Całe szczęście, że Alexander Dumas nie widzi tej żenady... Spodziewałem się luźnego nawiązania do powieści ale, szczerze, nie aż takiej głupoty i kpiny.
Śmiech na sali. Najmocniejszą stroną filmu był Mikkelsen. Dałem 4 dlatego, że tacy aktorzy jak Waltz i Stevenson nigdy nie schodzą poniżej pewnego standardu gry. Ostatnim plusem jest pokazująca ciałko Jovovich i na tym koniec. Beznadziejne błędy, zmieszanie aktorów z "aktorami" (czyli zmierzchopodobne laleczki tańczące u boku pasujących do roli i świata przedstawionego aktorów) i beznadziejna, totalnie beznadziejna, próba kopiowania klimatu, humoru i charakterów bohaterów Piratów z Karaibów. Nieudana próba zrobienia piratokraibowej trylogii, która powtórzy sukces kopiowanej produkcji. Szyderczy uśmiech wkrada mi się na usta gdy myślę sobie o minie Andersona gdy okazało się, że film to kupa i nikt nie chce się w niej babrać ; D