Refn jak mało który reżyser potrafi opowiedzieć konkretną historię posługując się ujęciami, kolorami, światłocieniem i muzyką przy totalnym minimum dialogu. Bardzo dobrze dobrani aktorzy, Kristin Scott Thomas wniosła do filmu pewną iskrę. To nie jest wartkie kino akcji, ujęcia są wolne, ale za to każde dokładnie przemyślane, w niektórych można dostrzec pewną symbolikę. Film moje oczekiwania spełnił.
Od Valhalli jestem zauroczony tego typu kinem, gdzie trzeba samemu zinterpretować obraz i samemu połączyć elementy układanki. Szkoda że aż takie wiele osób to przerasta, jedynie liczę że Refn nie ugnie się pod naporem plebsu i będzie kontynuować tworzenie filmów według swojej wizji.
Valhalli nie oglądałam, ale obejrzałam dzisiaj Bronsona. Akurat w tym wypadku film bardziej ciągnął, Hardy nie umniejszając Refnowi oczywiście, i nie ma tego klimatu co Drive czy Only God Forgives, ale widać że Refn pracuje nad swoim stylem i dwa ostatnie filmy chyba pokazują jaki obrał kierunek. Oby tak dalej.