PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485487}

Tyson

7,3 2 554
oceny
7,3 10 1 2554
Tyson
powrót do forum filmu Tyson

Przed chwilą skończyłem oglądać ten dokument o Mike'u Tysonie i co tu dużo mówić - Świetna robota,zresztą jak wszystkie filmy,dokumenty,czy walki,które oglądałem,a widziałem naprawde chyba wszystkie tego typu filmy,nie wspominając już o walkach, którą każdą jedną już znam na pamieć...Pod względem sportowym to była maszyna do zabijania, wybitny pięściarz - dla mnie najlepszy człowiek w historii tego sportu...Jako człowieka prywatnie nie umiem go ocenić,bo wiem tylko tyle,co piszą o nim w gazetach i mówią w telewizji - a media lubią wyolbrzymiać i nie zawsze piszą prawde,a byle było ciekawie,skandalicznie i dobrze się sprzedawało...Jestem Twoim wielkim fanem Mike - dzięki,że jesteś.......

majk_81

Tyson? a nie przypadkiem Mohamed Ali? Nie znam sie:D

ocenił(a) film na 9
efks0r

Ali też był wielki i do tej pory toczą się spory, który z nich zwycieżyłby, gdyby walczyli w latach swojej "świetności". Ja postawiłbym na Mike'a,ale każdy ma prawo do swojego zdania...

majk_81

Chętnie zobaczę ten film bo Mike to jeden z najlepszych pięściarzy w historii tego sportu - i mówię to jako wielki kibic Evandera Holyfielda. Każdy kibic pięściarstwa powinien to obejrzeć niezależnie od tego za kim jest. Trzeba wspominać wielkie postacie tej wspaniałej dyscypliny. Kochamy takich pięściarzy jak Tyson bo przyciągali tłumy kibiców ze względu na widowiskowość i przede wszystkim charakter. Chwała takim jak Mike, Evander, Ali, Frazier, Foreman, Roy Jones i innym prawdziwie wielkim. Oby pojawiła się generacja bokserów którzy chociaż zbliżą się poziomem i charyzmą do wymienionych powyżej i oddadzą błysk dyscyplinie która musi wstydzić się za takich "mistrzów" jak Wałujew, Kliczko czy Ibrahimov!!!

ocenił(a) film na 10
taszor

Hmm Ali najlepszy?Generalnie większość bokserskich autorytetów np. Bert"Sugar"Randolph twierdzi, iż najlepszym "ciężkim" w historii był Joe Louis. Ciężko tak jednoznacznie stwierdzić ten jest najlepszy i koniec, gdyż boks na przestrzeni wieków niesamowicie się zmienił. Louis w swoich czasach nie miał sobie równych, dysponował kapitalnym prawym prostym, najlepszym w całej historii boksu. Zresztą o jego klasie świadczy pierwsze miejsce na liście najlepszych puncherów The Ring. Z kolei Mike Tyson to chyba jeden z najbardziej niespełnionych bokserów w dziejach( obok Sonny Listona). Mike był bez wątpienia najbardziej widowiskowy, piekielna szybkość niespotykana w ciężkiej dywizji i nokautujący cios. W latach jego dominacji czyli 1986-1990 po prostu deklasował rywali i gdyby nie późniejsze problemy natury osobistej mógł dominować wiele wiele lat bijąc spokojnie rekord Rocky Marciano - 49-0, 43 k.o. Niestety jego losy potoczyły się inaczej, ale i tak go wszyscy kochamy. Mimo, że nie walczy już kilka ładnych lat i tak nadal jest największą gwiazdą boksu. Obecnie waga ciężka zdominowana jest w większości przez "kelnerów" i aż wstyd, że niektórzy z nich nazywanie są mistrzami. Bracia Kliczko to chyba jedyni pięściarze na jako takim poziomie, szczególnie Władimir ostatnimi czasy stał się bokserem kompletnym. Wałujew to ogólnie jakaś kpina, zresztą już nie powinien być mistrzem, gdyż wszyscy dobrze widzieli jak "Staruszek" Holyfield ośmiesza tego goryla. Inna grupa tych wszystkich "bolszewików" Ibragimov,Chagaev,Povetkin to raczej też faceci, którzy na czempionów średnio się nadają.

PitSmokinShit

Co osoba to inny Champion.. dla mnie największym kozakiem jest Lennox Lewis, który sprał dupy wszystkim których tu wymieniliście (poza Alim).

