Skoro sam film jest tragiczny, sklejony z typowych schematów mitycznej patołlogicznej katołlitycznej wolski, to człowiek by mógł sobie chociaż widoczki ładne pooglądać, bo scenerie ze Świebodzina przenieśli w piękne polskie góry. Ale nie, bo ktoś wpadł na genialny pomysł, by zamazywać pół ekranu i skupiać ostrość na jednym punkcie. Co to niby za nowe rewolucyjne techniki filmowania? Kamerzysta nowy telefon kupił podczas zdjęć i chciał się pochwalić jego możliwościami? Dobrze, że na inny kanał przełączyłem, bo już chciałem okulisty szukać.