...i, wierzcie mi, heavy metalowe show nie przypomina ani trochę tego, co wciska nam reżyser. Przecież to jest jakaś komedia, farsa, a nie film katastroficzny. Tłumy mdlejących i posikanych fanek? O muzyce nawet nie będę wspominać. A najbardziej bekowa scena, to jak wokalista nawraca się i modli do krzyża. Po prostu walałam się po podłodze ze śmiechu.