żądnych zaszczytów baronów Anglii. „Dlatego też Lord Marke wysyła na turniej do Irlandii swojego czempiona - Tristana, który zwycięża wszystkich w turnieju i przywozi córkę króla, nie mając nawet pojęcia, że jest to ta sama Izolda, w której jest zakochany” - wyjaśnia Rufus Sewell, aktor znany z filmów: „Dark City”, „Obłędny rycerz” i „Legenda Zorro”. - „W efekcie mamy taką oto sytuację, że jego przybrany syn, w którym Marke pokłada tak wielkie nadzieje, jest zakochany na zabój w kobiecie, którą przywiózł jako żonę dla swojego mentora.” Marke poślubia Izoldę i przygotowuje się do objęcia tronu całej zjednoczonej Anglii rujnując tym samym plany Donnchadha rozbicia raz na zawsze jedności plemion. „Marke nie ma pojęcia, że nowo poślubiona żona kocha jego pasierba Tristana” -kontynuuje Sewell. - „Marke kocha nie tylko ją, on kocha także Tristana. Mamy do czynienia z dość dziwnym trójkątem uczuć.” „Tristan jest typowym bohaterem tragicznym, rozdartym pomiędzy lojalnością dla króla i przepełniającą go miłością do wybranki serca” - mówi Franco. - „Jego tragiczność wynika z niemożności pogodzenia tych dwóch aspektów lojalności.” Franco był pierwszym aktorem, jaki znalazł się w obsadzie filmu. „James to nie tylko utalentowany, ale również niezwykle oddany i skupiony na roli aktor” - mówi Ridley Scott. - „Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że jego rozmiłowanie w tej opowieści czyni go kandydatem idealnym do roli Tristana.” Kontynuując rozmowy z Franco, producenci zaangażowali początkującą aktorkę Sophie Myles, która pojawiła się już w filmach: „Thunderbirds”, „Underworld” czy „Z piekła rodem”, ale po raz pierwszy otrzymała tak dużą rolę na planie TRISTANA I IZOLDY. „Sophia jest bardzo utalentowana, gra wręcz instynktownie” - mówi producent wykonawczy Jim Lemley. - „Mieliśmy przeświadczenie, że jest wystarczająco niewinna, roztropna i odważna, by idealnie wcielić się w postać Izoldy. Wiedzieliśmy to, ledwie przekroczyła próg pokoju przesłuchań. Każdy, kto obejrzał to nagranie, odnosił takie samo wrażenie.” „Byłam bardzo poruszona tym scenariuszem” - wspomina Myles. - „Nie mogłam go odłożyć. Był tak doskonały i wciągający, gdy go czytałam, a zarazem bardzo frustrujący, bowiem pragnęłam, by udało im się połączyć, choć wiedziałam, że to niemożliwe.” Rufus Sewell został Lordem Markiem - ostatnim bokiem tego miłosnego trójkąta. „Szukaliśmy kogoś, kto ucieleśniłby nie tylko siłę, szlachetność, władczość, a zarazem ojcowską miłość Marke’a, ale i byłby w stanie przedstawić pewien rodzaj wrażliwości, której nie nazwano by słabością” - tak komentuje ten wybór reżyser Kevin Reynolds. -„Chociaż dotychczas Rufus był znany raczej z mroczniejszych ról, to potrafi być naprawdę ujmujący i dowcipny. Postanowiliśmy zatem pokazać go ze strony, z jakiej widzowie nie mogli go do tej pory poznać.” Lemley pracował już z pochodzącym ze Szkocji aktorem Davidem Patrickiem O’Hara przy „Walecznym sercu” i bez wahania wskazał na niego, jako na odtwórcę roli króla Donnchadha. „To przewrotna i potężna postać, zła, ale to nie jest zło rodem z kreskówki” - podkreśla Lemley. - „To człowiek o nader porywczym temperamencie, również mający cechy rozważnego władcy, co wydaje się dość trudne do pogodzenia. Dawid idealnie pasuje do tej roli, co wiedziałem od pierwszego spotkania z nim.” Reynolds zdawał sobie doskonale sprawę, że nakręcenie tak obrazowych i realistycznych scen batalistycznych, jakie miał w swoich wizjach, zwłaszcza przy tak krótkim