Przyznam szczerze, że ocena na filmwebie jak najbardziej adekwatna do tego, co można było zobaczyć w filmie. Średnia między 6.1 a 6.5 to strzał w dziesiątkę.

Co do filmu - kurde, przez cały czas oglądania filmu miałem wrażenie: "cholercia, ja już to chyba gdzieś widziałem...". To jakby wredni bracia (złośliwi? Opętani? Wybaczcie, ale spotkałem się z kilkoma tłumaczeniami słowa "vicious") postanowili zrobić zlepek ułożony z Blair Witch Project (odnaleziony film kręcony "z ręki"), The Tunnel (istne "niewiadomoco" pożerające bogu ducha winnych bohaterów) czy dokumentalnego Spooked: The Ghost of Waverly Hills (nawiedzony szpital).

Mimo powyższego, film oglądało się dziwnie świeżo. Piszę "dziwnie", ponieważ - pomimo wyżej wymienionych podobnych filmów - czuło się niejaki powiew świeżości. Nie wiem dlaczego. Może dla takich mało wyszukanych, aczkolwiek ciekawych, smaczków, jak na przykład kiedy T.C. wchodzi do jednego z pomieszczeń mówiąc dosyć głośno "gotuj mi obiad, suko!". Ogólnie wydaje mi się, że sam pomysł takiego lekko głupawego bohatera powinien tylko pójść na niekorzyść danego filmu, ale tutaj w jakiś sposób braciom udał się ten "myk".

Tak więc ode mnie zasłużona szósteczka. Siedem za dużo. Pięć za mało. Gdyby można było dawać oceny szczątkowe, dałbym 6.3 może 6.5. Kilka plusów, kilka minusów.

Summa summarum - ciekawe, lekko odmóżdzające i mogące w pewnych momentach przerazić co bardziej wrażliwszych kinomaniaków. Mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy nie oczekują od wszystkich oglądanych filmów arcydzieł w stylu Forda Coppoli czy Hitchcocka.

Tyle ode mnie. Pozdrawiam.