PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=770009}

Twoja i nie tylko twoja

Dang-sin Ja-sin-gwa Dang-sin-eui Geot
6,2 438
ocen
6,2 10 1 438
7,1 7
ocen krytyków
Twoja i nie tylko twoja
powrót do forum filmu Twoja i nie tylko twoja

Woody Allen po koreańsku?

użytkownik usunięty

Anatomia związku. Minjong ma problem z alkoholem. Dziewczyna lubi wieczorami przebywać w barach i upijać się w towarzystwie nowo poznanych mężczyzn, którymi potrafi zręcznie manipulować. Yongsoo ma problem z Minjong, jest w niej bowiem szaleńczo zakochany i nie może zaakceptować hobby swojej partnerki. Tym bardziej, że znajomi rozsiewają plotki o jej kolejnych pijackich ekscesach.

Reżysera Hong Sang-soo Martin Scorsese określił jako koreańskiego Woody'ego Allena. To chyba niezłe porównanie, bo jego film skupia się przede wszystkim na skomplikowanych relacjach damsko-męskich, a bohaterami również są neurotycy. Bywa przy tym naprawdę zabawnie. Reżyser lubuje się w ukazywaniu swoich głównie podczas picia i konwersacji w barach i kafejkach. Dialogi to lwia część filmu, ale wypowiadane są z taką swobodą jakby były improwizowane, przez co całość zyskuje na lekkości. Podobno Hong pracuje bez szczegółowego scenariusza. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to niepotrzebnie przeciągnięte zakończenie i strona techniczna. Mam na myśli nietypowy sposób pracy kamery. Na ogół jest ona statyczna i kadr obejmuje rozmawiających bohaterów. Często jednak reżyser stosuje dziwne, wyglądające na całkowitą amatorkę, cyfrowe zbliżenia na twarze bohaterów. Taki zabieg kojarzy się bardziej z nagraniami wujka Wieśka filmującego telefonem imprezę urodzinową cioci. Może ma to dodać realizmu, czy zwrócić uwagę na emocje konkretnego bohatera? Dla mnie ta kwestia pozostaje zagadką.

Ogólnie, jeśli lubi się twórczość wspomnianego Allena, albo nawet modne ostatnio seriale pokroju netflixowego "Master of None" czy "Love", "Twoja i Tylko Twoja" powinna przypaść do gustu. To najlżejszy film jaki widziałem na festiwalu i zachęcił mnie do zapoznania się z wcześniejszą twórczością Honga.

Więcej wrażeń na temat filmów obejrzanych na Festiwalu Pięć Smaków tutaj: http://pikowo.blogspot.com/2016/11/festiwal-filmowy-piec-smakow-krotko-o.html

Często jest porównywany do Allena, zwłaszcza, że ma porównywaną częstotliwość wypuszczania kolejnych filmów. Ale prawda jest taka, że najwięcej zawdzięcza dwóm reżyserom, czyli Ozu i Rohmera.

Pisałem o tym wcześniej innej osobie, która narzekała na stosowane przez reżysera zoomy. Hong'owi pomysł na korzystanie z zoomów pochodzi właśnie z filmów Erica Rohmera, ten element stylistyczny jest nie jednym pożyczonym od Francuza. Jest to środek stylistyczny dość popularny w kinie, zwłaszcza tym z lat 70 i 80-tych. Chyba pierwszym filmem wykorzystującym go na dużą skale był "Zmierz bogów". Nie ma w tym nic z amatorstwa, reżyser bardzo sprawnie nim się posługuje. Zoomy pojawiają się u niego praktycznie od debiutu, i tak naprawdę różnią się tylko intensywność ich stosowania. Są one stosowanie do budowania dramaturgi w scenach, ale nie tylko. Reżyser podkreśla, że jego film są konstruktami, a stosowanie zoomów podkreśla kontrast miedzy realizmem sceny a sztucznym środkiem firmowym. Nie jest on wcale filmowym realistą. I nie są to tylko zbliżenia, ale także oddalenia kamery. Reżyser stosuje też zoom do przekierowania uwagi widza. Dam przykład: W jednym z filmów, mamy bohatera który jest świadkiem kłótni małżeńskiej między swoim przyjacielem i jego żoną. Bohater przestaje się nią internować, patrz gdzieś, i nagle zoom przybliża nam jego spojrzenie. Patrzy pod nogi na mała zieloną pełznącą gąsienice. Czysta poezja poezja. Ale też zoom pokazuje nam coś, co dzieje się na obrzeżu oglądanej sceny, ktoś coś do siebie mówi, ale obok może dziać się coś innego.

użytkownik usunięty
brava

Dzięki za ten komentarz. Zachęca mnie on tylko do bliższego zapoznania się z twórczością Ozu i Rohmera, jak i innymi filmami Honga. Ozu widziałem tylko "Tokijską Opowieść" i jedyne podobieństwa jakie zauważyłem to trochę podobne, statyczne ujęcia i fakt, że oba filmy są bliskie zwykłych spraw, teoretycznie zwykłych ludzi. Chociaż poruszane przez Ozu w tamtym filmie problemy zdają się być dużo większego kalibru. Może źle to odebrałem, ale "Twoja i Tylko Twoja" wydała mi się przede wszystkim (gorzką, bo gorzką), ale jednak komedią.