Oczywiście wszystkim bokserom szacunek, ale każdy musi mieć tego najlepszego.

ocenił(a) film na 7
taszor

No ja zawsze uważałem Tysona za geniusza, ale ogromnym szacunkiem darzyłem Holyfielda, m.in. za zdobycie zunifikowanego tytułu a także pokonanie Tysona dwukrotnie w sposób bezdyskusyjny i za to że nie pękł przed nim, ale... Po obejrzeniu filmu odgrzałem obie walki i je przeklatkowałem i niestety, straciłem dosyć szacunku do Evandera, okazuje się, że jednak nie był takim twardzielem - jedno jest pewne dla mnie zatem, że gdyby Tyson był do walk przygotowany jak przystało na profesjonalistę i czempiona, a Holyfield nie uciekł się pierwszy do znieważenia boksu i chamstwa ewidentnego, Tyson spuścił by mu łomot, a przynajmniej wygrałby jedna z dwóch walk. Niestety, jak wiadomo, oba warunki nie zostały spełnione. Tyson był po prostu lepszym bokserem, naturalnym, a nie kalkulującym, bo Evander przez cała karierę bazował przede wszystkim na strategii, Tyson natomiast na talencie, żywiołowości, szybkości i nieprawdopodobnej umiejętności bicia, zadawania ciosów. Tyson wiedział jak bić, genialnie i z "głową" bić rzecz jasna, znakomicie się poruszał, Holyfield natomiast wiedział jak rozegrać walkę.

huo_sanchez

No własnie: "Holyfield wiedział jak rozegrać walkę". Wszystko co napisałeś jest prawdą. Sam uważam, że takiego ringowego ewenementu jakim był Mike nie było nigdy wcześniej, ani nigdy później. Niewiarygodna siła, motoryka i widowiskowość nie pozwalają jednak niektórym obiektywnie ocenić Tysona. Tyson miał dwie słabości - psychikę i kondycję. Zdecydowana większość rywali przegrywała z nim już w szatni. Spójrz jak wygląda Spinks przed pierwszym gongiem (on był po prostu osr...any do granic możliwości, był sztywny jak Gołota w walce z Lennoxem). Kiedy trafił się kozak taki jak Evander, Mike stracił pewność siebie, nie miał przewagi psychologicznej. Co do kondycji... Sam Tyson w tym dokumencie stwierdził "Dobrze, że moje walki szybko się kończyły". Porażka prime Tysona z Jamesem Douglasem to nie był lucky punch. Udało się chłopu przetrwać początek walki kiedy Mike był nie do zajechania. Z każdą kolejną rundą Tyson słabł, słabł, słabł. Przecież walka z Evanderem też na początku była wyrównana. Holy wygrał moim zdaniem właśnie kondycją i mocną psychiką.
Tyson praktycznie nigdy nie stoczył wojny 12 czy 15 rundowej i nawet hipotetycznie nie widzę go w takich starciach. Mike mógłby pozamiatać ring absolutnie każdym zawodnikiem z historii i wygrywać z każdym, pod warunkiem jednak, że walka trwałaby 6 rund.

ocenił(a) film na 7
taszor

"Tyson praktycznie nigdy nie stoczył wojny 12 czy 15 rundowej i nawet hipotetycznie nie widzę go w takich starciach." - nie wiem co masz konkretnie na myśli mówiąc wojny, bo jeśli tylkko po prostu walkęm, to owszem zdarzały mu się wygrane na punkty, choćby w starciu z Jamesem Smithem (wygrana pasa WBA Wrold) czy Tony Tuckerem (IBF pas), a z tym drugim to i nawet faktycznie można to ująć wojną, bo gość miał dziwne poczucie pewności siebie i tak też próbował walczyć. Tyle że obie walki odbyły się w roku 1987, czyli za młodu Tysona, przecie dopiero co w poprzednim roku zbił Berbicka. Mówi się że Tyson miał problemy zdrowotne z płucami. Co do walki z Douglasem, to oprócz tego że olał Mike przygotowanie fizyczne, to po prostu zlekceważył rywala już na ringu, i podzielam opinie że nie przypadkowo przegrał w zaistniałych okolicznościach, aczkolwiek 2 rundy wcześniej to Douglas leżał na deskach i kwiczał i przed przegraną uratował go tylko gong i leniwie odliczający dychę sędzia.
A wspomniany przez Ciebie Spinks faktycznie był obesrany jak mało kto, i nawet niepotrzebne tu było spjrzenie Mike'a, bo gość już na samo nazwisko Tyson robił pod siebie, a przynajmniej tak wyglądał, a przecież nie był to przypadkowy bokser a o wyrobionej renomie. Bardziej jednak rozbawił mnie zjedzony wzrokiem przez MT Peter McNeeley, który tak po prawdzie nie wiadomo skąd się urwał i na co liczył.

huo_sanchez

"nie wiem co masz konkretnie na myśli mówiąc wojny, bo jeśli tylko po prostu walkę"

Chodzi mi o to, że Mike nie był typem pięściarza, który potrafiłby wzbić się na wyżyny i wygrać walkę naprawdę trudną. Mike albo wygrywał łatwo, efektownie i przyjemnie, albo niestety przegrywał.

