"Problem" tego filmu, a raczej problem części jego widowni polega na tym, że mając jakiś mniej lub bardziej realne związki lub choćby czując jakieś pokrewieństwo duchowe z domniemanym pierwowzorem postaci głównego bohatera obrazu wściekle się zafiksowali na przeświadczeniu, że to ma być co najmniej paradokument, a nawet coś na kształt programu typu Interwencja czy Express reporterów.
Nad samym filmem się nie pastwię bo go nawet nie oglądałem więc nie jestem w stanie o cenić jego walorów, ale dzięki temu świętemu oburzeniu wylewającemu się na forum na pewno to zrobię (raczej w celach poznawczych bo normalnie pewnie nie zwróciłbym uwagi na to dzieło; z różnych powodów).
A osobną kwestią dotyczącą również części widowni, nie tylko tego, ale jakiegokolwiek innego dzieła filmowego głównie jest bałwochwalczy, szowinistyczny stosunek do własnej tożsamości narodowej @:-( Bo przecież "naród wybrany" nie tylko przez boga (sic! uprzedzam bredzących o pisowni i kapitalikach), ale również przez historię do zbawienia świata musi apriorii być nieskazitelny @:-b
A z kolei błędem ludzi odpowiedzialnych za produkcję tego filmu były nadmierne umizgi (bo z tego co przeczytałem wynika, że takowe były) w stronę "domniemanego" pierwowzoru bohatera, jak się okazuje (co nie dziwi) w zasadzie fikcyjnej historii. Ale zapewne z jednej strony dmuchali na zimne aby zabezpieczyć się przed możliwymi w przyszłości jakimiś roszczeniami, a z drugiej byli łasi na pozyskanie taniej reklamy.