okresie zdjęciowym, będzie nastręczało wiele trudności. Dlatego też postanowił zwrócić się do najlepszych koordynatorów i choreografów walk znających doskonale zwłaszcza realia tej epoki. „W tym filmie nie ma wielkich państw” - zauważa Reynolds. -„W tamtych czasach prawie w ogóle nie było wielkich państw posiadających armie. Dlatego też walczono w nieco inny sposób, niż to sobie wyobrażamy. To były raczej ciągi bardzo zawziętych pojedynków.” Reynolds wybrał na stanowisko koordynatora walk Nicka Powella, który pomagał stworzyć wielkie sceny batalistyczne w „Braveheart - Walecznym sercu”, „Gladiatorze” i „Ostatnim samuraju”. „Jest jedna zasada, której pozostaje wierny bez względu na rodzaj kręconego filmu, a jest nią autentyzm odtwarzanych walk” - relacjonuje Powell. - „Należy założyć istnienie jakiegoś stylu walki już na początku prac nad filmem. W tym wypadku musieliśmy dostosować go do realiów średniowiecza, ale nikt za bardzo nie wie, jak wtedy walczono. Na szczęście, wiele można wywnioskować analizując broń, jaką walczono w tamtym okresie.” Pierwszy zadaniem było przygotowanie do roli głównego bohatera. Franco trenował ostro już na sześć miesięcy przed rozpoczęciem produkcji. W momencie gdy do ekipy dołączył Powell, rozpoczęli wspólnie pracę nad koordynacją walk i kaskaderki. „Zacząłem pracę nad nim na niespełna cztery tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć do pierwszej sekwencji walki” - wspomina Powell. - „W pierwszym miesiącu pracy ćwiczyliśmy siedem dni w tygodniu, udoskonalając choreografię i ćwicząc walki. Franco ćwiczył z dużym poświęceniem, by dojść do zadowalającej formy, i nauczył się dość biegle władać mieczem.” Większa część obsady musiała przejść jakieś szkolenia, a to jazdy konnej albo walki na miecze bądź obycia z łukiem i strzałami. „Mieliśmy szczęście, że aktorzy dobrani do tego filmu byli w tym dobrzy” - dodaje Powell. - „Wszyscy zdołali na czas opanować podstawy szermierki i użycia innych broni w stopniu uwiarygodniającym ich role. Rozumieli potrzebę autentyzmu pokazywanych wydarzeń i pracowali naprawdę ciężko, byśmy zdołali go osiągnąć.”
JAK LEGENDA TRAFIŁA NA EKRAN
Po średniowieczu, które rozpoczęło się wkrótce po upadku Rzymu i trwało do odrodzenia, niewiele pozostało zapisków. Zatem odtworzenie tej epoki stanowiło nie lada wyzwanie dla Reynoldsa i Marka Geraghty’ego, który został kierownikiem produkcji TRISTANA I IZOLDY. „Nikt tak naprawdę nie ma pojęcia, co działo się w średniowieczu, co może mieć dobrą i złą stronę” - komentuje ten fakt Reynolds. - „Mark i ja patrzyliśmy na tę sprawę z punktu widzenia wiedzy, jaką posiadaliśmy o Anglii pod panowaniem rzymskim, w okolicach V wieku naszej ery. Porównywaliśmy tę wiedzę z zapiskami pochodzącymi z IX wieku, kiedy to znów pojawiły się kroniki, i staraliśmy się wywnioskować, co i jak zmieniało się podczas tych mrocznych wieków.” Reynolds zdał się na Geraghty’ego, z którym pracował już wcześniej przy kręceniu „Hrabiego Monte Christo”. Wiedział już też, że Geraghty potrafi być niesamowicie innowacyjny w swojej pracy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy tak wiele zależało od czystego zgadywania i wymyślania rozwiązań. „Jak stworzyć miejsca i wydarzenia, rozgrywające się niemal 1500 lat temu i zrobić to tak, by współczesna widownia mogła zrozumieć, o co chodzi?” - pyta Geraghty. - „Ponieważ nie kręciliśmy filmu dokumentalnego, mieliśmy tę odrobinę swobody na własną interpretację i stworzyliśmy świat takim, jakim