Dla porównania wspomnę tutaj "Rumble in the Jungle" czyli walkę Ali-Foreman. Zauważ, że Foreman do czasu nokautu wygrał praktycznie wszystkie rundy okładając Alego niemiłosiernie. Mohammad to był jednak charakter i mistrz prowokacji. Wygrał przez k.o przegraną walkę. George dał się podpuścić jak dziecko, a wystarczyło żeby nie szedł na nokaut za wszelką cenę. Spokojnie wygrałby na punkty.
Kolejne przykłady: Holy-Quawi I, Holy-Bowe I (mimo że przegrał), Ali-Frazier I oraz III.

Po co o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, żeby pokazać, że Tysonowi brakowało trochę charakteru wielkiego mistrza. Wielki mistrz potrafi wygrać, kiedy wydaje się to już niemożliwe. On nie potrafił wygrać w trudnych momentach, nie tyle co z rywalem, co z samym sobą. W tej kwestii lekko Mike kojarzy mi się z Gołotą. Jak kontrolowali walkę było cacy, kiedy rywal był twardy pojawiały się problemy i porażki...

Żeby nie było, to do Tysona absolutnie nic nie mam, bo to co robił w ringu przechodzi ludzkie pojęcie. Szczególnie byłem w szoku co Mike zrobił z Holmesem. A z tym samym, mocno już podstarzałym Holmes'em Evender męczył się kilka lat później na pełnym dystansie.

Mimo wszystkich sukcesów jest to pięściarz moim zdaniem bardzo niespełniony. Tyson powinien dominować na tronie mistrza przez wiele, wiele lat. Niestety miał zrytą łepetynę, nie panował nad frustracją. Najbardziej żałuję, że nigdy nie doszło do jego walki z Foremanem. Taka walka dałaby odpowiedzi na wiele pytań. Czy Mike dałby sobie radę z dużym, silnym gladiatorem???

ocenił(a) film na 7
taszor

Myślę że trochę przesadzasz. Po pierwsze rozdzieliłbym okresy Tysonowskie, ten z lat 90-tych to wrak psychiki, no poza znakomitą walką z Frankiem Bruno kiedy odzyskał tytuł, ale tu znowu walka rozstrzygnął się bardzo szybko. Natomiast jakże wymagać od Tysona który od początku zawodowej kariery szedł walka po walce po tytuły mistrzowskie, żeby miał pokazać charakter skoro nie miał ku temu godnych przeciwników, po prostu o klasę przerastał wszystkich wówczas bokserów. Trochę to wygląda tak jakbyś wymagał żeby zamiast nokautować rywala w 3, 4, 5 rundzie czekał z nim do 9 rundy. Dlatego uważam że przesadzasz. No bo niby z kim poważnym nie mierzył się wówczas Tyson oprócz Foremana - z Mike'em Weaverem? z Michaelem Dokesem? z Timem Witherspoonem? z Johnem Tate'em? Tylko czy to aby byli bokserzy którzy mogliby zastopować Mike'a? Raczej nie, a lepszych z tamtego okresu oprócz tych których Tyson faktycznie rozłożył to sobie nie przypominam.

Co do pojedynku Foreman vs Ali, to z tego co sprawdziłem, to jednak Ali prowadził punktami
(referee: Zach Clayton 66-68 | judge: Nourridine Adalla 67-70 | judge: James Taylor 66-69 - wszyscy na korzyść Aliego i bez punktacji za 8 rundę rzecz jasna)

ocenił(a) film na 3
majk_81

Film słaby jak cholera. Tysonowi musi naprawdę bieda w kiesę zaglądać, skoro się poniża i płacze przed kamerą. Zreszta o to tylko chodziło mu przez całe życie: Dupy, koks i alkohol; niekoniecznie w tej kolejności. A jeśli chodzi o kelnerstwo to sam Mike w tym filmie się do tego przyznał. Po walce z tym Irlandczykiem MacBridem. Szkoda słów jak poziom boksu może być niski.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones