Tak patrzę na skład aktorski podany tu i wydaje mi się, że są to tylko pobożne życzenia. Jet Li, Chow Yun Fat, Andy Lau, Ken Watanabe, Tony Leung, Zhang Ziyi w jednym filmie... mało prawdopodobne, żeby udało się zebrać ich wszystkich. Oczywiście byłoby fajnie:)
Czytalem na jednym z zagranicznym serwisow, ze ci wszyscy aktorzy tam zagraja, w koncu to najwieksza superprodukcja w historii azjii :P :)
Ale podobno to nie tylko ci co tutaj jest napisane, ze slaw bedzie jeszcze więcej :)
Fabula i cala historia tego filmu bedzie swietna, jedyna powiesc chinska jaka czytalem. Najstarsza zarazem i fabula bedzie zarazem ciekawa i umozliwiaca pokazac wielki rozmach wojny domowej w chinach :D
Juz widze te milionowe armie walczace na miecze.
Mam tylko nadzieje ze JW nie zwali tego jak mialo to miesce w przypadku Windtalkers.
Nie jest żadną tajemnicą, że wielcy azjatyccy aktorzy wycofują się z "Red Cliff". Chow Yun Fat zrezygnował, Watanabe też, zostali tylko Tony Leung i Kaneshiro. Nie o to chodzi, że film zły albo małe gaże. Głównym winowajcą to sama opowieść, która ma tylu charakterystycznych "bohaterskich" postaci, że zabraknie aktorów do ich roli. W "Red Cliff" główne zadania mieli dwaj doradcy wojskowi (Zhou Yu od Lorda Sun Quan i Zhou Ge Liang od Lorda Liu Bei, ten drugi znany już z "Wskrzeszenie Smoka"), którzy mieli bronić ludzi przed milionową armię trzeciego Lorda Cao Cao. Te dwie postacie mogą występować w różnych filmach, dlatego Tony Leung i Kaneshiro zgodzili się na nie. Po zagraniu w "Wskrzeszeniu Smoka" Andy Lau już będzie na zawsze kojarzony z Tygrysim Generałem Zhao Yun. Zagranie kogoś innego, choć epizodycznie, byłoby bardzo niewiarygodne i niepoważne wobec tej generalskiej postaci.
Będą jeszcze inne epizody, i inni wielcy aktorzy.