W kwestii zoomów wiele mi rozjaśniłeś i przy kolejnym filmie Honga postaram się patrzeć na to inaczej. Sporo tego stworzył, więc może jakaś rekomendacja, za co się najlepiej wziąć w następnej kolejności? :)

Odpisałem od razu i napisałem dużo, ale mi się skasowało. Teraz zebrałem się, żeby drugi raz napisać.

Mam wrażenie, że masz trochę idealistyczne wyobrażenie o twórczości zwłaszcza Ozu. Choć jest on uważany za najbardziej japońskiego reżysera z Japonii, to jednocześnie był on jednym z najbardziej zafascynowanych kinematografią amerykańską. Wiele jego fabuł to były dosłowne przeróbki istniejących wcześniej amerykańskich filmów, nawet taki klasyk jak "Tokijską opowieść" to japońska wersja amerykańskiego klasyka, i to takiego nominowanego do Oskara. Zresztą jeśli się przyjrzeć, mamy od niego melodramaty, komedie slapstikowe, komedie romantyczne, a nawet kino gangsterskie. Ozu to humanista, ale we wszystkich gatunkach kina. W ostatnim okresie twórczości zrobił taki film jak "Dzień dobry", gatunkowo jest to kino familijne, a znajdziemy tam np. żarty z pierdzenia. I wciąż jest to wielkie kino, wybitnego reżysera. Hong w pewnym sensie balansuje na cienkiej linii pomiędzy komedią a dramatem, u niego lekkość opowieści jest podszyta ciężarem. Od jego filmu "Hahaha", który powstał w odpowiedzi na zarzuty, że jego kino jest nihilistyczne jest więcej humoru, radości. Dla Hong wszystkie relacje międzyludzkie są podszyte cynizmem, świadomą lub nie kalkulacją, np. aby zobrazować rozkład dawnej przyjaźń reżyser pokazuje scenę, gdy jeden przyjaciół uprawia seks z byłą dziewczyną przyjaciela tuż obok niego, drzemiącego z przepicia (jest sugestia, że udaje sen) lub w innym filmie, akcja koncentruje się na zdobyciu niewinnej dziewczyny, dziewicy, ale obaj panowie są żałośni, a ich zaloty są jednocześnie liryczne i żałosne, momentami podpierające się szantażem, a sama niewinność jest ładną, ale bez osobową postacią, mającą "specyficzną" relacje z bratem.

Trochę inaczej ma się sprawa z Rohmerem, bo już same pobudki dla jakich kręcił filmy był wzniosłe. A mianowicie chciał aby oglądający jego filmy poczuł Boga, doznał iluminacji, nawrócił się. Nie na jakąś konkretną religie, ale na samą istotę Boga. Żeby wierzył. Warto mieć to z tyłu głowy, bo jako reżyser i scenarzysta nie robi tego wprost. Dodam, że postępował tak, bo sam doznał iluminacji poprzez oglądany film, dokładnie przez film "Ziemia drży" i scenę z połowem ryb. Ten element codziennej wzniosłości jest też ukryty w filmach Honga, gdy postacie stoją i rozmywają i w trakcie, nie za pomocą jakiś maszyny, komputera, ale całkiem naturalnie zaczyna padać śnieg. W widzu coś zaczyna drżeć. Mamy w jego filmach takie małe iluminacje, ale żaden z jego bohaterów nie jest ich w stanie dostrzec, są zbyt egoistyczni, zakochani, żałośni. Przez to jest uważany za nihilistę.

Ja bym oglądał w kolejności powstawania, bo Hong jest reżyserem, który w pewnym sensie kręci ciągle ten sam, jeden film. Ale jeśli ogląda się jego filmy jeden po drugim, to widać, że powoli schodzi z niego jakiś ciężar, jest bardziej wyluzowany. Opowiada zdecydowani swobodniej.

Przepraszam za zwłokę.

brava

Również chciałem podziękować za pomoc w interpretacji i odbiorze filmów Sang-soo. Obejrzałem na razie 4 jego filmy, ale już staje się jednym z moich ulubionych współczesnych reżyserów.

ocenił(a) film na 7
brava

Rewelacyjne komentarze, dziekuje

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones