Czy każdy uważa, że tak naprawdę Tully to wyimaginowane alter ego głównej bohaterki, które objawiło się jej na skutek przemęczenia? Widać to w wielu momentach, jak np. podczas ich łóżkowej przygody rano reżyser sprytnie to ograł i wyszli z sytuacji zwrotem "Nie rozmawiajmy o tym", - uważam, że dział się to oczami Marlo. A na koniec jej wizualizacja jako syrenka !?
Plus jej panieńskie nazwisko to Tully. Reżyser daje nam wiele wskazówek :)
też zwróciłem na to uwagę: scena przy rejestracji w szpitalu. ale nie ogrywał bym tego tak 1:1, myślę, że to bardziej metafora a nie dosłowność
W tej scenie przy rejestracji jest jeszcze jedna ciekawa sytuacja o której nikt tu nie wspomina, a która jest przedziwna. Mąż w rozmowie z psychiatrą mówi, że zatrudniają nocną nianię. I tego nie rozumiem - chłop wieczorami leżał w łóżku, grał na gierkach i zupełnie nie był zainteresowany pod czyją opieką na całą noc zostawała jego córeczka? To jest po prostu niedorzeczne...
Ale przecież dokładnie to widzieliśmy na ekranie. Mąż mówi w szpitalu, że zatrudniają nianię, bo wierzy żonie, która mu o tym powiedziała. To mu wystarczy - generalnie wystarczało mu bardzo niewiele, o czym zdaje sobie sprawę dopiero na koniec. Czy to niedorzeczne - nie byłabym taka pewna, choć jeśli sam tak uważasz, prawdopodobnie będziesz/jesteś niezłym mężem lub/i ojcem.
Załóżmy, że Twój partner zatrudnia opiekunkę do dziecka i nawet nie byłabyś zainteresowana kto to i jak wygląda?
Dodatkowo partner Ci opowiada o tej wspaniałej niani.
Z samej ciekawości byś zeszła na dół zobaczyć.
Bądźmy poważni...
Od paru ładnych lat nie zakładam już, że moje zachowanie przesądza o tym, że wszyscy inni zrobiliby w danej sytuacji to samo. Naprawdę uważasz za kompletnie nieprawdopodobne istnienie mężczyzn, których po pracy nie interesuje nic więcej poza grami komputerowymi i snem?
Tylko mężusia nie widzimy grającego tylko w gierki, ale też choćby pomagającego w nauce córce, więc wywalone na wszystko nie miał.
Poza tym tu tylko chodzi o zejście na chwilę na dół pod pretekstem np. przywitania się.
Taką sytuację, że obca osoba nocuje w moim domu i nie tylko jednorazowo, a przez dłuższy okres, a mnie to lotto uważam za nieprawdopodobną.
Zwłaszcza, że widzę zmiany na lepsze u partnerki, a o czym podczas rozmowy z psychiatrą słyszymy...
Podczas rozmowy w szpitalu słyszymy, że Marlo jest skrajnie wycieńczona, czego jej mąż również nie dostrzegł...
Zgadza się i tym bardziej postać męża jest śmieszna, bo wiemy, że niania była wymysłem, a mąż śpiący obok nawet nie miał pojęcia, że wszystkie noce spał sam...
Też myślę, że Tully to młoda Marlo. Warto z taką myślą oglądnąć jeszcze raz ich rozmowy ;)
Na koncu filmu, gdy mąż Marlo ma podać informacje o ubezpieczeniu, pielęgniarka pyta o nazwisko panieńskie żony. Okazuje się, że Tully.
A ktoś w ogóle myśli, że jest inaczej? Pytam poważnie, bo po tym, jak po wypadku nie mowi się nic o stanie , w jakim znajduje się niania to nie widzę innej opcji. No i ta sprawa „trójkąta”...
Kurde sam na to wpadles?
Nie wiem czy widziales, ale po scenie wypadku jestesmy karmieni tym faktem wielkimi lychami- osobiscie nie lubie, wystarczylo jak maz przeliterowal nazwisko panienskie. Dopytywania pielegniarki powinny tylko uswiadczyc nas w tym przekonaniu
To jest ona sprzed kilkunastu lat. Końcówka przecież pokazuje, że ona spędziła wieczór sama i mamy to dobitnie pokazane, że Tully była wytworem jej wyobraźni + rozmowa z nią odnośnie nauki hiszpańskiego, dorosła Tully (Marlo) mówi jej, że nie dotrwa do jakiejś tam lekcji (bo wie jak się potoczy jej los).
Miły, przyjemny, obyczajowy dramat.