chcielibyśmy, żeby był w tamtych mrocznych czasach, a jednocześnie by wiernie oddawał ducha średniowiecza.” Geraghty i jego zespół zbierali dane na temat tego, jak ludzie żyli w tamtych czasach, jakich narzędzi używali, co jadali i jakie budowle stawiali, by móc przetrwać w warunkach średniowiecza. „Jakie zwierzęta trzymali w zagrodach?” - zadaje pytanie Geraghty. – „Wiele było takich obszarów, które należało zbadać, więc wymyślaliśmy odpowiedzi, na podstawie posiadanych danych z epoki dostosowując je do wymogów scenariusza.” Wymyślono, że większość budowli musi być drewniana i pokryta strzechą, gdyż kamienne budynki (prócz tych pozostawionych przez Rzymian) nie pojawiały się na tym terenie przed rokiem tysięcznym. „Konstruując irlandzki zamek wzięliśmy pod uwagę wpływy celtyckie, gdyż byliśmy pewni, że to one dominowały w tamtym czasie” - mówi Geraghty. - „Natomiast budowle na ziemi angielskiej musiały mieć charakter romański.” Poszukując idealnych krajobrazów do kręcenia filmu Reynolds, Lemley i Mark Geraghty spędzili miesiące przeszukując zakątki Rumunii, Francji, Szkocji i samej Anglii, zanim nie zdecydowali się ostatecznie na zachodnie wybrzeża Irlandii i Republikę Czeską. „Na swój sposób stworzyliśmy miejsce, które tak naprawdę nigdy nie istniało” - podsumowuje Reynolds. - „I dlatego musieliśmy połączyć elementy wybrzeża Irlandii z Czechami, by stworzyć to wymyślone miejsce.” Chociaż zachodnie wybrzeże Irlandii idealnie oddawało średniowiecznego ducha dzikiej i ponadczasowej Irlandii oraz Kornwalii, to już Anglia z jej zmienną jak diabli pogodą nastręczała wielu problemów producentom filmu, zwłaszcza że kręcili ją w tak odległych miejscach. „W grę wchodziło tak wiele czynników, jak choćby pogoda, logistyka z dotarciem do tych wszystkich miejscowości w Czechach czy budowanie dekoracji, zatrudnianie i zwalnianie kolejnych ekip, to była mordęga!” - mówi Reynolds. Ale te wyzwania były warte wysiłku. „Wiedziałem, jak ważne jest, byśmy dotarli w te miejsca, bo bez nich nie zdołalibyśmy zrobić tego filmu tak realistycznie i w tak dużej skali” - dodaje Reynolds. Plan z Dunluce, zamkiem króla Donnchadha zbudowano na piaszczystych plażach Glassillaun, niewielkiej wysepki u wybrzeży Irlandii. „Chcieliśmy uzyskać efekt, jakby te budowle istniały w tym miejscu od naprawdę długiego czasu, dlatego staraliśmy się maksymalnie wtopić ten zamek w otaczający go krajobraz. Wydawało nam się, że to najbardziej zachwyci widzów” - wspomina Geraghty. - „No i ta pogoda. Musieliśmy wybudować coś, co oparłoby się warunkom atmosferycznym i silnym wiatrom, jakby rzeczywiście było bardzo solidne.” Ulokowanie planu na wyspie niosło także inne niedogodności. „Mieliśmy pełen dostęp do zamku jedynie przez dwie godziny dziennie, w czasie odpływu” - mówi Geraghty. - „Trudno było tam cokolwiek wybudować i jeszcze trudniej to sfilmować, ale wiedzieliśmy, że jest to tak niezwykłe miejsce w sensie wizualnym, że warte jest każdej niedogodności.” Ulubionym planem zarówno Reynoldsa, jak i Geraghty’ego była rzymska przystań, na której Tristan i Izolda przeżywali swoje najpiękniejsze chwile. To miejsce, jak i wiele innych planów, spłonęło później przed kamerami. W noc, w którą plan miał spłonąć, Reynolds pozwolił Geraghty’emu na pełnienie honorów „podpalacza”, na którą to propozycję kierownik produkcji jednak nie przystał. Przez cały czas kręcenia filmu nie chciał być obecny przy spaleniu jakichkolwiek dekoracji. Tak samo, jak w wypadku dekoracji, Maurizio Millennotti postępował z kostiumami, które bardziej opierały się na domysłach niż zapiskach i wizerunkach z epoki. Dwukrotnie nominowany do Nagrody Akademii® Millennotti („Hamlet”, „Otello”) nie miał zbyt wielu obrazów pochodzących z tej epoki historycznej. Ale to co stworzył, choć proste w wyglądzie, po przyjrzeniu okazywało się znakomicie wykończone. „Wyszukiwaliśmy materiałów, do których mieli dostęp ludzie w tamtych czasach” - komentuje Millennotti. - „Ale nie mogło to być nic, co miałoby widoczne wpływy romańskie bądź celtyckie.” Pomimo iż miały to być kostiumy pasujące do średniowiecza, to najważniejszym warunkiem było, aby nie krępowały ruchu aktorów na planie i były wygodne. „Miały się nosić jak zwykłe dżinsy i t-shirty” - wyjaśnia Millennotti. - „Coś, co można nosić zawsze i wszędzie. Musieliśmy opracować takie stroje, by jednocześnie pasowały idealnie do realiów epoki i były wizualnie do przyjęcia, i to bez zastrzeżeń przez widownię.” Millennotti przybył do Pragi na 10 tygodni przed resztą ekipy, z ciężarówką materiałów zakupionych we Włoszech. Zorganizował warsztat i stworzył około 90% kostiumów, po czym przeniósł cały interes do Irlandii na trzy tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć. Wszystkie elementy skórzanych kostiumów zostały wykonane ręcznie, tak samo jak wszystkie szwy sukien. „Poszedłem odwiedzić go w jego królestwie i zobaczyłem, jak siedzi i haftuje suknię dla Lady Serafine” - wspomina Lemley. - „Fakt, że potrafił tak pięknie wyszywać i robił to z taką gracją, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Zwłaszcza gdy zobaczyłem jego dzieło w pełnej okazałości. Ten facet jest naprawdę niesamowity.” Dla Myles, która dopiero co ukończyła film „Thunderbirds”, w którym występowała na wysokich obcasach i w różowym wdzianku, kostiumy z TRISTANA I IZOLDY stanowiły pełną egzotykę. „Były z epoki, ale nosiło się je bardzo wygodnie” - mówi. - „Maurizio ma tak doskonały gust. Nie dość, że to co robi, wygląda przepięknie, to jeszcze bardzo wygodnie się to nosi. To same jedwabie i są naprawdę, naprawdę cudowne.” Aby oddać ducha średniowiecza i jednocześnie stworzyć film wysmakowany wizualnie, Reynolds zaproponował operatora Arthura Reinharta, który zwrócił jego uwagę za sprawą polskiego filmu fabularnego pod tytułem „Jestem”. „Staraliśmy się, aby w ramach istniejących możliwości stworzyć coś naprawdę porywającego” - wyjaśnia Reynolds. - „Chcieliśmy, aby ten film wyglądał inaczej i Arthur tego dokonał”. Dla Reinharta TRISTAN I IZOLDA to debiut operatorski na rynku anglojęzycznym (wcześniej pracował na brytyjskim rynku telewizyjnym robiąc zdjęcia do miniserialu „Dzieci Diuny”). „Kiedy po raz pierwszy spotkałem Kevina, zgodziliśmy się co do jednego, ten film będzie mroczny, nasycony szarościami i barwą srebra” - mówi Reinhart. - „Chcieliśmy, by film bogactwem wizualnym pasował do głębi emocjonalnej bohaterów, chcieliśmy też, aby film przepełniał klimat odpowiadający mrocznym wiekom, jak czasami jest nazywane średniowiecze.” Kapryśna pogoda Irlandii sprawiała tyle samo problemów ekipie operatorskiej Reinharta, co dekoratorom Geraghty’ego. „Spróbuj oświetlić właściwie plan, kiedy w ciągu kwadransa możesz zaobserwować przed obiektywem cztery pory roku. Tam nie sposób nadążyć za zmianami pogody!” - śmieje się Arthur Reinhart. - „Walczyliśmy głównie z tym, żeby kamera nam się nie chwiała... i żeby nie zagroziły jej wielkie, atlantyckie fale, które nie raz nieomal zmyły ekipę i sprzęt do morza.”