Reżysersko teatr telewizji, fabularnie tani kryminał, stawiający sobie za cel popularyzację tego , co i tak każdy zna. No ale są fajerwerki techniczne, namalowany, ile to rak, ile czasu! Myślenie o filmach animowanych jako ładnych obrazkach w których nie ma znaczenia fabuła, reżyseria jest po prostu obrzydliwe. Zdecydowanie dla wielbicieli van Gogha , ktorzy na straganie kupią sobie reprodukcje słoneczników w formie ceraty na stół. O samym Vincencie w filmie praktycznie nic, nic poza banałami, którymi żyła prasa kolorowa tuż po śmierci artysty.